koniec?
czuje ze jestesmy coraz blizej konca. to juz nie ma sensu, za wiele klutni, za wiele lez, za wiele zawodow, za wiele smutku. a ja nie chce robic ze swojego zycia polaczenia taniego melodramatu i brazylijskiej telenoweli. nie chce mi sie zyc. mam dosyc rozczarowan, chociaz mam jeszcze w sobie nadzieje ze kiedys mimo ze teraz wydaje mi sie to nierealne jednak bede szczesliwy. zal mi tylko Kizii bo dla mnie tak wiele zmienila w swoim zyciu, tak bardzo sie starala, tylko ze z tych staran przewaznie niewiele wynikalo. a to ze mnie kocha? ale za co? przeciez nie warto. i jeszcze ojciec. on chyba podswiadomie wyczuwa co zrobic zeby mnie dobic, tak jak dzis: "pamietasz jak mowiles mi co chciales kupic kizii na mikolaja? no to wlasnie dzisiaj to kupilem, kase oddasz jak przylece". a mowilem mu ze to juz nieaktualne, zeby nic nie kupowal bo jak bede chcial to przeciez w polsce tez moge kupic cos ladnego. ale nie on musial, ale jakbym mu powiedzial ze nie sadze ze ten zwiazek przetrwa do mikolajek to by zaczal zadawac te swoje pytania. MAM DOSYC WSZYTSKIEGO.
Dodaj komentarz