KRZYK
Cholera! Co sie z Toba dzieje, czlowieku. Poddaj sie....... przegraj..... zyj spokojnie.......... ALBO walcz, umrzyj i strac wszystko. Ale do cholery.......... dokonaj jakiegos wyboru! Pojdz jakas droga. Jesli jestes idiota pozwol historii sie powtorzyc, zaryzykuj wszystko i znow przegraj. Niech znow plona mosty na pustyni! Albo spojrz prawdzie w oczy i pogodz sie z nia. Przyjmij to co przyniosl los i uwierz, ze Twoja modlitwa zostala wysluchana i to jest wlasnie ta droga, ktora masz pojsc.
- co do mnie czujesz?
- nie czuje milosci.... ale nie czuje tez przyjazni
- a wiec co czujesz?
- ........... pustke
Dalej nie wiem co odpowiedziec na to pytanie. Pustka w mojej duszy...... to wszystko co czuje.
Dwa dni temu wszystko bylo takie proste. Wiedzialem, ze przegralem swoja szanse, moze nawet najwieksza szanse jaka kiedykolwiek mialem (tego sie nie dowiem), przegralem, a mimo to cieszylem sie......... to glupie....... ale znow wierzylem w siebie.... mimo, ze tylko z wlasnej winy przegralem to cieszylem sie, ze w ogole mialem szanse.
Jestem smiesznym glupcem........ a mimo to, lubie tego smiesznego glupca, ktory jest we mnie. Ja sie juz nie zmienie. Zawsze bede taki sam.
Czuje.... deja vu. Cholerny los, znow postanowil ze mnie zakpic. Zamykam oczy i widze pewien pamietny przystanek tramwajowy..... "nie zadawaj pytan, jesli nie chce znac odpowiedzi" i ............ znow podobne pytanie....... dlaczego znowu do mnie skierowane.......... "napisz mi co czujesz, na ten moment, na ta chwile"........... ludzie....... blagam WAS..... nie zadawajcie mi pytan, na ktore nie chcecie znac odpowiedzi. To nie ja sie boje tych odpowiedzi....... to Wy sie ich boicie....... uwierzcie mi na slowo....... ja juz nie chce wiecej niszczyc. Zrozumialem to niedawno...... cale zycie powtarzalem, ze wole czuc bol niz pustke, bo bol swiadczy o tym, ze mam jeszcze serce. NIEPRAWDA. W koncu to wiem, wole czuc pustke, bo pustka dotyka tylko mnie...... gdy czuje bol... nigdy nie jest to tylko moj bol......... lzy..... nigdy nie plyna tylko z moich oczu......... zbyt wiele ich widzialem...... zbyt wiele spowodowalem. Nie chce juz tego. Prosze nie pytajcie.Prosze nie mowcie o milosci, nie mowcie o przyjazni. Nie nazywajcie mnie skarbem bo nie jestem dla nikogo skarbem. Nie nazywajcie mnie przyjacielem, bo tylko jedna osoba ma do tego prawo i ona akurat najrzadziej z tego prawa korzysta. Nie mowcie, ze kochacie, niezaleznie od rodzaju milosci, bo ja nie wierze w milosc. Skoro nie ma tego w moim sercu to dla mnie nie istnieje. Kiedys wierzylem. To bylo dawno.
Telefon milczy. W koncu. I tak juz narobilem zamieszania tej nocy.
A powinienem juz spac, a ta notka miala sie skladac tylko z pierwszych czterech linijek.
Cholera..... jestem wsciekly........ wsciekly na samego siebie.... bo wszystko, dokladnie wszystko co mnie w zyciu spotyka zalezy tylko ode mnie, wiec moge byc zly tylko na siebie. Powinienem byl sie zamknac i spokojnie zakonczyc ten dzien. Noc przyniosla by kolejne sny, w ktorych znow bylbym podlym czlowiekiem. Obudzilbym sie jutro o 14 i... nie pamietalbym tych wszystkich mysli, ktore dzis wieczorem przyszly, ktore teraz sa we mnie, ktorych czesc przelewam tu.
A jutro...... pojutrze...... za tydzien...... niewazne...... wiem, ze to pytanie wroci........ wiem, ze bede musial na nie odpowiedziec...... szkoda, ze nie padlo wczoraj, gdy jeszcze znalem na nie odpowiedz!
Oj Ty glupi czlowieku...... wlasnie przegrywasz trzy lata pracy..... a martwisz sie jedna nic nie znaczaca dusza...... swoja mala dusza? Gdzies zagubily mi sie priorytety. Jesli nie skoncze studiow w terminie to te wszystkie nagrody i stypendia beda g**no warte, przegram swoja szanse........ a w mojej glowie sa jakies zupelnie inne rzeczy.
Telefon milczal...... bo sie zablokowal...... teraz znow dziala.........
"Chyba nie potrafie Ci teraz pomoc".......... nikt mi nie moze pomoc. Juz nikt. Zastanawiam sie jak wiele zniszczylem tej nocy. Mysle o butelce tequilli, ktora stoi w szafce i fajce, ktora lezy w szufladzie. Mexico Libre i dunski tyton...... oddalbym wszystko zeby moc teraz usiasc samemu na brzegu bystrzycy w miejscu o ktorym wiekszosc wroclawian nie ma pojecia..... miejscu, ktore kocham i.... popijajac drinka zapalic fajke. Albo chocby usiasc na balkonie w pustym domu. Nie wazne gdzie. Kolejna smieszna rzecz. Ja czlowiek, ktory nigdy nie palilem, ktory nienawidzi papierosow, marze o tym zeby moc zapalic sobie fajke i popijajac drinka znow znalezc sie w tym blogim swiecie, w ktorym wszystko sie nie liczy.... w ktorym jest tylko tu i teraz......... nie ma przeszlosci.... nie ma przyszlosci..... jest tylko ta chwila...... o wlasnie ta jedna.......i spokoj............. i cisza..... ta na zewnatrz i...... ta w mojej duszy. Potrzebuje spokoju.
Co ja wlasciwie wyprawiam?!? I nawet nie mam z kim pogadac. Wszyscy spia..... poza jedna osoba, ktorej spac nie dalem........ wiec stukam bez sensu klawiszami i pisze tego bloga. I nie wiem czy nacisnac "zapisz" czy raczej "x" w prawym gornym rogu ekranu. I wiem, ze predzej czy pozniej, ktos zapyta o te mysli, ktore dzis byly w mojej glowie....... jesli zabraknie odwagi to nie padna slowa, ale zobacze to pytanie w oczach.
Mam dosc!
btw: dzis zakonczyl sie pewien etap mojego zycia..... ale to juz etap na osobna notke, na ktora nie mam sily.
Tak rzadko pisze na tym blogu wprost o tym co czuje....... dzis to robie..... dobrze mi z tym. Chyba bede czesciej to robil. Niech to znow bedzie moj swiat...... taki jakim byl, gdy nikt mnie tu nie znal.... moje uczucia....... moje zycie....... moje rozmowy z samym soba. Czasami idiotyczne, czasami pelne zlosci, czasami pelne dobrych uczuc..... moje.... tak jak moja dusza.
btw: to chyba kolejna z tych notek, pod ktora powinienem napisac......... "prosze, nie komentujcie" bo to tylko moja smieszna rozmowa z samym soba..... ale robcie co chcecie... jesli chcecie mi napisac cos madrego to.... zawsze chetnie przyjme kazda zyciowa madrosc, bo mi chyba jednak jej brakuje :)
Po prostu musialem nakrzyczec na samego siebie.... czasami trzeba :)
Dodaj komentarz