I oto jest kolejna notka z cyklu codziennych..... w trzy dni po poprzedniej.... ale to nie tak, ze zlamalem swoja wlasna obietnice.... Po prostu ten weekend byl tak cudowny, ze komputer sluzyl mi jedynie do wlaczania muzyki i...... przypomnienia sobie przepisu na omlet.... tak, tak..... cichy oszalal i gotuje.... a jego biedna kobieta musi na sobie testowac jego kulinarne pomysly i.... jeszcze mowi, ze jej smakuje..... o nieszczesna :))) A tak powaznie to moj pierwszy w zyciu omlet byl pyszny (nie zebym sie chwalil :> )..... zreszta musial taki byc.... bo w ten weekend wszystko bylo cudowne.
W poprzedniej notce przekornie napisalem, ze chyba sie pomylilem i nie spedze zycia z I. .... a ostatnie dni zasypaly mnie milionem powodow do tego, zebym skasowal tamta notke.... O to wlasnie chodzilo :) Wierze, ze los jest przewrotny i ze gdybym wtedy napisal: "wszystko sie ulozy i w ogole jakos to bedzie" to.... byloby dokladnie odwrotnie.
W zasadzie nawet nie umiem nazwac wielu rzeczy, ktore przezylem w ostatnich dniach...... Magia? tak, to chyba byloby dobre slowo..... Dziewczyna, ktora nie znala niektorych podstawowych dogmatow wiary nagle zawierza swoje zycie Bogu..... facet, ktory czuje, ze drugi raz w zyciu zostal oszukany przez los nagle dostrzega w oczach kobiety, z ktora sie rozstaje cos takiego, ze w jednej sekundzie juz wie, ze historia sie nie powtarza i ze chce wlasnie z nia przezyc reszte swoich dni. Mowia, ze milosc jest czyms niematerialnym, czyms czego nie mozna dotknac ani zobaczyc.... trzeba ja poczuc..... Nieprawda.... ja widzialem milosc.... Widzialem w jej oczach.... wlasnie tego dnia.... wlasnie w tej sekundzie, gdy placzac mowila: "daj mi szanse... ja jestem inna.... zamiast slow beda czyny".... i..... dotrzymala slowa szybciej niz sie spodziewalem.
Zastanawiam sie tylko nad jednym... czy naprawde musialo do tego dojsc, czy naprawde musielismy stanac na krawedzi zeby pojsc dalej nasza droga. W pewien sposob ciesze sie, ze tak sie potoczyl ostatni tydzien.... bo mam wrazenie, ze teraz kocham ją mocniej niz kiedykolwiek wczesniej i.... jestem tego pewien bardziej niz kiedykolwiek.
dopisek: Wszyscy wokol mnie wiedza, ze jak sie nie wyspie to jestem potwornie marudny i nerwowy...... musze cos z tym zrobic.
dopisek do dopiska: jak sie chodzi spac o 5.30 to ciezko sie wyspac.
dopisek do dopiska dopiska: nie zaluje, ze sie dzis nie wyspalem.... to byla cudowna noc (i chodzi mi tu bardziej o sfere duchowa, zebyscie sobie nie pomysleli :)) ).
dobrej nocy. <mialem spac juz poltorej godziny temu, bo mam straszne tyly na uczelni.... coz.... jutro tez sie nie wyspie.... naszczescie moja kobieta tego nie doswiadczy..... za to biada ludziom na roku :) >