• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum kwiecień 2004


< 1 2 3 4 >

loosing my mind

Nie wiem co sie ze mna dzieje. Tak zle jak wczoraj chyba nie czulem sie jeszcze nigdy w zyciu :(

Wlasciwie wszystko zaczelo sie przedwczoraj. Chociaz do tej pory nie wiem czemu bo przeciez spodziewalem sie ze zadzwoni ojciec i spodziewalem sie co powie ale nie spodziewalem sie ze te slowa "wyjma" mi dwa dni z zyciorysu. A zadal tylko jedno proste pytanie: "no to juz napewno mozesz przyjechac do mnie na wakacje. to z kim przyjedziesz? rozmawiales juz z  *.?" I w tym momencie a szczegolnie mocno troche pozniej (wczoraj rano) dotarlo do mnie, ze znow bede w tych samych miejscach co rok temu, na najlepszych wakacjach mojego zycia. Znow bede stal nad Monafosen patrzac jak delikatnie plynaca rzeczka nagle zamienia sie w nieposkromiony wodospad. Znow bede w tych samych miejscach...... ale juz nie z ta sama osoba. I tak jak po ostatniej rozmowie poraz pierwszy zaczalem zalowac ze w ogole bylismy razem tak wczoraj jak jeszcze nigdy bolalo mnie serce ze sie rozstalismy. Nie wiem czemu, moze dlatego ze ta propozycja ojca przypomniala mi poprzednie wakacje (choc juz przed nimi i w ich trakcie sie psulo) i jakos nagle nie moglem sobie przypomniec zadnych zlych chwil z tych dwoch lat, nagle tak jakby wszystkie przestaly istniec, byly tylko same cudowne wspomnienia. Nie wiem co sie ze mna dzialo. Wczoraj rano bylem w pracy..... o 100 metrow od szkoly K. i czulem sie najgorzej w zyciu, a gdy B. pojechal na seminarke i zostalem tam sam ......... juz trzymalem w rece telefon........... i chcialem zrobic ( \powiedziec ) cos bardzo glupiego. Na szczescie znowu zabraklo mi odwagi. Schowalem telefon, poszedlem zrobic prezentacje a pozniej mialem czekac na kolejna w tym miejscu rowno dwie godziny. Wytrzymalem 10 minut. Wskoczylem do samochodu i pojechalem gdziekolwiek, byle dalej, byle przed siebie. Duzo pozniej zdalem sobie sprawe ze ujechalem moze kilometr i rownie dobrze moglem pojsc na piechote, ale wtedy to nie mialo znaczenia. Musialem z tamtad uciec, z tamtej ulicy, z tamtego parku z tych wszystkich miejsc ktore przywodzily mi na mysl wspomnienia tamtych dni. Jeszcze nigdy nie bolaly mnie tak miejsca ktore kojarzyly mi sie z nami.
A wszystko przez Norwegie, przez raj na ziemi, ktory wiem ze tym razem juz nie bedzie tak piekny, mimo ze zapewne wkoncu uda mi sie dotknac lodu, ale juz nie bedzie sie do kogo przytulic, juz nie bedzie mial kto czytac mapy, juz nie bedzie z kim robic zdjec :(
Chyba zwariuje........ a moze ja juz zwariowalem. Moze to wszystko to tylko dramtyczne wolanie sponiewieranego i zmeczonego umyslu o chwile wytchnienia, moment spokoju i ukojenia u boku drugiego czlowieka, a moze nawet bez drugiego czlowieka, moze poprostu za duze tempo narzucilem i nagle zatesknilem za czasami blogiego "lenistwa". Chyba metoda: "jedno niepowodzenie we wlasnym zyciu/jeden dol - jeden dobry uczynek dla innych ludzi" juz nie dziala..... chyba przestalem juz nadazac z tymi dobrymi uczynkami, ktorymi chcialem jakos zasypac doly powstajace w mojej glowie i sercu.

 Na dwa glosy, czyli dwie osoby powiedzialy:
1.
"Ale no az mnie tak zatkalo ze bys do niej chcial...ze po tym pol roku, i teras co sie dzieje i z *. i w ogule z @LL" - tez mnie zatkalo bo nigdy nie sadzilem ze jeszcze to poczuje.

2.
"Mysle ze sie tak stresujesz bo brakuje Ci seksu"............. sms od tej samej osoby pol godziny pozniej: "....... A Ty sie nie przejmuj jestes super facetem. Napewno znajdziesz druga polowe" - .........hmm...... seksu rzeczywiscie mi brakuje, ale to nie przez to jestem "zestresowany" chociaz myslalem ze dzisiaj juz nie bylo tego tak bardzo widac....... a jednak, wiec jak musialem wygladac wczoraj skoro siedzac przed praca B. podszedl do mnie i stwierdzil: "stary, nie warto sie tak dolowac, zwlaszcza przez kobiety" (skad wiedzial?). Musze cos z soba zrobic. a co do smsa.......... chcialbym podzielac ten optymizm........ i chyba jednak go gdzies w glebi duszy podzielam skoro jednak mimo bolu wlozylem wtedy ten telefon z powrotem do kieszeni.

Znowu dokonalem wyboru. Znowu trudnego i znowu wbrew czesci samego siebie. Czy znowu to byl zly wybor? to dopiero pokaze czas. Narazie jestem sam i nie mam z kim nawet wyjechac na dlugi weekend. Zenujace bo albo spedze go samotnie albo z ludzmi ktorych (z jednym wyjatkiem) albo nie znam albo nie szanuje jesli zdecyduje sie podlaczyc do nie swojego wyjazdu.

Jestem sfrustrowany swoim zyciem.
Dobrze ze blog wczoraj nie dzialal bo gdybym "na goraco" opisal co czuje......... a dzisiaj udalo mi sie juz troche utemperowac moje mysli.

A jak ktos ma zamiar mnie skrytykowac za ta notke to moze sie juz do mnie wiecej nie odzywac. dziekuje za uwage.
Moje zycie, moj blog i postanowilem ze bede tu pisal o wszystkim poza jedna sprawa dla ktorej przeznaczony jest drugi blog ktorego adres zna tylko jedna osoba.

Na rozweselenie (zeby bylo cos pozytywnego na koniec tygodnia i koniec notki): jak ktos uwaza ze mnie zna to moze zrobic sobie test pod tytulem: "jak dobrze znasz cichego" :) zapraszam, link po lewej stronie, tylko prosze sie podpisywac swoimi prawdziwymi nickami i naprawde zapraszam :) Zobaczymy czy komus uda sie zdobyc maksimum punktow (przypuszczam ze tylko jednej osobie, ale moze jeszcze ktos mnie w miare niezle poznal).

Acha. a jutro notki nie bedzie bo ide przy piwie i karaoke zapominac o dole choc pewnie jeszcze sie on poglebi, ale na imprezie byc musze bo organizujemy ja pod haslem: "Ostatnia Impreza w Wolnej Polsce" :):):)

29 kwietnia 2004   Komentarze (5)

nightmare

dwa lata

"Lepiej zrozumieć mało, niż zrozumieć źle."
Anatole France

koszmarny dzien

ide spac. za 5 godzin do pracy.............. co ja robie..... zawalam studia dla "paru" zlotych..... no nic. dam rade.

jedyne co mi sie dzisiaj udalo to posunalem sie do przodu w tworzeniu strony.....poza tym dzien calkowicie stracony........ czy tak jak dwa ostatnie lata? .............. bez odpowiedzi..... bo sam nie znam w tej chwili tej odpowiedzi, choc dzis chyba pierwszy raz w zyciu pozalowalem ze.............

27 kwietnia 2004   Komentarze (4)

alone in the dark

Szedl samotnie przez mrok jedynie z mala swieca w swej prawej dloni ktorej plomien nadziei byl zbyt watly zeby oswietlic mu droge. I tak szedl ta swoja sciezka nad przepascia, sam, bo juz nie mial sily zeby zabrac kogos ze soba, a moze dlatego, ze nikt juz nie chcial z nim isc? nikt go juz nie rozumial a on nie chcial sie juz tlumaczyc, juz nie umial. Nie potrafil byc dluzej takim jakim chcieli zeby byl. Zbyt wiele milosci i dobrych uczuc w nim zdeptano. Zostala mu samotna droga w mroku. Nie ma juz pustyni, ani "mostow" na niej, nie ma ocenu, nie ma nic poza droga do nikad i nim, ktory w ciszy, z pochylona glowa odszedl przed siebie.
26 kwietnia 2004   Komentarze (1)

long story about myself and my world

I tak wlasnie dzisiaj siedzac sobie z butelka rumu w jednej rece, swietna ksiazka w drugiej i blaskiem 10 swiec wokol mnie uswiadomilem sobie ze juz nie jest tak jak kiedys, ze samotnosc przerodzila sie wkoncu w osamotnienie i nie jest juz wyborem tylko koniecznoscia. Za kazdym razem gdy ktos mnie pytal czy zaluje tego zwiazku i tych dwoch lat odpowiadalem bez sekundy zawahania ze nie...... az do dzisiaj. dzisiaj nie wiem co bym odpowiedzial bo zdalem sobie sprawe ze przez te dwa lata i osobe, z ktora je spedzilem, albo zupelnie przypadkowo, de facto stracilem wszystkie bliskie mi osoby. Odchodzili, zdradzali, zostali ukradzeni, niewazne. Wazne, ze tak naprawde nie ma juz nikogo na kogo moglbym liczyc. Nawet E. skoro jest jej najlepsza przyjaciolka to nie moze byc jednoczesnie i dla mnie powierniczka bo majac przekroj przez cala sytuacje moze stawac sie obiektywna w zlym tego slowa znaczeniu, bo dobry przyjaciel nigdy nie jest obiektywny. mialem gdzies taki piekny cytat o tym ze obiektywnosc tak na dobra sprawe nie istnieje a nawet gdyby istniala to wszelkie obiektywne opinie bylyby kompletnie bezwartosciowe, ale nie moge go znalezc. W kazdym razie juz nigdy nie bedzie tak jak kiedys i mimo ze caly czas bylem przekonany ze to przeze mnie to teraz juz wiem ze jednak nie tylko.
3 kobiety mojej mlodsci: E., H. i K. ........... kazda z tych znajomosci miala byc na zawsze, kazda miala byc wyjatkowa i kazda byla, tylko ze kazda sie skonczyla lub poszla w absolutnie zlym kierunku.
Mam takie dziwne przeswiadczenie ze poznanie K. z moim przyjaciolmi bylo jedna z najgorszych decyzji jakie kiedykolwiek podjalem. Zawezmy: bylo jedna z dwoch najgorszych decyzji mojego zycia. Szkoda tylko ze bylo decyzja w zasadzie nieunikniona.

Alez posypia sie na mnie gromy za ta notke. Ale niech sie sypia. Powiem szczerze: niewiele mnie to juz obchodzi. Ludzie ktorzy nie maja do czego wracac nie musze dbac o to co mowia bo juz niewiele wiecej moga stracic.

Przesadzam i dramatyzuje? nawet jesli, w co watpie, to mam do tego prawo bo wlasnie tak sie czuje a ten blog mial byc rekonstrukcja moich uczuc a nie ich encyklopedia.

A z rzeczy bardziej przyjemnych: co robi student ktory pod koniec miesiaca ma 100 zlotych debetu? ............. proste .............. jedzie na gielde foto i..... juz ma 140 zlotych debetu. A plan przed rozpoczeciem tego miesiaca mialem taki zeby na jego koniec byc gdzies tak 100 zlotych.... ale na plusie. czyli jestem 240 do tylu wzgledem planu :) chyba moja oszczednosc i gospodarnosc gdzies sobie poszla. dobrze ze mam ta prace bo mnie to troche poratuje. a moze to wlasnie przez to ze widze jak mi te pieniadze plyna na konto (choc narazie tylko w mojej glowie bo nie mam na koncie ani grosza z tytulu pracy) latwiej mi sie je wydaje.

I dwie pozytywne wiadomosci z dnia dzisiejszego: Ostrow rozkwitl tulipanami i wyglada chyba jeszcze piekniej niz ostatnio choc deszcz przeszkadzal troche w delektowaniu sie tym samotnym spacerem i skutecznie odebral mi chec utrwalenia widoku na kliszy ale i tak bylo warto troche zmoknac. A poza tym..... jestem pod wrazeniem dzialania poczty polskiej, naprawde, bynajmniej nie zartuje. dzis dostalem poczke i to dostalem ja duzo szybciej niz sie tego spodziewalem wiec bylem mocno zaskoczony gdy "rano" zapukal doreczyciel. szczerze powiedziawszy to bylem pewny ze to kto inny.

a nawiazujac jeszcze do bloga kogos innego: sprzata sie smieci........ ale moze wlasnie tym jestem. chociaz nie!!! przeciez mialem myslec o sobie pozytywnie. "stajesz sie takim jakimi sa slowa ktore sam do siebie mowisz". Chyba ma pan racje panie Niwinski. Chyba rzeczywiscie najbardziej ksztaltuje nas to co mowia do nas rodzice gdy jestesmy mali i to co pozniej my mowimy sami do siebie.

Decyzja zapadla: jade w sierpniu do krakowa. mam tam sprawe do zalatwienia. To smutne ze w miescie za ktore kiedys oddalbym zycie teraz nie trzyma mnie juz nic poza miejscami ktore kocham, nie ma juz nikogo dla kogo warto by bylo zostac.

A jutro? a jutro albo wszyscy oleja to co napisalem tak jak to zwykle robia albo posypia sie gromy. Zadna roznica. Co moge wiecej stracic? Chociaz jednak jest cos co mnie powstrzymuje, jest cos co chocby nie pozwala mi wkleic tu linka do mojego drugiego bloga tak aby wszyscy mogli zrozumiec co tak naprawde czuje, chociaz juz jednej osobie pokazalem czesc notek a druga zna adres tamtego bloga od dawna.

Hmm...... 23 piosenki nightwisha ustawione w petle i 10 rozpromienionych blaskiem plomieni swiec....... oto moj sposob na dzisiejszy wieczor. Cos co zawsze mnie uspokaja i pozwala na spokojnie pisac o sobie. Jeszcze wczoraj mialem ochote napisac o zapachu wiosny i zachodzacego slonca (to nie blad jakby ktos pytal) dzisiaj mam ochote jedynie bezmyslnie przejsc sie wieczorna ulica florianska, a wlasciwie to jedna z rownoleglych ulic ktorych nazw nie pamietam i poprostu delektowac sie atmosfera tego miejsca.

A w poniedzialek powrot do pracy i na uczelnie i juz nie bedzie czasu zeby myslec o "glupotach" osamotnienie znow bedzie samotnoscia, czyli wyborem dokonanym dzieki swiadomosci braku czasu.
btw: zbieram materialy do mojego licencjatu.......... przeciez ja do konca zycia tego wszystkiego nie przeczytam a ledwo zaczalem szukac. a niejako przy okazji juz teraz sobie uswiadomilem ze moja dotychczasowa wiedza byla na zenujaco niskim poziomie..... a i tak wykraczala zdecydowanie ponad przecietny stopien wiedzy posiadany na ten temat przez wiekszosc polakow.

Czas chyba juz kliknac na "zapisz" i isc spac, chociaz ciagle czuje niedosyt i potrzebe wyjasnienia czegos zwlaszcza jesli chodzi o E. ale wlasciwie po co? i tak co bym nie napisal kazdy zinterpretuje inaczej, a prawda jest we mnie i..... zapewne i tak nigdy nikt jej calej nie pozna bo juz nie mam ochoty mowic ludziom o sobie czy budowac jakies nowe pseudotrwale relacje. Ostatnio bardzo mocno chodzi mi po glowie pewna rzecz. Nie wiem czy zauwazyliscie ale bardzo czesto gdy powstaja biografie wybitnych ludzi ich zycie prywatne jest w nich pomijane a osoby ktore znaly bohaterow bezposrednio na pytanie biografow o to jaka ta osoba byla w zyciu prywatnym odpowiadaja mniej wiecej tak: - to byl wybitny czlowiek, naprawde szlachetny
- ale chodzi mi o to jaki byl w zyciu prywatnym
- to byl prawdziwy maz stanu. tyle dobrego zrobil dla innych...........
Nie jest to cytat tylko taka ogolna uwaga ktora mi sie nasunela, ze przez szacunek dla bohatera biografii osoby bliskie przewaznie udzielaja takich wykretnych odpowiedzi. czyzby ludzie wybitni nie potrafili sobie ulozyc zycia osobistego? ........... szkoda tylko ze ja nawet wybitna jednostka nie jestem i zapewne nigdy nie bede choc kiedys mialem takie marzenie/cel zeby jeszcze przed smiercia zobaczyc swoje nazwisko w encyklopedii PWNu, ale ostatnie lata nauczyly mnie ze trzeba rezygnowac z marzen bo jak to stwierdzila Maria Dąbrowska: „Marzenia zwykle się spełniają, ale nie tak i nie wtedy, kiedy tego pragniemy” 
wiec chyba i tak nie ma sensu za nimi gonic.

Acha. Jeszcze jedna rzecz na koniec........... pierdole takie panstwo w ktorym jestem co chwile inwigilowany a funkcjonariusze policji i agencji rzadowych czytaja to co napisze w internecie. Niebawem wrocimy do podsluciwania telefonow i "zyczliwych anonimow". Chyba nie o to chodzi drodzy panstwo a jesli o to, to ja chcialbym sie dobrowolnie nominowac do opuszczenia domu wielkiego brata. dziekuje za uwage.

25 kwietnia 2004   Komentarze (4)

madry czlowiek powiedzial, odc. 42

"Kłopot z ideałami polega na tym, że jeśli wszystkie wprowadzasz w życie,
życie z tobą staje się niemożliwe." Anthony de Mello

Taaa..... z tymi idealami sa same problemy. sam juz czasami nie moge zyc ze soba wiec co dopiero inni?

Nawet sie z ojcem nie pozegnalem :( zbyt pozno poszedlem wczoraj spac i teraz jestem wsciekly, bo zapewne sie z nim pozegnalem tylko co z tego skoro ja tego nie pamietam bo bylem zbyt nieprzytomny.
A pozniej? A pozniej przynajmniej sie wyspalem, bo i tak nie mam koncepcji co zrobic z tym dniem. na panel o antyglobalizacji juz nie zdaze a szkoda bo znajomy bedzie przemawial i bylem bardzo ciekaw co powie, wiec moze chociaz pojade po zdjecia a pozniej sprobuje cos zrobic ze strona.

A tak w ogole to w mijajacym tygodniu odbyl sie Marsz Zywych........ tym razem wiedzialem, ale i tak nie poszedlem. przez prace musialem zrezygnowac ze spelnienia jednego z 11 swoich celow na ten rok. no to moze male podsumowanie tych celow w miesiac po ich ustanowieniu, czyli: "11 celow Cichego na nowe zycie i 2004 rok:

 1) byc szczesliwym (czyli kochac ze wzajemnoscia) - nie zapowiada sie, bo po tym co sie wydarzylo w ostatnich miesiach w moim zyciu jakos nie moge sobie wyobrazic siebie mowiacego: "kocham Cie" ***** **** *. /CENZURA/ nie wiem czemu, bo jakos bycie z kims moge sobie wyobrazic ale tych slow nie moge. z jednej strony: fajnie by bylo sie do kogos przytulic albo miec z kim pospacerowac po ogrodzie japonskim, ale z drugiej strony: chyba nie mam sily zeby budowac relacje z drugim czlowiekiem od podstaw majac w glowie ta powracajaca mysl: "po co, skoro predzej czy pozniej i tak wszyscy ludzie ode mnie odchodza"
 2) kupic skorzana kurtke, lenonki i czarny plaszcz (brak kurtki jeszcze jestem w stanie przebolec :) ) - kurtka juz mnie nie korci, nie mogac znalezc fajnych lenonek kupilem inne okulary, plaszcz...... narazie za cieplo na plasz wiec odkladam to
 3) odnalezc wiare utracona w morzu watpliwosci, grzechow i szarej codziennosci - czy jestem chociaz o krok blizej?
 4) pisac, pisac i jeszcze raz pisac - dwa felietony i zapal sie skonczyl
 5) pojsc w Marszu Zywych - niestety
 6) poraz pierwszy uczcic dzien sw. Patryka tak jak irlandzka tradycja nakazuje - dzien sw. Patryka uczczony przy zielonym piwie i jigu ale niestety wszystko to zaklucone pewnymi ekscesami, ale jednak cel spelniony
 7) sypiac wiecej niz po 4-5 godzin na dobe - zdazylo mi sie pare razy ale chyba tylko przez przypadek
 8) wstapic do amnesty international - cel zrealizowany najpelniej choc legitymacji czlonkowskiej jeszcze nie mam ale od miesiaca juz dzialam
 9) zaczac sie uczyc kolejnego jezyka - moze od wrzesnia/pazdziernika
10) zapuscic wlosy - wlosy rosna, choc z kazdym dniem denerwuja mnie coraz bardziej ale zal mi je teraz scinac wiec...... moze bedzie dobrze.... narazie mam nowa koncepcje: fryzura a'la Bono z koncerowego teledysku do "sunday bloody sunday", czyli taki maly cel na drodze do naprawde dlugich wlosow
11) zrzucic troche niepotrzebnych kilogramow i poprawic kondycje" - po swietach boje sie spojrzec na wage bo pewnie to wszystko co wczesniej zgubilem znakomicie udalo mi sie odzyskac, czyli zaczynam od nowa. 

no to narazie realizacja tych celow wyglada dosc kiepsko, ale w sumie postawilem je sobie miesiac temu wiec chyba nie mam sie co cudow spodziewac. 2 cele zrealizowane... w tym tempie moze do konca roku uda mi sie zrealizowac wszystkie....... tylko ze to niestety nierealne.

23 kwietnia 2004   Komentarze (3)
< 1 2 3 4 >
Cichy_no_war | Blogi