swieto studentow
Maj... wiosna... czas studentow... czas ich swieta.... naszego swieta.
Pamietam zeszloroczne juwenalia. Pamietam, jak wiele wtedy sie skonczylo..... pamietam jak zmienil sie moj swiat.
Zmienilo sie tak wiele.... ale w tym roku znow stalem pod scena majac obok siebie Bartiego i E. Ale tylko to bylo takie samo. Wszystko inne sie zmienilo. A najbardziej zmienil sie moj swiat. I tylko stawiam sobie pytanie, czy aby napewno ja zmienilem sie choc troche. I wiem, ze niebawem, moze za pare dni, moze za pare tygodni znow stane przed podobnym wyborem. Wszystko sie powtarza, tylko, ze dzieje sie duzo szybciej, zostawiajac mi mniej czasu na zastanowienie. Ale nie wiem czy jest sie nad czym zastanawiac. Co z tego, ze racjonalne myslenie prowadzi do okreslonych wnioskow, skoro gatunek ludzki udowodnil, ze racjonalnie dziala tylko w momencie, gdy wyczerpie wszystkie inne formy aktywnosci.
A wczorajszy koncert? Wstalem i wcale nie chcialem na niego jechac. Pogoda za oknem byla identyczna z ta w moim sercu. Z glosnikow na przemian plynela muzyka Tori Amos i Nicka Cave'a. Caly swiat sie nie liczyl. Ale wiedzialem, ze musze wstac, ze nie darowalbym sobie pracy, ktora w to wlozylem, gdybym nie doprowadzil wszystkiego do konca. Wiec pojechalem. Nerwy.... wscieklosc... ostatnio przyjaciel powiedzial, ze naprawde jestem oaza spokoju, bo umiem tlumic nerwy w sobie...... ale czasami nie moge.... zwlaszcza, gdy ludzie swoja niekompetencja i lenistwem psuja to na co ktos inny ciezko pracowal. Ale na szczescie pozniej, gdy juz wszystko bylo zrobione, gdy wiatr i deszcz ustaly... mozna bylo zebrac plony pracy.
Moj wniosek jest taki.......... jakbym sie nie staral...... hip hop nigdy nie zostanie moja muzyka.... a juz napewno nie ten reprezentowany przez "artystow" typu TEDE. Dramat. Teksty, ktorych polowy nie zrozumialem, a te ktore zrozumialem byly tak debilne, ze zalowalem, ze doslyszalem o czym rymuje. Jak mozna czegos takiego sluchac? Czy gust w tym narodzie naprawde jest wartoscia az tak deficytowa.
Na szczescie na koniec wystapil Ocean i Hey...... ktory mial byc najwieksza gwiazda.... ale zostal przycmiony przez wroclawski zespol. Dzisiaj caly dzien z moich glosnikow plyna piosenki Oceanu, a kark i nogi dalej czuja atmosfere ich wczorajszego koncertu.
A teraz biegne, bo czas mnie goni. Nic dzisiaj nie napisalem. Poza porzadkami nic dzis pozytecznego nie zrobilem. Wiec..... jade zrobic pare zdjec. Boje sie o swoja przyszlosc. Boje sie o swoj licencjat. Boje sie kazdego kolejnego dnia.... boje sie swoich wlasnych mysli.
Dodaj komentarz