powrot do rzeczywistosci
4 telefony, troche dobrych checi i wyjazd do karpacza na 3 dni stal sie faktem.
nie wiem czemu ale nie zaluje niczego co bylo zwiazane z tym wyjazdem ani niczego co zdarzylo sie przed nim. jest to zapewne zwiazane z pewnym kryzysem moralnosci jaki ostatnio przechodze choc powoli zaczynam sie obawiac ze nie jest to kryzys a raczej tendencja wywolana wydarzeniami z niedalekiej przeszlosci z ktorej nie jestem dumny. no coz, takie zycie napewno jest latwiejsze i przyjemniejsze, pozostaje tylko pytanie czy lepsze.
......... ale nie mam sily sie teraz nad tym zastanawiac. jeszcze wczoraj pilem wode ze zrodelka szczescia (wode nie wóde :) ) a dzis juz jestem z powrotem w moim miescie i w moim swiecie ktory dogonil mnie strasznie szybko i bardzo brutalnie.
........ ale nie to mnie boli bo tego akurat moglem sie spodziewac. boli mnie to ze gdy przyjechalem po tych 3 dniach i wlaczylem komputer... zastalem tam tylko jednego krotkiego maila. pamietam jak kiedys po takich wyjazdach wracalem i pol wieczoru zajmowalo mi przeczytanie wszystkiego co dostalem. teraz juz tego nie ma. nie ma nawet glupiego "jak bylo?" rzuconego na gg, jest tylko jeden sms napisany z nudow (......korekta: przepraszam dwa). ........ zle duchy czaja sie za rogiem......... "nigdy ostatni i nigdy pierwszy, hej stary, to chyba sni Ci sie zycie" ......... no wlasnie, chcialem byc pierwszym a bede ostatnim, albo inaczej: w ogole mnie nie bedzie. Nie potrafie zatrzymywac ludzi przy sobie, zbyt latwo pozwalam im odchodzic. Ale moze to i lepiej, bo ja juz sie nie zmienie, a juz nie mam ochoty zmieniac innych bo wiem ze i tak sie nie da, wiec chyba lepiej pozwalac ludziom odchodzic niz meczyc ich swoja osoba, ktorej tak naprawde nie potrzebuja.
24 maja - data ostateczna.... jeszcze pare miesiecy temu to bylo moje wielkie choc nierealne marzenie a teraz nawet nie umiem sie cieszyc... bo nie mam sie z kim cieszyc.
jutro poczatek juvenaliow -.......... to bedzie cud jak to wszystko zagra. mam to gdzies. niech sie inni martwia a ja mimo ze nie za bardzo moge chodzic.... ide sie bawic. za duzo nerwow na to stracilem.
jutro wyjde z domu po 8 a wroce.......... no wlasnie.... dobre pytanie. pewnie znowu po NN godzinach i wcale sie nie zdziwie jesli to NN bedzie sie rownalo np. 20
Jedyne co mnie dzisiaj spotkalo pozytywnego to spotkanie amnesty, choc ani przed nim a ni po nim nie mialem dobrego nastroju. Ale tam...... jest cos magicznego w tym miejscu i w tych ludziach .... do ktorych w zaden sposob nie pasuje, a mimo to ufam im i oni ufaja mi. Choc dzis tak jak nigdy do tej pory zdalem sobie sprawe z tego jak wiele nas rozni ale zdalem sobie tez sprawe ze to sie nie liczy bo laczy nas cos o wiele wazniejszego - to ze chcemy cos zrobic a nie tylko siedziec z zalozonymi rekoma i nie ma zadnego znaczenia to ze dla nich 1000 zlotych dotacji to ogromne pieniadze a ja takiego dofinansowania bez problemu dostaje z uczelni na wyjazdy ktorych glownym celem jest picie i poznawanie nowych ludzi. Na szczescie kasa to nie wszystko i wcale nie jest do szczescia potrzebna.... zreszta nie wiem bo sam de facto tylko nia obracam ale fizycznie jej nie mam.
dziwne to moje zycie.... zupelnie inne niz je sobie wyobrazalem.
zawsze myslalem ze umiem myslec strategicznie i podejmowac decyzje ktore beda przynosily korzysci w przyszlosci...... mylilem sie. nie umiem podejmowac decyzji.
wniosek: nie umiem podejmowac decyzji, nie umiem utrzymywac ludzi przy sobie, przestalem wierzyc w przyjazn w rozumieniu jakie do tej pory egzystowalo w mojej glowie, a jedyni ludzie ktorym w 100% ufam i w ktorych towarzystwie czuje sie w 100% pewnie zupelnie mnie nie znaja. 21 lat zlych decyzji.... a moze tak juz czas zeby los sie odmienil?
no i z notki wynika ze mam dola........ ale chyba jednak nie mam, bo ciagle mam przed oczami widok sniezki......... a pozniej widok ze sniezki a w pamieci swiadomosc ze jeszcze dwa dni temu tam bylem i zalowalem tylko jednej rzeczy... ale to juz nie wroci nigdy.
a na koniec dnia klotnia z osoba z ktora....... z osoba ktora ktoregos dnia zapewne bardzo sie zawiedzie ale na ta klotnie nie mialem najmniejszej ochoty :(
piosenka na dzis: Pidzama Porno - "Twoja Generacja" - tak dla przypomnienia na jutrzejszy koncert i tak a propos cytatu ktory gdzies tam powyzej sie pojawil.
ide spac. nie mam sily kontynuowac tego dnia........ znowu mniej niz 5 godzin snu. brawo....... byle do sierpnia...... a moze juz lipiec bedzie udany?
dobranoc.
Dodaj komentarz