czy to poczatek konca?
opornie mi idzie to sprzatanie i nauka, nie spieszy mi sie, wlasciwie stracilem ochote na cokolwiek. chcialbym tylko jednego: pojechac do Kizii, zobaczyc ją usmiechnieta i spedzic z nią cudowny dzien, ale wiem ze to niemozliwe, bo chcilabym pojechac do kogos do kogo nie moge, chcialbym pojechac do tej Kizii sprzed 15 miesiecy, do tej w ktorej sie tak bardzo zakochalem, ale Jej juz nie ma. Czy kiedys wroci? nie wiem. boje sie ze jest coraz dalej. Nienawidze takich dni i takich rozmow, w ktorych wszystko wisi na wlosku, a to ze jeszcze sie trzyma to jedynie zasluga przeszlosci i nadziei na to ze ta przeszlosc kiedys jeszcze wroci.
a wydaje mi sie ze to "odpoczniecie" nie bedie takie latwe...
Dodaj komentarz