• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum listopad 2005


< 1 2 >

notka codzienna #4

Sinusoida.

Znowu moje zycie wyglada jak cholerna sinusoida. Gdy robi sie juz lepiej... nagle wszystko sie sypie... a pozniej znowu lepiej.... po czym znowu sie sypie. Ja wiem... taki los... po prostu zycie tak wyglada..... ale czy nie mogloby byc tak, zeby kolejne fazy sinusoidy trwaly troche dluzej, bo nie zdazam nacieszyc sie szczesciem, gdy ono juz przechodzi w smutek i zal.

Czy ja naprawde jakis nienormalny jestem, ze marze o tym, zeby osoba, z ktora mam spedzic zycie spelniala obietnice, ktore sama sklada? Czy to naprawde tak nierealnie wiele?

CO JEST Z TYM SWIATEM?!?

30 listopada 2005   Komentarze (3)

notka codzienna #3

wykladowca: przypominam panstwu, ze zbliza sie termin skladania prac zaliczeniowych.
cichy (szeptem do Bartiego): to trzeba jakas prace napisac?

Hmmm.... chyba mam jakies niespodziewane zaleglosci na uczelni. Ale co to dla mnie... mam tylko 4 prace do zlozenia w dwa tygodnie........ Improwizacja.... tak..... to slowo bedzie mi towarzyszylo az do swiat.
Bedzie dobrze.

Bylem dzisiaj na rekolekcjach.... drugi raz w zyciu z wlasnej nieprzymuszonej woli..... nie zaluje.

dopisek: Musze zdementowac nieprawdziwa informacje jaka pojawila sie w komentarzu pod poprzednia notka.... otoz nie posiadam absolutnie zadnych talentow kulinarnych.... w zasadzie do niedawna umialem zrobic tylko herbate i kanapki.... teraz umiem juz przygotowac jajecznice, parowki na cieplo, tortille z kurczakiem i.... moje najnowsze "dziecko".... omlet, ktory dzis zrobilem drugi raz w zyciu i.... drugi raz sie udal ... ale tym razem sprawdzalem to tylko ja, bo nikt mi nie chcial towarzyszyc w sniadaniu. A nastepnym razem moze zrobie cos bardziej skomplikowanego..... Zastanawiam sie czy umialbym sam zrobic spaghetti, albo kotlet, bo ostatnio sporo patrzylem jak sie przygotowuje te potrawy..... ale raczej przeszkadzalem niz pomagalem w ich tworzeniu ;) Zreszta nie bede robil konkurencji mojej cudownej kobiecie, ktora specjalnie dla mnie nauczyla sie robic rosol...... Powiem Wam w tajemnicy, ze..... to byl jeden z lepszych rosolow jakie w zyciu jadlem :) ...... tylko tak sobie mysle, ze jedzenie obiadu o polnocy chyba nie jest polska norma :))

29 listopada 2005   Komentarze (2)

notka obiecana

I oto jest kolejna notka z cyklu codziennych..... w trzy dni po poprzedniej.... ale to nie tak, ze zlamalem swoja wlasna obietnice.... Po prostu ten weekend byl tak cudowny, ze komputer sluzyl mi jedynie do wlaczania muzyki i...... przypomnienia sobie przepisu na omlet.... tak, tak..... cichy oszalal i gotuje.... a jego biedna kobieta musi na sobie testowac jego kulinarne pomysly i.... jeszcze mowi, ze jej smakuje..... o nieszczesna :))) A tak powaznie to moj pierwszy w zyciu omlet byl pyszny (nie zebym sie chwalil :> )..... zreszta musial taki byc.... bo w ten weekend wszystko bylo cudowne.

W poprzedniej notce przekornie napisalem, ze chyba sie pomylilem i nie spedze zycia z I. .... a ostatnie dni zasypaly mnie milionem powodow do tego, zebym skasowal tamta notke.... O to wlasnie chodzilo :) Wierze, ze los jest przewrotny i ze gdybym wtedy napisal: "wszystko sie ulozy i w ogole jakos to bedzie" to.... byloby dokladnie odwrotnie.

W zasadzie nawet nie umiem nazwac wielu rzeczy, ktore przezylem w ostatnich dniach...... Magia? tak, to chyba byloby dobre slowo..... Dziewczyna, ktora nie znala niektorych podstawowych dogmatow wiary nagle zawierza swoje zycie Bogu..... facet, ktory czuje, ze drugi raz w zyciu zostal oszukany przez los nagle dostrzega w oczach kobiety, z ktora sie rozstaje cos takiego, ze w jednej sekundzie juz wie, ze historia sie nie powtarza i ze chce wlasnie z nia przezyc reszte swoich dni. Mowia, ze milosc jest czyms niematerialnym, czyms czego nie mozna dotknac ani zobaczyc.... trzeba ja poczuc..... Nieprawda.... ja widzialem milosc.... Widzialem w jej oczach.... wlasnie tego dnia.... wlasnie w tej sekundzie, gdy placzac mowila: "daj mi szanse... ja jestem inna.... zamiast slow beda czyny".... i..... dotrzymala slowa szybciej niz sie spodziewalem.

Zastanawiam sie tylko nad jednym... czy naprawde musialo do tego dojsc, czy naprawde musielismy stanac na krawedzi zeby pojsc dalej nasza droga. W pewien sposob ciesze sie, ze tak sie potoczyl ostatni tydzien.... bo mam wrazenie, ze teraz kocham ją mocniej niz kiedykolwiek wczesniej i.... jestem tego pewien bardziej niz kiedykolwiek.

dopisek: Wszyscy wokol mnie wiedza, ze jak sie nie wyspie to jestem potwornie marudny i nerwowy...... musze cos z tym zrobic.
dopisek do dopiska: jak sie chodzi spac o 5.30 to ciezko sie wyspac.
dopisek do dopiska dopiska: nie zaluje, ze sie dzis nie wyspalem.... to byla cudowna noc (i chodzi mi tu bardziej o sfere duchowa, zebyscie sobie nie pomysleli :)) ).

dobrej nocy. <mialem spac juz poltorej godziny temu, bo mam straszne tyly na uczelni.... coz.... jutro tez sie nie wyspie.... naszczescie moja kobieta tego nie doswiadczy..... za to biada ludziom na roku :) >

28 listopada 2005   Komentarze (2)

obietnica

Ostantio obiecalem sobie, ze wroce do starego zwyczaju i kazdego dnia bede pisal notke... chocby jedno zdanie, ale kazdego dnia.... obiecalem to sobie 4 dni temu.... ale ostatnio bardzo duzo mowilem o dotrzymywaniu obietnic, wiec zaczynam od dzis.

Ostatnie dni przyniosly mi przekonanie, ze pomylilem sie i nie spedze z ta osoba zycia.
(To napisalem ja, czyli cichy dnia 24-tego listopada, w dzien po pamietnej srodzie i poltorej dnia po pamietnej wtorkowej nocy)

dop.: wole przygotowac sie na najgorsze i pozniej ewentualnie pozytywnie rozczarowac.... niz tak jak kiedys wierzyc, ze wszystko bedzie dobrze, ze wszystko sie ulozy a potem... musiec budowac sobie zycie od nowa.
Tylko czemu tak cholernie boje sie, ze te uczucia, ktore byly we mnie tak pewnie zakorzenione jeszcze kilka dni temu juz nie wroca.... zupelnie tak jak kiedys.

Zafuanie.... w zasadzie ono jest wszystkim w zwiazku.... nie wiem czy potrafie znowu ufac tak bezgranicznie.
Kizii w pewnym momencie juz nie potrafilem.... czy bede umial znowu zaufac Tobie? Tego nie wiem i nie wiem kiedy bede wiedzial....... chyba, ze juz wiem... ale tak jak lata temu znow ulegam tym samym bezsensownym prosbom, ktore nic nie zmieniaja, a brzmia zawsze tak samo: "daj mi ostatnia szanse".

<tresc notki raczej nie do komentowania, a juz napewno nie do polemiki>

24 listopada 2005   Komentarze (2)

dwie skrajne notki

12.11.
Miejsce: 10 metrow dalej niz ostatnio... czyli najbardziej magiczne miejsce we Wroclawiu:
ja: o czym myslisz?
ona: wiesz o czym mysle.
ja: jesli nawet wiem, to chcialbym to uslyszec
ona: mysle o tym, ze cie kocham
ja: ....ja Ciebie tez

A wiec stalo sie... dzien po tym, gdy pierwszy raz uslyszalem te slowa... potrafilem juz na nie odpowiedziec... Za pierwszym razem jeszcze ze strachem, moze nawet z niepewnoscia... ale chcialem jej to powiedziec.... chcialem zeby wiedziala... chcialem zeby stalo sie to w tamtym miejscu. Kiedys powiedzialem jej, ze nie wyznam juz nigdy nikomu milosci jako pierwszy, bo boje sie, ze na moje slowa odpowie martwa cisza (dop.: z "podziekowaniem" dla E.) .... a gdy to ona powiedziala te slowa wczoraj... sam odpowiedzialem martwa cisza... dzis juz umialem odpowiedziec... Wiem, ze chce z nia spedzic zycie... Gdy kilka godzin pozniej zasypialem obok niej.... pierwszy raz od bardzo dawna powiedzialem: "kocham Cie" z pewnoscia i wiara, ze to uczucie nie przeminie. Ale tym razem... nie moge sie mylic... napewno sie nie myle.... To napewno jest Ta osoba.

 

14.11.
Byles najlepszym z przyjaciol. Przez tyle lat zawsze wierny. Zawsze przy mnie. Ty widziales chwile mojego najwiekszego szczescia i najwiekszej rozpaczy. Ty byles obok, gdy otaczalo mnie wielu przyjaciol..... Ty zostawales, gdy wszyscy inni odchodzili z mojego swiata. Przepraszam, ze jak bylem maly to bylem nieznosny.... Przepraszam, ze ciagnalem Cie za ogon.... Przepraszam, ze na Ciebie krzyczalem.... Przepraszam za wszystko i dziekuje Ci, ze byles. Dziekuje, ze gdy nikt inny tego nie robil.... Ty zawsze cieszyles sie na moj widok... Mam nadzieje, ze tam gdzie teraz jestes nie ma chorob i ze biegasz sobie wolny i szczesliwy.

Najlepszy z przyjaciol:

Amigo 

02.04.1992 - 14.11.2005 [*]

15 listopada 2005   Komentarze (5)
< 1 2 >
Cichy_no_war | Blogi