Trzy dni pelne zawodow:
piatek:
- nie lubie jak dla ludzi liczy sie tylko: "ja, ja sam i tylko ja" i nikt inny poza nimi samymi ich nie obchodzi (cos jakby do Ciebie jubicz ale jednak nie o Tobie)
sobota:
- nie lubie ludzi ktorzy cos pozyczaja a pozniej udaja ze zapominaja oddac a gdy dyskretnie im sie o tym przypomni stwierdzaja: "kurwa, odkupie Ci" po czym odwracaja sie plecami i odchodza..... a gdy uplynie jakis czas maja pretensje o to, ze mam po czyms takim zla opinie o poziomie ich kultury
- nie lubie gdy ktos przez dwa tygodnie bardzo goraco zaprasza mnie na obiad a pozniej w restauracji kaze mi wyciagac portfel stwierdzajac ze kase pozyczyl komus zupelnie mu obcemu; (trzeba miec jakie priorytety w zyciu; poza tym do tej pory nie wiem czemu to mi bylo glupio i czemu to ja bylem smutny i zawiedziony skoro to ta osoba powinna sie wstydzic)
wtorek:
- dylemat samotnosci; z jednej strony pytanie: po co mi ludzie ktorzy ciagle krzywdza i zawodza a z drugiej strony ogromna potrzeba bycia blisko ludzi. ....... nikt nie przyszedl......... siedzialem tam kilka godzin, sam...... nikt nie przyszedl. jestem sam, nie mam nikogo i taka jest prawda bo tylko co do jednej-dwoch osob wiem ze nie mogly przyjsc (bo gdybym mial sesje albo mozliwosc pojechania za darmo na tydzien do holandii to sam bym nie przyszedl), reszta pseudo-przyjaciol poprostu nie chciala. i chociaz caly czas mam swiadomosc ze moja samotnosc byla swiadomym wyborem i w dalszym ciagu jestem przekonany ze odsuniecie na bok dwoch najwazniejszych osob w moim zyciu w ostatnich latach bylo jedynym slysznym posunieciem to po pol roku mam coraz wieksza potrzebe zapelnienia tej luki...... albo inaczej, bo nikt nie chcialby byc nazywany "wypelniaczem" albo "zapychaczem dziur".... mam potrzebe otworzenia sie na ludzi i wpuszczenia kogos nowego do mojego malego swiata. jacys chetni? .......... nikt? tak tez myslalem, ale w tym miescie zyje ponad 600 tysiecy ludzi wiec moze jednak choc jedna z tych osob zaryzykuje....... a jak nie to krakow ma jeszcze liczniejsza populacje (liczac z nowa huta) chociaz troche bardziej podstarzala, bo wkoncu to wroclaw jest miastem studentow.
btw: nie robcie interesow z ludzmi ktorych uwazacie za przyjaciol lub chcielibyscie ich widziec w takiej roli w przyszlosci. kasa niszczy najlepsze znajomosci...... a wiadomosc czekala na wyslanie......... dobrze ze jej nie wyslalem bo teraz bym zalowal........ a tak fajnie sie zapowiadalo
czy mi sie zdaje czy jestem jakims smutasem dzisiaj?.............. no tak to zapewne przez to ze Czechy przegraly z Grecja. to moze teraz napisze cos pozytywnego:
czy wiecie ze na poczcie nie mozna kupic kopert? ..... bo ja bylem delikatnie mowiac zdziwiony jak mi pani w okienku powiedziala ze kopert nie ma bo...... nie :)
i jeszcze plus dla soboty bo wyzej dostala az dwa minusy: bylem na carminie buranie (wkoncu!), ubrany w sposob zupelnie nie przystajacy do powagi miejsca, ani utworu ale wszedlem niemalze z ulicy. poza tym od zawsze twierdzilem ze nie wazne w jakim stroju mlodzi ludzie chodza do teatrow, czy oper......... wazne ze w ogole chodza i wkoncu zastosowalem ta zasade na sobie samym. bylo warto. muzyka z komputera nigdy nie bedzie sie mogla rownac z zywymi muzykami, cos fenomenalnego. jedne z najlepiej wydanych dziesieciu zlotych w ostatnich miesiacach.
hmmm......... uwierzycie jak napisze ze to miala byc notka zawierajaca 5 (slownie: piec) krotkich zdan? :p tak, to zdecydowanie moze byc problemem w mojej dziennikarskiej karierze: nie umiem pisac krotko i zwiezle. chyba zamiast do gazet bede musial pisac ksiazki........... pomysl juz jest, ale jeszcze musi dorosnac....... moze kiedys...... kto wie.
p.s. jutro przedostatnia szansa na zobaczenie moich zdjec w galerii bezdomnej. przypominam, po wejsciu na teren browaru mieszczanskiego trzeba sie trzymac lewej strony drogi a po minieciu stoiska z piwem i parasolek przejsc przez zielona brame (zawsze otwarta) i wejsc do budynku pierwszymi drzwiami po prawej stronie, a gdy jest sie juz w srodku wystarczy spojrzec w prawo, zrobic pare krokow i juz..... to sa wlasnie moje knoty........ niestety z tego co dzisiaj widzialem to wilgoc bardzo zle na nie podzialala ale jeszcze sie trzymaja. dobrze ze wystawa trwa tylko do soboty.
no naprawde jakby ta notke przeczytal ktos kto nie wie ze jestem urodzonym optymista pelnym wiary w siebie, swiat i innych ludzi to moglby pomyslec ze jakis smutas ze mnie :D
i ostatnie pytanie: jak Wy w ogole mozecie czytac taka mala czcionke....... chyba ze to mi tak wzrok polecial? zwiekszyc o jeden rozmiar czy tak jest dobrze?
dobrej nocy