niedotrzymana obietnica
a co do tego ze mam przyjaciela, choc nie wierze w przyjazn.... rozne sa rodzaje przyjazni
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
a co do tego ze mam przyjaciela, choc nie wierze w przyjazn.... rozne sa rodzaje przyjazni
.... znowu przegrasz Ty zalosny czlowieczku..... ale walcz...... jesli chcesz...... nawet jesli nie widzisz nadziei......teraz juz wiesz....... to nie to wzgorze bylo magiczne....... to te mysli mialy magie..... ryzykuj....... przegrywaj...... podnos sie......i smiej sie z losu, ktory mysli, ze moze Cie zmienic..... Umieraj stojac.... zamiast zyc na kolanach..... bo skoro Ty nie wiesz co przyniesie jutro...... skad inni moga to wiedziec...... nie moga....... wiec warto pograc z losem w gre o przyszlosc..... ale nigdy nie warto kalkulowac...... Nigdy nie ufaj, gdy ludzie mowia co moga Ci dac, bo nic nie jest na zawsze..... walcz o kazdy skrawek szczescia...... pamietajac, ze kazda porazka moze byc jednoczesnie sukcesem, gdyz daje nam wiedze o swiecie i o nas samych.....
...... Nie wierze w przyjazn choc mam przyjaciela.... Nie znam milosci, choc tak wiele osob kocham......
Wrocilem trzy godziny temu, ale powyzsze slowa nie maja z tym wyjazdem nic wspolnego....... a gdzie bylem? o tym jutro.
Wiele godzin, tysiace slow..... jedno pytanie, 8 wyrazow i.... wszystko sie zmienia.
Gdy obudzilem sie dzis rano nie rozumialem snu, ktory przyszedl do mnie w nocy. Nie rozumialem dlaczego przysnila mi sie akurat ta osoba. Teraz juz rozumiem. Wiedzialem, ze pewne rzeczy po prostu nie spotykaja pewnych ludzi. To nie jest kwestia wiary, tylko kwestia swiadomosci i realnego podejscia do swiata. A mimo to ... lubie ryzykowac.
rozmowa z przyjacielem:
ja: wiesz, ze ja poddaje sie zawsze ostatni; lubie walczyc.
on: tego Ci zazdroszczę, ja za szybko daję za wygraną; do dzisaj zaluje niektórych decyzji i dlatego Ci zazdroszcze ze masz w sobie tyle odwagi i siły.
Czy to odwaga czy glupota? A moze poprostu zbyt wiele razy w swoim zyciu sie poddawalem i juz wyczerpalem limit, dlatego od jakiegos czasu walcze.
Rozmowa z wczoraj:
- mowisz o sobie, ze mozna Cie jedynie kochac lub nienawidzic...... nie rozumiem jak mozna Cie nienawidzic.
Wykrecilem sie troche swoja odpowiedzia. Teraz juz wiem dlaczego niektorzy ludzie mnie nienawidza. Ja sie nie poddaje. Zawsze walcze do konca. Nie lubie szarosci. Nie lubie byc drugim. Nie lubie byc jednym z wielu. Wszystko albo nic. Nie warto budzic obojetnosci, bo to najgorsze z uczuc. Obojetnosc to tak naprawde smierc.
ble ble ble..... teraz sobie gadam.... kazdy dzien przynosi cos zupelnie nowego. czytam to co napisalem wczoraj i sie smieje. jutro przeczytam to co napisalem dzis i tez bede sie smial. A za 30 godzin bede juz w drodze. Ciesze sie ze wyjezdzam. Ciesze sie, ze nie odwolalem tego wyjazdu. Ciesze sie, ze jeszcze umiem myslec zamiast dzialac pod wplywem emocji. .... a moze nie "jeszcze umiem myslec"....... tylko..... "ciesze sie ze nauczylem sie myslec zamiast dzialac pod wplywem emocji".
Muzyka na dzis: Apocaliptica i Lake of tears... czyli lekka zmiana nastroju po ostatnich dniach pelnych bluesa i chill out'u. Dzisiaj muzyka, ktora zdecydowanie wspomaga wydzielanie adrenaliny, a do tego maly drink i.... wieczor, ktory dzis nie jest rozswietlony blaskiem gwiazd... ale tym razem mam na mysli stan pogody, a nie mojego ducha.
dopisek: (przepraszam wszystkich, ktorzy maja subskypcje i wkurza ich, ze mam w zwyczaju edytowac swoje notki... taki juz jestem): zmieniam muzyke na dzis: piosenką na ta noc jest: "Nothing else matters" - Metallica. W szczegolnosci za tekst, ktory nagle stal sie dla mnie w pewnych aspektach aktualny i za wspomnienia, ktore zawsze we mnie budzi.
p.s. A jednak widac dzis gwiazdy. Nie po zachodniej stronie, na ktora wychodza moje okna, ale na wschodzie (nie doszukuje sie w tym magicznego podstepu, bo to pewnie kwestia astronomii i meteorologii). Uwielbiam nocne spacery, wzialem psa, muzyke i poszedlem. "nothing else matters" saczylo sie do moich uszu, a ja nucac pod nosem dochodzilem do wniosku, ze mimo wszystko, a moze przez wszystko, co mnie w zyciu spotyka..... jestem szczesliwym czlowiekiem. Nawet teraz, nawet dzisiaj, nawet w dniu, gdy umieraja nadzieje, bo kazdy dzien daje mi nowe cele, wiem czego pragne i do czego chce dazyc, wiem kim chce byc i kim jestem. Nie ma juz we mnie pustki, nie ma obojetnosci, ktorej tak boje sie ze strony innych. Jestem ja. Moge myslec i robic co tylko zechce. Moge byc kim tylko zechce. Moge sie bac, lub moge sie cieszyc. Wszystko zalezy ode mnie. Chce mi sie zyc, bo warto zyc. Nie dla kogos. Nie dla innych. Nie dla idealow. Dla siebie, chocby po to, zeby moc co noc spojrzec w gwiazdy i pomyslec...... lubie to kim jestem i nie obchodzi mnie to, co caly swiat o mnie mysli.
Potrzebowalem tego spaceru i tego momentu refleksji nad samym soba, ale to wcale nie znaczy ze sie poddam. Zobaczymy co sie stanie.... Nigdy bez walki.... Nigdy drugi.
hmm.....a moze by tak dac sie pokonac? moze to nie byloby takie zle rozwiazanie...... moze czasami warto przeorientowac cele? mysl taka przemknela mi przez glowe....... pamietam ją dobrze...... przemknela juz kiedys...... zgodzilem sie z nia wtedy..... oszukala mnie pozniej..... sprzedala mnie za jedno spojrzenie..... wlasna mysl.
p.s. Pamietam pewna pare na Ostrowie Tumskim...... dzisiaj sobie o nich przypomnialem...... kiedys tez to zrobie. dopisuje to do moich postanowien na zycie. nie wiem z kim, nie wiem kiedy, ale wiem, ze musze.
Iluzja stala sie rzeczywistosci, a rzeczywistosc okazala sie byc piekniejsza niz moglem przewidziec.
Zbyt wiele mysli klebi mi sie w glowie.
Wiem tak wiele wiecej niz wczoraj, a jednoczesnie dalej tak niewiele.
Wiem, ze warto bylo.
Lubie moje studia i kurs na ktorym jestem za to, ze odkrywam dzieki nim ... samego siebie. Kazdego tygodnia dowiaduje sie czegos nowego o sobie. Nie lubie ich za to, ze ucza mnie patrzenia na innych. Meczy mnie to, ze mam rozpracowanego siebie i z kimkolwiek teraz nie wchodze w relacje to probuje rozpracowac tez ta osobe. Czy jest sluchowcem i nie potrzebuje kontaktu wzrokowego, a moze jest wzrokowcem ale ucieka oczami bo nie czuje sie pewnie, a moze..... to....... a moze cos innego........Zaczyna mnie to denerwowac, bo stalo sie odruchem i nie potrafie tego wylaczyc i po prostu byc, nie analizowac, nie zastanawiac sie, po prostu byc.
Nie wiem co przyniesie jutro. Nie wiem co bedzie pozniej. Wiem, ze wystraszylem sie jednego pytania: "czy wierzysz w..." ..... zawsze spodziewaj sie kazdego mozliwego pytania i kazdej mozliwej odpowiedzi...... przeciez sam tego ucze innych....... nie chcialem sie tego spodziewac.
To byl..... no wlasnie..... jaki to byl wieczor? To byl jeden z tych wieczorow..... po ktorych majac do przejechania 15 kilometrow.... droga do domu zabrala mi jakies 25 kilometrow. Dom juz dawno przestal byc dla mnie enklawa, do ktorej zawsze chetnie wracam. Jest schronieniem, ale nie w takim stopniu jakbym tego chcial. Wolalem pobyc sam ze swoimi myslami. Jechalem przez miasto i zastanawialem sie, co tak naprawde przyniosl ten dzien. Nie wiem.
Ach..... Ci introwertycy..... szkoda, ze nie okazujecie uczuc..... wiem.... bo jestem jednym z was.... chociaz zaluje tego i probuje to zmienic, to jednak natura duszy jest silniejsza od woli. Chcialbym wiedziec co kryje sie w glowach ludzi. Chcialbym znac wnetrze ich dusz. Chcialbym wiedziec co kryja te oczy, ktore mi zaufaly.
Wierze, ze to, co jeszcze wczoraj wydawalo sie iluzja jest rzeczywistoscia. Wierze, ze moze zdazyc sie wszystko...... wierze tez, ze los jest przewrotny i po pieknym sloncu potrafi sprowadzic zlowroga burze. Najgorsze jest to..... ze nie wierze w samego siebie, bo sa rzeczy, ktore ludziom takim jak ja.... po prostu sie nie zdazaja..... a moze jednak?
Nie rozumiecie tej notki? Nie przejmujcie sie. Sam jej nie rozumiem. Pewnie dlatego ze przez ostatnie dwie i pol godziny powstala sto razy w mojej glowie, za kazdym razem brzmiac inaczej i niosac ze soba zupelnie inne mysli oraz przeslanie.
Krotko o dzisiejszym dniu? Od nudnego poranka do fascynujacego wieczoru.
Cisza dzis jeszcze bolala, ale wiem, ze ktoregos dnia przestanie. Jesli tylko ten dzien bedzie mial szanse nadejsc.
btw: kolejna osoba powiedziala mi..... ze "cichy" do mnie nie pasuje.... gdy powie mi to jeszcze 2119 osob.... uwierze i zmienie nicka.......ale chyba najpierw musialbym spotkac 2119 osob, ktorym mialbym ochote opowiedziec siebie....... albo 2119 osob...... przed ktorymi chcialbym udawac kogos kim nie jestem, bo chyba tylko dla tych dwoch grup osob nie jestem "cichym". Szkoda, ze osoby z tej pierwszej grupy spotykam tak rzadko, a osoby z tej drugiej ... mnie nie obchodza. Fajnie, ze "rzadko" nie oznacza "nigdy" i czasami staje sie rzeczywistoscia.
Na wszelki wypadek oglaszam przetarg na nowego nicka dla mnie :) Propozycje prosze nadsylac poczta wraz z krotkim uzasadnieniem. Przypominam: "bartman", "kruk" i "cichy"...... juz byli :)
dopisek: piosenka na dzis: wlasnie plynie z moich glosnikow refren Geronimo w wykonaniu Dżemu.... i niech to bedzie piosenka na ta noc skapana w blasku ksiezyca.