ferie z perspektywy lozka
"Nie stoj kolo mnie bo sie zarazisz" - powiedzial w czwartek
"Nie siadaj kolo mnie bo sie zarazisz" - powiedzial w sobote
.......... cholera wykrakal......... niech ja Cie dorwe Elvisie. Dobrze ze zarazila mnie jedyna osoba ktora stanowila jakakolwiek nadzieje na wyjazd na narty bo jakby mnie przez chorobe ominelo szusowanie to bym sie wsciekl.
I tak spedzam juz drugi dzien w lozku. Niby super. Caly dzien w lozku. Coz mozna sobie przyjemniejszego wymarzyc, tylko niestety za jedyna towarzyszke mam w nim goraczke, a to niestety niezbyt sympatyczna partnerka :)
Dzieki chorobie ponadrabialem troche zaleglosci filmowe i ksiazkowe. Jesli chodzi o filmy to:
"Oceans twelve" - zdecydowanie slabszy od pierwszej czesci; niby podobny nastroj i sposob prowadzenia opowiesci ale juednak to juz nie to samo
"Zjadacz grzechów" - slyszeliscie w ogole o takim filmie? bo ja pierwszy raz uslyszalem o nim gdy go sciagnalem na moj dysk; bardzo fajny obraz, bardzo ciekawie opowiedziany, chociaz mimo wszystko mialem po nim pewien niedosyt; kino zadziwiajaco europejskie jak na amerykanski film, ale to akurat plus. swietna glowna rola ale co do Benno Frmann to jakos nie pasuje mi do postaci, ktora zagral chociaz staral sie jak mogl. w kazdym razie film polecam.
"Armia Boga" - stary film ale nigdy wczesniej go nie widzialem. swietny pomysl, ktory zaowocowal kiepskim scenariuszem, ktory zaowocowal niezlym filmem. najpierw ucieszylem sie ze jest tak krotki, a pozniej zalowalem bo zamiast na 90 minut mozna bylo z tego zrobic fantastyczna opowiesc na grubo ponad dwie godziny.
"Efekt motyla" - jeden z najlepszych filmow jakie ostatnio widzialem. Znakomita kreacja Ashtona Kutchera, ktorego mialem do tej pory ze przesmiewce.
"Vinci" - a juz tracilem nadzieje ze Polacy potrafia nakrecic film ktory, nie mowie ze bedzie wybitny, ale chociaz da sie obejrzec od poczatku do konca. nadzieja uratowana :)
"Zly Mikolaj" - amerykanska niby komedia a mimo to naprawde udana, ze znakomita rola Billy Boba Thorntona.
i na koniec: "Forest Gump" - mistrzostwo swiata. wstyd sie przyznac ale dopiero drugi raz obejrzalem ten film.
Ale po co wlasciwie to wszystko pisze? bo czuje sie zbyt fatalnie zeby zasnac i zbyt slabo intelektualnie zeby odpisac na maile czekajace na odpisanie (przepraszam), a niebawem pewnie zapomne, ktore filmy z mojej ciagle powiekszajacej sie widoteki juz widzialem wiec bede mial tutaj jak znalazl jako przypomnienie :)
btw: dzisiaj byl Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego i tak mi sie skojarzyl pewien kwiatek swiadczacy o tym jak cudownie tego dnia (bo bylo to niby wczoraj, ale juz po polnocy) i zreszta nie tylko tego dnia wypowiada sie polska mlodziez. otoz poznalem sobie pewna osobe i.... mam nadzieje ze nigdy nie wejdzie na tego bloga.... ale zszokowalo mnie jak mozna poznajac nowego czlowieka nie dbac o to jak sie pisze. "dużo osub mi mówi że jak na swój wiek jestenm dojżała" - dla mnie poprostu rewelacja. zdanie, ktore rzucilo mnie na kolana :) rozumiem, ze mozna nie korzystac z polskich czcionek (sam to robie), rozumiem pospiech, ale jak widze cos takiego to mnie odrzuca. pierwsze lata mojej edukacji to byl dramat i ciagle banie z ortografii i jakies niby zwalanie winy na sprawy niezalezne, ale chcialem sie nauczyc i choc wiem, ze Miodkiem nigdy nie bede to jakos pokonalem dysortografie i sie nauczylem. A teraz znam wielu ludzi, ktorzy poszli lub ida ta sama droga, dlatego nie wierze, w cuda typu nieuleczalnosc dysgrafii, dysortografii czy dysleksji.
RODACY pamietajcie, ze: "Polacy nie gęsi, swój język mają"..... więc korzystajmy z tego języka, a nie depczmy go.
pozdrawiam w tym światecznym dniu i wracam do lozka po szybkim biegu i krotkiej rozmowie z "wielkim uchem"...... a plan byl, ze do jutra wyzdrowieje :(
Dodaj komentarz