juz koniec weekendu?
I w ten oto sposob dotarlem szczesliwie do konca dlugiego weekendu. Dotarlem szczesliwie? a kiedy byl ten dlugi weekend? Strasznie szybko ten czas plynie. Zycie zdecydowanie ucieka mi w zbyt duzym tempie i zdecydowanie zbyt malo udaje mi sie z niego czerpac i zapamietywac. A za kilka godzin znow na uczelni.... mam nadzieje, ze trafie, bo ostatnio tak rzadko tam bywalem, ze niektorych nowych wykladowcow naprawde nie pamietam. Dobrze, ze to ciagle ten sam adres, bo moglbym miec problem.
I dalej holduje zasadzie: 1 zla rzecz -> 1 dobry uczynek. Ot taki sposob leczenia wlasnej duszy i sumienia. Ostatnio dobitnie zrozumialem, a w zasadzie przekonalem samego siebie, ze tak naprawde wszystko co robimy, robimy dla samych siebie. Nie ma zadnych wyzszych celow, do ktorych dazymy, bo nawet jesli takowe sobie stawiamy to tak naprawde w pewnym momencie okazuje sie, ze nie byly one celami a jedynie srodkiem w osiagnieciu prawdziwego celu, czyli poczucia spelnienia, czy czegos co gornolotnie zwyklo sie nazywac szczesciem. Ale czy to zle? Chyba nie ma nic zlego w tym, ze ktos dazac do wlasnego szczescia, niejako przy okazji, pomaga innym. Przeciez tak na dobra sprawe na tym fundamencie opiera sie wiekszosc religii: miluj blizniego swego, a dostaniesz nagrode w postaci miejsca w raju. Nie ma mowy o tym zeby milowac blizniego swego bo tak jest fajnie. Za dobry uczynek jest nagroda i to ona, a nie sam dobry uczynek, jest celem. Jak to napisal Heinrich von Kleist: „Im więcej oddajemy z naszego życia innym, tym większa staje się jego wartość.". Tylko pytaniem pozostaje do czego ma sluzyc ta zwiekszona "wartosc naszego zycia"? Do tego zebysmy mogli byc z niego dumni? Do tego zeby po naszej smierci pamiec po nas pozostala? Do tego zeby inni nas doceniali? Czyli jednak nie ma bezinteresownosci, a przynajmniej jest duzo rzadziej spotykanym "zjawiskiem" niz nam sie wydaje.
W skrzynce na odpowiedz czeka mail, a 50 centymetrow od komputera czeka lozko......... przepraszam :(
dobrej nocy wszystkim
Dodaj komentarz