bolesny powrot do rzeczywistosci
Fatalny dzien. chociaz nic tego nie zapowiadalo przez pierwsze 20 godzin jego trwania. to nic ze wyszedlem z domu na uczelnie o 7.30 a wrocilem (z mala przerwa na wpadniecie do domu na obiad) o 20.00. ale poza tym ze na poczatku bylem troche senny to byl swietny (w tej czesci) dzien. znowu zrywalem boki ze smiechu na wykladach mojego ulubionego "histeryka" grzenia, ktorego anegdoty chyba zaczne zapisywac i bede sie nimi tu z Wami dzielil bo koles jest poprostu boski i nie sposob sie nudzic na jego wykladach. pozniej odpokutowalem za swiateczne obzarstwo i dalem sobie niezly wycisk przez 2 godziny basenu. a gdy o 20 wrocilem wykonczony ale szczesliwy do domu... najpierw przez pierwsza godzine uzeralem sie z ojcem, a przez kolejna z Kizia. chyba nie powinnismy rozmawiac ze soba przez telefon a tym bardziej nie o Efie, bo ostatnio wszystkie nasze rozmowy przez tele koncza sie tak samo. ja wiem ze kobiety bywaja zmienne i zazdrosne ale wszystko ma jakies granice po przekroczeniu ktorych zaczyna irytowac (delikatnie mowiac). tak wiec naprawde swietny dzien zostal kompletnie zjechany przez beznadziejny wieczor i w sumie powrot do poswiatecznej rzeczywistosci zaliczam do nieudanych zeby nie powiedziec dosadniej. a poza tym dalem sie dzisiaj nabrac na "wirusowe" oszustwo, co juz wogole mnie zdolowalo bo myslalem ze nigdy nie dam sie na cos takiego nabrac.
Dodaj komentarz