wigilijne szalenstwo
patrzac na tytul notki ktos moglby sobie pomyslec ze naprawde jestem bardzo mocno zmeczony skoro swieta mi sie myla, ale chodzi mi o to ze dzis jest wigilia, czyli przeddzien przyjazdu mojego taty. a to jest zawsze sadny i straszny dzien. wrocilem wrecz zabity z uczelni mimo ze projektu z samorzadow nie przedstawialismy bo gosciu nie dojechal na wyklad wiec mialem tylko 3 godziny wykladow, a na samorzadach w ramach relaksu, majac 2 godziny okienka poszlismy sobie na grzanca.... trzeba sie integrowac z ludzmi, chociaz z zasady nie pijam przed poludniem :) ale bylo bardzo milo. bardzo zdziwila mnie Afi bo pochwalila sie ze jest ze swoim chlopakiem juz 9 miesiecy.... a wczesniej twierdzila ze nie lubi mezczyzn... moze jej jest inny niz pozostali przestawiciele mojego "glupiego" gatunku :D a wracajac do tego ze jutro poraz pierwszy od bozego narodzenia przylatuje tato, to zawsze dzien przed jego przyjazdem w domu jest szal i wielkie pozadki. do tej pory zawsze sie buntowalem, byla klutnia z matka a pozniej i tak sie poddawalem, wiec dzisiaj juz nawet nie probowalem walczyc zeby nie psuc atmosfery w domu i prawie caly dzien spedzilem na sprzataniu. ale co tam. w koncu tych pare razy w roku jak tato przyjezdza to moge sie poswiecic i zabrac wszystko z podlogi i wrzucic do szaf :)
Dodaj komentarz