Ukojenie
Dziwny dzien. Najpierw szczescie ze najprawdopodobniej uda sie uratowac studentow zagrozonych wyrzuceniem z uczelni, pozniej bardzo mile oczekiwanie na wyklady a po wszystkim.... spotkanie z Kizia. I to akurat teraz, gdy myslalem ze ta iskra ktora juz jakis czas temu zgasla zaczyna powoli w jakims zakamarku mojego serca rozpalac sie na nowo przydarzyl sie akurat dzien dzisiejszy...
A teraz siedze sobie w moim pokoju, z glosnikow leci ulubiona muzyka a ja wpatrzony w ekran monitora popijam zawartosc buteleczki mojego ulubionego rumu. Chyba pojde zapalic troche swiec.... no i juz jestem a caly pokoj jest teraz rozswietlony blaskiem swiec. Brakuje mi jeszcze tylko dobrego cygara. I strasznie meczy mnie swiadomosc ze mam ich cala szuflade i to naprawde takich przedniej marki. Ale wiem ze nie moge, wiem ze jest dopiero wtorek i... to mnie wlasnie martwi. W sobote wypalilem az dwa, a nie minely trzy pelne dni od tego a ja znow mam ochote na cygaro ale wiem ze nie moge sobie na to pozwolic bo jestem zbyt podatny na nalogi. A ten moglby byc naprawde kosztowny... wiec najblizsze cygaro dopiero w weekend... no chyba ze na czwartkowej imprezie ale to tylko w drodze wyjatku i zamiast weekendowego.
Chyba czas sie polozyc (moze z ksiazka w reku), poki znow odzyskalem dobry humor... zaswiadczam ze ta buteleczka rumu jest naprawde mala wiec to nie przez alkohol, tylko przez ogolny nastroj. Prawdą jednak jest ze (dobra) muzyka lagodzi obyczaje a "podana" w otoczeniu swiec zawsze wplywa na mnie kojaco. Chyba jednak mam dusze romantyka. a jutro zapowiada sie bardzo mily dzien.... chociaz dzisiejszy tez sie tak zapowiadal i jakos nie wyszlo.
Dodaj komentarz