dwa dni po weekendzie
weekend juz za nami ale ze blog nie dzialal to dopiero teraz moge opisac coz takiego sie w te dni wydarzylo u mnie a szczegolnie w sobote. niestety zanim zamieszkam sam zapewne minie jeszcze troche czasu (chociaz mam nadzieje ze jeszcze w tym roku bede mial wlasne mieszkanie, chociaz z moimi rodzicami i ustalania czegokolwiek z nimi to nigdy nic nie wiadomo) wiec poki co w pelni samodzielnym zyciem moge sie cieszyc tylko raz na pare tygodni gdy mama jezdzi do babci (tato pracuje zagranica wiec jest zadkim gosciem w domu). no i wlasnie tak bylo w ten weekend, ktory oczywiscie spedzilem z Kizia. szkoda tylko ze pogoda nie dopisala, bo aura nie sprzyjala romantycznym spacerom po ostrowie lub wzdloz brzegow odry. ale w zamian tego pare chwil spedzilismy na lazeniu po sklepach i znow porazilo mnie jak drogi gust ma moje Kochanie :) i pomyslec ze kiedys ja bede musial za to placic.... bede musial nauczyc Ja oszczednosci :) a pozniej korzystajac z tego ze u mnie nikogo nie bylo a pogoda z kazda chwila sie pogarszala pojechalismy do mnie i spedzilismy bardzo mily wiczor na przytulaniu i rozmowach, o dziwo nawet takich powazniejszych o wydzwieku "moralno-teologicznym". w miedzyczasie zjedlismy kolacje przy swiecach a gdy przestal padac snieg postanowilismy zakonczyc wieczor w jednym z lokali na wroclawskim rynku (dla tych ktorych to interesuje a nie udalo im sie wczesniej zgadnac to... mieszkam w stolicy dolnego slaska :) ). ale znalezienie miejsca w jakims pubie albo barze w rynku o godzinie 21 w sobote graniczy z cudem i wiekszosc czasu spedzilismy spacerujac od lokalu do lokalu w poszukiwaniu stolika, az trafilismy do... mojego nowego, ulubionego baru, ktorego obecnej nazwy nawet nie znam, ale ktory ma dwie podstawowe zalety: bardzo mila obsluge i swietna muzyke, chyba ze ktos nie lubi metalu to wtedy klimat muzyczny moglby mu nie przypasc do gustu. wypilismy sobie po piwie i niestety musielismy zakonczyc wieczor bo rodzice dalej uwazaja Kizie za mala dziewczynke i maksymalnie ograniczaja Jej zycie, a poki z nimi mieszka nie ma zbyt wiele do powiedzenia w tej kwestii, ale i tak byl to cudowny dzien, zwlaszcza ze mielismy co swietowac. oby jak najwiecej takich weekendow i oby tylko wrocila wiosenna pogoda, bo cichy zrobil cos srednio sprytnego i zmienil (jak bylo tych kilka slonecznych dni) opony na letnie i w sobote juz na pierwszym zakrecie ledwo sie utrzymal na drodze. no ale to juz taki moj pech.