bunt
I stalo sie to co stac sie musialo. Moj organizm postanowil oglosic bunt. I tak wytrzymal dluzej niz myslalem. Bylem przekonany ze skutki mojego trybu zycia juz wczesniej dadza o sobie znac. Spanie po 4 godziny dziennie, ciagly stres, zalatanie, brak widokow na przyszlosc, frustracja i stracone marzenia....... wkoncu to wszystko sie skumolowalo i wczoraj nie bylem w stanie dosc o wlasnych silach do toalety obijajac sie po drodze o meble, a daleko nie mam bo w prostej linii jakies 4 metry.
Dzisiaj juz jest lepiej, goraczka spadla, zawroty sie skonczyly, bol prawie ustapil. Wracam do siebie. Ominely mnie dwa spotkania amnesty na ktorych tak bardzo mi zalezalo i teraz mam kaca moralnego. W ogole jak tak leze w lozku i spie z malymi przerwami druga dobe z rzedu to mam okrutne poczucie tego ze marnuje swoj czas, ze moglbym zrobic cos pozytecznego, czy to zwiazanego z praca, czy z samorzadem czy z amnesty. a tu nic nie moge zrobic, bo co chwile zasypiam. Dobrze ze przynajmniej komputer moge zabrac do lozka (skoro nie ma innych chetnych do towarzyszenia mi w nim :p ..... a jesli nawet sa to i tak nie moga) chociaz wczoraj dwa razy zasnalem piszac.
Chyba bede musial troche zmienic tryb zycia. Od jutra (o ile bede sie jakos czul) wracam do cwiczen i racjonalnego odzywiania bo ostatnio znowu to zaniedbalem, a juz strzalka na wadze posunela sie w dobra strone...... tylko teraz przydaloby sie zeby posunela sie troche bardziej :) No i musze znowu zaczac systematycznie brac leki jeszcze nie wyleczylem poprzedniej choroby i jak mnie pani doktor znowu zobaczy to chyba mnie zabije bo leczenie mialo trwac tydzien, moze dwa a trwa juz ponad miesiac..... pewnie tym razem juz mi nie uwierzy ze przychodze tak pozno nie dlatego ze nie bralem lekow tylko dlatego ze chyba za duze opakowania mi przepisala i nie dalo sie ich szybciej skonsumowac :)
Tak sie zastanawiam...... ile srednio razy w roku mowie ze musze zmienic swoj tryb zycia i zaczac dbac o swoje zycie i zdrowie i......... na deklaracjach sie konczy? ale teraz chyba juz naprawde musze sie powaznie zastanowic nad soba i nad ze chyba za bardzo przejmuje sie zyciem.......w ktorym znowu zaczynam cos niebezpiecznie mieszac.
BTW: jak to jest ze mowia mi ze jestem wspanialym czlowiekiem tylko kobiety ktore juz kogos maja albo te ktore sa bardzo daleko, ewentualnie te ktore od lat sa moimi przyjaciolkami? jesli naprawde nim jestem to...... dlaczego jestem sam? Parafrazujac slowa ktore w swoim oredziu wypowiedzial Wladimir Putin (chociaz to chyba tez bylo zapozyczenie a nie jego wlasne slowa ale nie pamietam kto jest ich autorem): "Skoro twierdzicie ze jestescie madrzy, to dlaczego jestescie biedni?"........ skoro twierdzicie ze jestem wspanialym czlowiekiem to dlaczego jestem sam? <to taka mala autorefleksja cichego o stanie jego psychiki :) >