niedziela
Nie umiem czytac z oczu innych ludzi mimo, ze jestem wzrokowcem.... ale przynajmniej jestem tego swiadom.... ale co z tego... ta swiadomosc wcale nie sprawia, ze mam w zyciu lzej.
Inni potrafia czytac z moich oczu... az za dobrze..... to sie chyba nazywa nierowna konkurencja, gdy ktos zaglada do najglebszych zakamarkow duszy..... tak, wiem..... sam na to pozwolilem.
Jestem absolutnym geniuszem w odczytywaniu znakow wysylanych przez plec przeciwna........ zartuje....... jestem kompletnym ignorantem w tej kwestii.... ale czasami udaje mi sie cos zgadnac.
Za 6 godzin zaczynam dzien na uczelni, a w programie sa przewidziane atrakcje takie jak: 3 zaliczenia i egzamin..... zaczalem sie uczyc 2 godziny temu. A dobrze by bylo zebym pare chwil jeszcze tej nocy przespal. To nie jest normalne. Zapytacie co robilem cala niedziele? nikt nie pyta? no to nie bede mowil. To mnie wlasnie boli..... ludzie w moim swiecie, ludzie mi bliscy.... boja sie zadawac mi pytania o mnie samego.... tak nie moze byc na dluzsza mete. Zjawila sie w moim swiecie nowa osoba i zamknela za soba drzwi do tego swiata..... ale zjawila sie pod koniec lutego...... wiec chyba juz czas zeby znalezc dla niej miejsce w tym swiecie..... bo zaczyna mi sie chwiac cala precyzyjnie przewidziana struktura tegoz swiata. .......... Prawde mowiac.... to ten moj maly wewnetrzny swiat calo trzyma sie jeszcze jedynie za sprawa jakiejs niezidentyfikowanej sily, bo juz dawno powinien sie rozleciec..... ale narazie jeszcze jakos to funkcjonuje.
Ostatnio z bardzo duzym zalem stwierdzilem, ze z piatki osob zamieszkujacych moj swiat..... czesc zna mnie zadziwiajaco slabo. Lepiej zna mnie osoba prawie zupelnie mi obca, z ktora wiekszosc moich rozmow konczy sie klotniami. Ostatnia rozmowa nie zakonczyla sie klotnia, a pewne zdanie zapadlo mi szczegolnie w pamieci:
"Ja wiem, ze tak naprawde jestes cieplym i skromnym czlowiekiem. Tylko, ze ukrywasz to pod maska. Za czesto chowasz sie za tymi maskami i ludzie mysla, ze Ty naprawde jestes ta osoba, ktora grasz"................... zaskoczyla mnie... trafila dokladnie w punkt. Odpowiedzialem: "Zdaje sobie z tego sprawe, ale nie wszyscy musza mnie znac, nie wszyscy musza mnie kochac. Ilosc miejsc w moim swiecie jest ograniczona i nie przewiduje nowego naboru, a po co mam pokazywac siebie ludziom, na ktorych mi nie zalezy". Caly problem polega na tym, ze moja rozmowczyni.... na ktorej zalezy mi co najwyzej jako na znajomej z konczonych wlasnie studiow.... odkryla mnie lepiej niz niektorzy stali mieszkancy mojego swiata. To tez nie jest dobra sytuacja.
A wlaczylem bloga, zeby przelac na niego jedna bardzo konkretna mysl. Ostatnio z kimkolwiek bym nie rozmawial, jesli jest to osoba inteligentna i rozmowa toczy sie w odpowiednie kierunki nie moge sobie darowac i nie zadac pewnego pytania. Nawet nie jestem w stanie juz zliczyc osob, ktorym zadalem to pytanie w przeciagu ostatnich miesiacy.... odkad poczulem, ze sam nie znam na nie odpowiedzi. Pytanie to brzmi: "czym jest milosc?". Jak do tej pory nikt nie udzielil mi odpowiedzi, ktora moglbym przyjac jako swoja, albo, ktora by mnie przekonala. Teraz pewnie czesc z Was zastanawia sie po co zadaje takie pytania........ bo nie wiem czym jest milosc, a poczulem jakis czas temu pragnienie przezycia tego uczucia.... ale jak moge je odnalezc, skoro nie wiem czym jest? Wiec zadaje to pytanie i dostaje bardzo rozne odpowiedzi. Najbardziej nie podoba mi sie zawsze odpowiedz: "tego sie nie da opisac slowami. jak przyjdzie to bedziesz wiedzial, ze to TO"....... banal i pojscie na latwizne. Ale po co wlasciwie to pisze? Przypomniala mi sie dzis pewna definicja milosci, ktora zaslyszalem kiedys...... zapewne bardzo dawno temu bo wydobyla sie gdzies z najdalszych zakamarkow mojej pamieci i.... nie moge sobie przypomniec czyje to slowa.... jesli ktos skojarzy to poprosilbym o podpowiedzenie mi kto jest autorem. A ta definicja brzmiala mniej wiecej tak: "Milosc jest wtedy, gdy Twoja ostatnia mysl przed zasnieciem i pierwsza zaraz po przebudzeniu, biegna do tej samej osoby"..... ja wiem, ze to spore uproszczenie.... ale podoba mi sie ta definicja..... szkoda, ze mija sie z prawda...... a moze nie?
Patrze na ta notke i stwierdzam, ze znow lece w banaly.... niestety jest to zawsze znak, ze moj umysl zostal napadniety przez fale zmeczenia. No to wracam do nauki. Milego nowego tygodnia.
P.S. Cytat dnia: "Nie ma sensu zadawac latwych pytan. Latwe pytania to strata czasu" ......... jak ja czasami cos palne to az szkoda gadac :) a pozniej sie dziwie, ze dostaje trudne pytania....... ale to dopiero poczatek trudnych pytan..... kolejne beda jeszcze trudniejsze......... a na koniec........ znow nad Bystrzyca..... znow w tym samym miejscu........ znow to samo pytanie...... wiem to...... historia sie powtarza........ tylko nie wiem jaka bedzie tym razem odpowiedz.... mam kilka dni na to zeby ją wymyslic........ Piekna jest wiosna w tym roku.... chociaz ja dalej jestem sam, chociaz "niebawem" odsunalem w blizej nieokreslona przyszlosc.... chociaz..... jeszcze milion rzeczy.... a ja i tak jestem szczesliwy :)
Dodaj komentarz