Cortes
30 lipca 2005 roku.... choc kalendarz juz zmienil date dla mnie ciagle trwa ten dzien. Siedze w swoim pokoju, a przede mna na biurku lezy... niebieskie pudelko z cygarem.... a na nim bialymi literami wymalowany napis: "J. Cortes" .... Pamietam jak dzis dzien, w ktorym kupilem to cygaro.... pamietam osobe, z ktora je kupowalem, pamietam miejsce i...... przede wszystkim pamietam obietnice, ktora wowczas sam sobie zlozylem.... obietnice odnosnie chwily, gdy zapale to cygaro...... dzis jest ta chwila. Tym razem Cortes nie trafi juz do pudelka.... jeszcze tylko ulubione Mexico Libre i powedruje na balkon.... zeby obietnicy stalo sie zadosc.
Tak.... jestem szczesliwy...... Tak.... moja droga do nikad... nie jest juz droga do nikad..... Tak..... nie ide juz sam ta droga. I... chocby swiat mial sie skonczyc jutro..... i chocby moj swiat mial sie jutro zawalic ( o co ostatnio mam tez troche obaw.... ale to juz inny temat )..... to dzis jestem szczesliwy i nic mi tego szczescia nie odbierze.
Jechalem przez noc.... mrok rozrywaly jedynie swiatla mojego auta i potezne blyskawice.... a ja sluchalem Skycladu i...... myslalem.... to juz nie o mnie..... "I walk my path to heaven through ten thousand miles of hell"........ nie w czasie terazniejszym.... w przeszlym tak........ i tak sobie myslalem.... jak wiele zdan, ktore powiedzialem, ktore przeczytalem, ktore byly mi tak bliskie........ dzis przestaly byc aktualne...... czy dzis? no wlasnie......... w zasadzie chyba juz wczesniej...... dzis jedynie przyszla pewnosc.
Pamietam pewien wieczor na Ostrowie Tumskim....... pamietam pewne zdanie, ktorego ani wtedy.... ani nigdy pozniej nie wypowiedzialem..... ale ktore bylo wtedy w mojej glowie i bylo tak potezne i silne, ze o niczym innym nie bylem w stanie myslec...... Marquez oczywiscie....... "Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja"........... a jednak....... i choc jeszcze w tej chwili na wspomnienie tamtego wieczoru..... czuje ten "brak"....... to jednak..... jest to juz tylko wspomnienie......Przyjaciel powiedzialby, ze to wspomnienie tego... ze w siebie nie wierze...... i pewnie mialby racje....... nie wierzylem..... choc wszyscy wokol wierzyli...... moze wlasnie dlatego ja nie wierzylem.... bo moje zycie zawsze toczy sie na przekor wszystkim.
Znow zamykam oczy i.... znow widze Ostrow.... ale tym razem z innej strony.... tym razem jestem sam...... ale jednak rozmawiam z kims..... powiedzialem jedno zdanie i.............. juz wtedy wiedzialem Panie..... ze mi wywiniesz taki numer..... czulem to.... bo przeciez wszystko juz mialem zaplanowane..... wszystko wiedzialem..... podjalem decyzje.....wszystko mialo sie zaczac od nowa...... Krakow...... a Ty mi znow udowodniles... ze to co ja sobie mysle.... ze to co ja sobie zaplanuje...... jest niczym wobec absolutu...... dziekuje :) [jesli ktos z Was, moi drodzy blogowi przyjaciele..... zechce sprobowac domyslic sie jakie to zdanie powiedzialem wtedy Bogu...... nie probujcie..... gwarantuje Wam, ze nie zgadniecie...... nawet Ty.... mistrzyni zgadywanek i domyslow.... jestem pewny :) P.S. I to zdanie wcale nie oznacza, ze nie zloze papierow na Jagiellonke, choc moze troche tak brzmiec]
Jeszcze raz zamykam oczy....... widze wzgorze........ hehe....... zawodna pamiec..... nie pamietam jego nazwy.......... Zizkow.... a przynajmniej tak sie nazywa dzielnica, gdzie sie ono znajduje.... jednak nie taka zla ta moja pamiec...... Widze to wzgorze w pewna noc..... pewne noce..... dwa razy siedzialem na tym wzgorzu.... dwa razy palilem tam cygaro...... nie Cortesa...... rok po roku..... to samo miejsce..... podobne noce....... podobne mysli......... rok temu sie pomylilem....... to nie byla ta osoba..... nie znalazlem szczescia.... w tym roku...... wierze, ze sie nie pomylilem......... ze z tamtego praskiego wzgorza moje mysli biegly w dobrym kierunku.... ze biegly do wlasciwej osoby....... nigdy nie myle sie dwa razy.
Koniec tego "zamykania oczu".... koniec wspomnien....... zbyt piekna jest terazniejszosc zeby wracac do przeszlosci.
Ide zapalic...... rytual czas zaczac :)
A na koniec:
Tak........ bede beznadziejnie banalnym romantykiem....... bede "swiergolacym wrobelkiem"........ bede........ nie wazne jak to nazwiecie....... jesli tylko zycie mi na to pozwoli to taki wlasnie bede...... taki jak bylem pewnej wiosny bardzo dawno temu.... gdy jeszcze bylem innym czlowiekiem.... choc nazywalem sie tak samo.... bo wlasnie o ten moment chodzi..... o tych pare ulotnych chwil....... i ja wiem.... ze mroczny wyglad tego bloga nie pasuje do takiej osoby........ wiem, ze ciezko nazwac "swiergolacym" czlowieka..... przed ktorym male dzieci uciekaja z placzem.......... ale coz..... najwyzej pare osob przestanie czytac tego bloga......... wcale sie nie zdziwie..... sam, gdy bylo mi zle.... unikalem jak ognia blogow ludzi szczesliwych..... bo szczesciem nie mozna sie zarazic..... trzeba je przezyc..... trzeba go doswiadczyc samemu...... w przeciwnym wypadku........ nie zrozumie sie szczescia innych.... a jedynie poglebi wlasne doly.
Dopisek:
Nie pytajcie mnie co czuje..... bo nie potrafie tego nazwac
Nie pytajcie mnie co bedzie.... bo nie wiem
..... ale wiem, ze nie zmarnowalem zadnego dnia swojego zycia..... ze kazde doswiadczenie nauczylo mnie czegos nowego..... kazda osoba na mojej drodze byla wazna...... nawet Ci, ktorych nie ma juz w moim swiecie i ktorzy wylatujac z niego chcieli jeszcze jak najwiecej brudu za soba zostawic..... to wszystko mnie uksztaltowalo...... i choc sa rzeczy, ktorych zaluje..... choc sa rzeczy, z ktorych nie moge byc dumny to...... zamykam oczy i usmiecham sie..... nie do tego co bylo...... nie do tego co bedzie....... ale do tego co jest tu i teraz...... dokladnie tu i teraz..... i..... jesli zycie nie jest jedynie dowcipem kosmosu..... to ten usmiech bedzie trwal.
Czas zapalic..... choc pewnie moglbym napisac duzo wiecej :)
Cytat na dzis: "Być może Bóg chciał abyś poznał wielu złych ludzi zanim poznasz tę dobrą, abyś mógł ją rozpoznać kiedy ona się w końcu pojawi." oczywiscie G. G. Marquez........ P.S. Dzieki Bogu...... mialem tez okazje spotkac na swej drodze wielu wspanialych ludzi.... to tak z pozdrowieniami dla pewnej mojej czytelniczki :)
Piosenka na dzis .... zbyt wiele by ich bylo :)
Spijcie dobrze...... ja ide na balkon....... choc nie jest to juz moj ulubiony balkon....... ale powiedzmy.... ze zachowal tytul ulubionego balkonu w tym miescie :)