raz jestem, raz mnie nie ma
I znowu dawno mnie tu nie bylo. Moze to i lepiej, ze nie mialem czasu zeby zbyt wiele sie zastanawiac i zbyt wiele pisac. Ostatnio zawiodlem sie na tak wielu osobach, ze w zasadzie nie wiem czy jest jeszcze ktos, komu moge ufac i na kogo moge liczyc. W zasadzie zostala mi chyba tylko jedna taka osoba.
A wiec co cichy robi w zyciu? w zasadzie juz nic. skonczylem praktyki i teraz juz nie mam nic innego do roboty poza spacerowaniem po gruzach mojego zycia. tylko ze cholernie boli po takim spacerze i to nie tylko nogi bola. mam jeszcze jakies 10 dni wakacji, ale w zasadzie nie mam zbyt wielu koncepcji co zrobic z tym czasem. Ostatnio gdzies tam w glowie placze mi sie taka mysl, ze najchetniej wyjechalbym sobie na kilka dni do Pragi. Nie wiem czemu, bo w zasadzie powinienem nie lubic tego miasta. A jednak mam ochote posiedziec sobie na pewnym wzgorzu i popatrzec na Hradczany..... Ale nie moge, wiec zostaje mi patrzenie przez okno na deszcz, ktory rozbija sie na moim parapecie. Nawet pogoda postanowila mnie podobijac. No dobra, bez przesady. Przeciez niemozliwe zeby caly swiat sprzysiagl sie przeciwko mnie. A moze to przez ta zblizajaca sie jesien? Moze wszystko jest sprawka jesiennych demonow. Chyba za duzo Grzedowicza sie naczytalem: "Cos systematycznie niszczy twoje zycie. Cos nie z tego swiata zwrocilo na ciebie uwage. Czasami nieszczescie spada na nas rzeczywiscie przypadkowo. Jak rykoszet. To jak przypadkowe ofiary na wojnie. Palec na spuscie trzymany o jedna sekunde za dlugo, blad maszyny, awaria zapalnika. ALe nie tym razem. Przyciagnales istote, ktora ma cie na oku. To huraganowy ogien. Masz przesrane, czlowieku."
Brak mi ludzi, a z drugiej strony nie wiem czy mam ochote budowac kolejne wiezi. Doswiadczenie uczy mnie ze alienacja jest mnie bolesna, tylko ze zycie nie lubi prozni. Narazie ide swoja sciezka wsrod zgliszczy i gruzu szukajac prawdziwej drogi i moze ludzi, ktorzy poszliby ze mna ta droga.... pod prad, bo nie ma sensu biec w tym samym kierunku co wszyscy. A wiec ide dalej, ide i szukam, ide i staram sie omijac jesienne demony, ide przed siebie choc wlasciwie bez celu. jak znowu bede przechodzil kolo komputera to moze znow cos tu napisze.