pogryziony przez mrowki :)
"Swiat jest piekny" ....... uslyszalem dzisiaj te slowa i....... mimo calego zla, ktore sie po nim panoszy.... mimo niesprawiedliwosci, nieuczciwosci, zepsucia, braku idealow, smierci moralnosci i wartosci..... z pelnym przekonaniem i pewnoscia....... podpisuje sie pod tymi slowami. SWIAT JEST PIEKNY :) Zycie jest piekne.... zycie, ktore zaczelo sie na nowo w srode 16-tego lutego o 3.59 nad ranem. Data, od ktorej wszystko sie zaczelo.... choc nawet nie marzylem, ze potoczy sie tak jak teraz.
Ten blog powstal dwa i pol roku temu..... wtedy w moim swiecie bylo smutno.... bylo mi zle.... ale nie bylo wokol mnie bliskich..... a jedyna naprawde bliska mi osoba.... nie potrafilem z nia rozmawiac o tym, ze jest mi zle..... wiec powstal ten blog..... mial byc zapiskiem zlych czasow...... tamte pierwsze notki zostaly skradzione wraz z serwerami i pozostaja juz tylko w mojej mglistej pamieci.... blog powstal na nowo..... odbudowalem go i zaczalem pisac dalej...... choc nie zmienila sie zbytnio jego forma.... raz bylo lepiej, raz gorzej....... ale odkad zaczalem pisac tego bloga nie moglem ani razu spojrzec sobie w oczy i powiedziec: "tak, jestem szczesliwy pelnia szczescia"...... teraz stojac przed lustrem patrze sobie w oczy i.... mam ochote wykrzyczec to calemu swiatu. Blog, ktory mial byc zbiorem mysli smutnych..... stal sie teraz zapiskiem czasow szczesliwych. Wszystko sie zmienilo.
Dzisiaj zdalem sobie sprawe, ze najbardziej zmienilem sie.... ja sam. Patrze w przeszlosc... na to co bylo trzy i pol roku temu.... jak wiele od tamtej pory nauczylem sie o zyciu i o samym sobie. Majac niespelna 19 lat myslalem jaki to ja jestem inteligentny i uduchowiony..... tak naprawde nie wiedzialem wtedy nic. Trzy i pol roku..... nauczyly mnie zycia. Ten czas nauczyl mnie patrzenia w glab siebie i szukania wlasnie tam odpowiedzi na wszystkie pytania..... bo przeciez jesli poznasz siebie poznasz caly wszechswiat..... kazda gwiazda niesie w sobie wiedze o tobie...... to nie moje slowa.... po prostu lubie chinskie przyslowia :)
Czy gdy zaczynalo sie moje "dorosle" zycie wiosna 2002 roku bylem mniej szczesliwy niz teraz? Tak bym tego nie okreslil.... bylem inaczej szczesliwy..... zupelnie inaczej..... wtedy jeszcze nie umialem budowac szczescia...... wtedy jeszcze go nie rozumialem...... teraz szczesciem jest kazde slowo.... choc same slowa nie znacza nic.... podobno kiedys mialem talent do przelewania mysli na papier.... zaniedbalem go..... nie potrafie wyrazic tego co czuje...... ktos powie, ze to nie slowa daja szczescie.... ze slowa nie znacza nic...... przeciez licza sie tylko czyny...... nieprawda..... co stanowi o tym, ze niby czyn jest mniej zaklamany od slowa? A teraz jestem pewny, ze kazde slowo jest szczere.... ufam.... choc podobno jestem zbyt latwowierny.... ale jestem pewny, ze tym razem sie nie myle.
Za slaba mam pamiec..... pojedyncze slowa czesto z niej ulatuja..... ale jednak zostaja...... osiadaja na dnie duszy jak mgielka..... pozostawiajac po sobie slad..... pozostawiajac uczucia, ktore niosa. Szczescie nie polega na tym, kto wiecej razy powie "kocham Cie"...... pozno to zrozumialem.... choc juz jakis czas temu..... zreszta mam uraz do tych dwocg slow..... pewnie nie predko je wypowiem...... dwie osoby juz je ode mnie kiedys uslyszaly...... ale przeciez te dwa slowa nie znacza nic.... uczucie mozna okreslic milionem innych slow..... a mozna tez nie powiedziec ani slowa..... po prostu przytulic sie i jednym spojrzeniem opowiedziec caly swiat...... powiedziec wszystko.... jesli spotka sie na swojej drodze osobe, z ktora bedzie sie umialo rozmawiac w ten sposob.... to jest wlasnie szczescie..... ja spotkalem taka osobe...... warto bylo szukac..... warto bylo czekac.
Odnalazlem swoje szczescie i nie dam go sobie odebrac. Teraz juz wiem, ze zwiazek i szczescie nie sa darami od losu.... sa zobowiazaniem przed samym soba.... zobowiazaniem do pracy nad soba.... do tego, zeby magia, ktora jest na poczatku nie umarla w szarosci powtarzanych mechanicznie czynnosci..... teraz to rozumiem.... nie popelnie tych samych bledow....... nie popelnie napewno najwiekszego z nich...... przy I. nauczylem sie mowic o sobie.... o tym co jest we mnie.... bo gdy przyjda zle chwile.... wlasnie to jest czynnikiem, ktory zadecyduje.... to jest rzecz, ktora zabila tamten zwiazek..... to jest rzecz..... dzieki, ktorej ten przetrwa...... wierze w to..... w nic tak nie wierze jak w to.... jesli to nie jest szczescie.... jesli to nie jest ta osoba..... to znaczy, ze Bog ma cholernie wredne poczucie humoru..... a ja mu ufam i wierze, ze uslyszal mnie w tamta samotna, wiosenna noc na Ostrowie.... ze wysluchal moich slow i.... zdecydowal.
Spedzilem dzis cudowny dzien...... ktory wiele mnie nauczyl.... chociaz moze nie tyle nauczyl.... co uswiadomil.... zdalem sobie sprawe, ze dwie dusze tak podobne do siebie.... musialy sie w koncu spotkac i.... spotkaly sie w najlepszym mozliwym momencie.... a jednak jest we mnie teraz gdy pisze te slowa uczucie, ktorego nie bylo przez caly dzien..... taka nutka niepewnosci...... a co jesli to jest tylko sen? przeciez ja nie wierze w sny..... a co jesli, ktoregos dnia sie obudze i zobacze, ze moj swiat dalej jest szary i smutny.... ze to wszystko bylo tylko cudownym snem........ to nie jest sen..... jesli dwie osoby snia jednoczesnie ten sam sen to.... jest on rzeczywistoscia. Wierze w to...... jestem pewny.
Wieksza czesc dzisiejszego dnia spedzilismy we Wierzbnej... wiec chcialem wam tu wrzucic zdjecie tego miejsca nieopodal, ktorego na ziemi wyladowal norweski kocyk..... ale tak naprawde to co najwazniejsze nie dzialo sie nad stawem u stop wzgorza palacowego... tylko pozniej.... juz w samochodzie... nawet nie wiem jak dlugo w nim siedzielismy.... stracilem rachube czasu.... ale mam wrazenie, ze to byla jedna z najwazniejszych dla mnie rozmow.... chociaz przeciez wiedzialem juz to wszystko.... ale jednak bylo miedzy tymi slowami cos wyjatkowego.... cos na co nie ma slowa..... choc moze jest jedno, ktore i tak nie oddaje w pelni tego co mam na mysli.... to slowo to.... magia.
A ja i tak wrzuce wam zdjecie palacu we Wierzbnej..... taki sobie plan uknulem....... kliknijcie na miniaturke ponizej to zobaczycie powiekszenie....... piekne jest to miejsce..... pierwszy raz bylem tam z tego co pamietam poznym latem lub jesienia ubieglego roku i.... najbardziej w pamieci utkwila mi piekna (choc zniszczona) oranzeria i.... to ze zepsul mi sie tam aparat :) Dzis bylem drugi raz.... i zrobilem setki zdjec.... choc w aparacie...... zapisalem ledwie kilka. Oto jedno z nich:
P.S. To wlasnie tam pogryzly mnie te tytulowe mrowki..... ale nie mam im za zle :) .... taka ich rola spoleczna.... poza tym.... i tak nic nie bylo mi w stanie zepsuc tego cudownego dnia :)
Do komentujacych poprzednia notke:
Wielkie dzieki za komentarze (odpowidam pod ta notka, bo z doswiadczenia wiem, ze nikt nie wraca do komentow pod starymi notkami):
Gena: Jak widzisz juz jest co komentowac a czestotliwosc pojawiania sie nowych notek wzrosla drastycznie :)
Kasjopeja: trafilas w "10".... wlasnie o to chodzi.... wada genetyczna ludzi, a szczegolnie Polakow jest to, ze ciagle narzekaja zamiast zaczac szukac szczescia..... lub sprobowac dostrzec je w tym co juz maja.... a gdy widza kogos komu jest dobrze, kto nie narzeka..... no to od razu jest to podejrzana jednostka, ktora trzeba omijac :)
InnaM: .... jak zawsze niezawodna..... :) Zgadzam sie z tym co napisalas o przeciwienstwach.... cala sztuka polega na tym, zeby jednak przeciwienstwa zmienialy sie nieswiadomie..... albo zeby same tego chcialy. A co do mojej jazdy samochodem.... za kazdym razem, gdy jezdze do I. .... przejezdzam przez miejsce, w ktorym..... zginalem..... mialem kiedys sen o wypadku.... sen tak realny, ze nieomal go czulem.... tam zawsze zwalniam.... nie wierze w sny..... ale losu kusic nie lubie :) ....... Poza tym..... ja jeszcze ostroznie..... tylko, ze szybko :)
Jarcia: :))) ..... pewne wartosci sa modyfikowalne..... inne sa absolutnie niezmienne..... te pierwsze moge radosnie poswiecac jedna za druga.... bo skoro cos mozna zmienic.... to znaczy, ze nie jest warte tego aby pozostalo takim jakim jest :)
Pozdrawiam wszystkich ..... to juz koniec tej dlugiej notki..... w ktorej i tak nie udalo mi sie w pelni przekazac tego co czuje :)
P.S. Tytulem dopiska..... obserwuje nagly wzrost liczby osob, ktore zycza mi...... zebym sie nie dostal na jagiellonke.... czy to jest cos nienormalnego czy tylko mi sie wydaje? :) A tak w ogole to mam wrazenie, ze najbardziej w dostaniu sie do Krakowa dopinguje mnie..... jedyna osoba, ktora mialaby prawo poprosic mnie o to zebym nie wyjezdzal..... i jedyna osoba, dla ktorej bym ta prosbe spelnil ale...... wiem, ze to wlasnie ona jest ta osoba, ktora napewno nigdy mnie o to nie poprosi....... i wlasnie dlatego jestesmy razem :) [dop.: choc oczywiscie nie tylko dlatego :) ]
Dodaj komentarz