Nie wyobrazam sobie zycia bez Kizii, ale przy Jej obecnym stanie emocjonalnym, przy Jej charakterze i ambicjach nie wyobrazam sobie tez naszego wspolnego zycia. Wogole teraz nie jestem sobie w stanie wyobrazic jakiejkolwiek przyszlosci. Przez tych 15 miesiecy ktore sie znamy uzaleznilem sie od Niej ale czasami widze ze zmierzamy do nikad, ze nie takiego zycia chcialem i ze przyszlosc ktora nas czeka nie jest chocby podobna to tego jak chcialbym zeby wygladala (a naprawde wydaje mi sie ze nie jestem wymagajacy, chcialbym poprostu miec normalna, kochajaca sie rodzine, w ktorej nie byloby tak ze kazdy dzien zaczynalby sie i konczyl klotnia o kase). Nie wiem co bedzie, nie wiem co zrobimy. Zastanawialem sie dzisiaj czy Kizia nie bylaby bardziej szczesliwa z kims innym, czy nie plakalaby mniej gdyby byla z kims kto by Ja akceptowal na kazdym kroku i nie probowal Jej zmieniac. Powiedziala ze nie i.... rozplakala sie. A ja tylko chce miec normalna, szczesliwa rodzine i zone z ktora moglbym porozmawiac. Zobaczymy co przyniesie nam czas. A teraz musze isc sie uczyc. Ja nie wiem ze zawsze jest tak ze im wiecej mam nauki, tym wiecej pojawia sie problemow, ktore mnie od tej nauki odciagaja. a co gorsza zaliczylem dzisiaj wieczorem niekontrolowane zasniecie i znowu bede musial zawalic noc bo to byl czas przeznaczony na nauke. Nie wiem jak ja dotrwam do tych wakacji, ale napewno chce dotrwac do nich z Kizia (zreszta nie tylko do tych wakacji, do konca zycia, tylko czy to napewno bedzie dla nas najlepsze wyjscie?)