Bez tytułu
Dziwnie sie czuje. Ostatnio bardzo wiele dzieje sie w moim zyciu. Wlasciwie kazdy dzien moglbym okreslic powiedzonkiem mojej kolezanki: "dzien bez wala, dzien stracony"... zreszta kolezanki ktora kilka dni temu zrobila takiego wala ze dlugo, dlugo nikt nie zrobi nic rownie zaskakujacego, bo pamietam jak jeszcze tydzien temu skladala mi niemoralne propozycje (oczywiscie zartowala :) ) i zastanawiala sie czy zerwac ze swoim chlopakiem.... a teraz jest po uszy zakochana w... swojej dziewczynie :) Ale to wszystko co sie dzieje jest jakby obok mnie, niby blisko a jednak gdzies tam daleko, poza mna. A we mnie? a we mnie walka i niepewnosc. Ciagle te same mysli. Koniecznosc wyboru i ta swiadomosc. Swiadomosc ktora boli bardziej niz sama koniecznosc. Swiadomosc taka jaka towarzyszy bohaterom greckiej tragedii. Swiadomosc ze jakiego wyboru by sie nie dokonalo bedzie to wybor zly. I tak walcza we mnie: serce i umysl a od czasu do czasu jeszcze hormony. A ja nie mam pojecia ktora z tych sil wygra, boje sie tylko zeby nie skonczylo sie to remisem, bo brak decyzji to zawsze najgorsza decyzja bo to juz nie ten czas ze klopoty same sie rozwiazuje. Nie ta skala. no a mialem sie dzisiaj wczesniej polozyc bo juz o 23 na oczy nie widzialem a tu po cichu wybila 3.00. czas spac a mialem jeszcze tyle rzeczy do zrobienia (mam nadzieje ze nie powiem tak sobie jak bedzie sie trzeba zbierac z tego swiata).
Dodaj komentarz