• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 01 02 03 04 05

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum listopad 2004


spotkanie

Czas jakis temu i to dosc spory kupilem w pewnej sieci sklepow dla idiotow (niestety czasami zdarza mi sie tam kupowac gdy wszystkie inne mozliwosci zawodza) rzecz pewna, a ze ostatnio rzadko bywam w ogole we Wroclawiu, to jakos nie mialem sposobnosci zeby podbic gwarancje. Dzis jednak cos mnie tknelo, gdy przejezdzalem przez centrum miasta zeby skrecic na chwile i zalatwic ta sprawe.... chyba znow nie mialem ochoty wracac do domu choc sytuacja narazie jest calkiem niezla. W kazdym razie zrobilem co zrobic mialem, ale uznalem ze skoro juz jestem w galerii to przeciez zostalo mi juz tylko ze sto swieczek wiec dobrze by bylo dokupic ze trzy. Co pomyslalem to tez uczynilem. A po zakupach stanalem pochloniety swoimi myslami przed winda. Drzwi otworzyly sie, nogi ruszyly naprzod miajac wysiadajace postacie. nawet nie spojrzalem w ich strone, gdy zza plecow dobieglo mnie: "czesc Bartek", ktore wyrwalo mnie niczym ze snu. Odwrocilem sie i odruchowo odpowiedzialem, nie bedac nawet do konca pewnym komu. Minelo kolejnych kilkadziesiat setnych czesci sekundy zanim zorientowalem sie kto wysiadl z tej windy.
I tak sobie mysle, ze jest w tym cos niepokojacego, ze zdarza mi sie tak mocno uciekac w swoje mysli, ze potrafie zupelnie obojetnie przechodzic obok otaczajacego mnie swiata. jaka mysl pochlonela mnie tak bardzo, ze w pierwszej chwili nie zauwazylem i nie rozpoznalem osoby (i jej rodziny), ktora kiedys byla tak wazna? napewno chcecie wiedziec? myslalem o........ dzieciach glodujacych w Darfurze, Tenzinie Rinpocze (ktory czeka w chinskim wiezieniu na dzien 2 grudnia, bo wtedy prawdopodobnie mocy prawnej nabierze niesprawiedliwa kara smierci jaka dla niego zasadzono) i o tym jak mozna znieczulonych na wszystko Polakow uswiadamiac o tym, ze moga komus uratowac zycie.

I tak dochodze do wniosku, ze chyba jednak za czesto moje mysli biegna gdzies bardzo daleko, sprawiajac ze nie widze, jak zycie, doslownie i w przenosni, przechodzi obok mnie. A tak swoja droga to niezly paradoks, ze myslalem o prawach czlowieka akurat w momencie gdy "spotkalem" E. ktora nigdy tak naprawde nie rozumiala dlaczego sie temu poswiecilem. Zycie jest przewrotne. Wczoraj o kims myslisz, a nastepnego dnia, gdy spotykasz ta osobe akurat myslisz o czyms zupelnie innym i nawet jej nie zauwazasz. Dobrze, ze chociaz ona jeszcze mnie poznala, choc pewnie, ktoregos dnia i tak zapomni kim bylem.

Mialem isc spac godzine temu.... ale skoro nie polozylem sie godzine temu to jeszcze pare minut nie zrobi mi juz roznicy wiec napisze tu jeszcze to co chodzilo mi po glowie juz dluzszy czas majac zostac tematem jednej z notek.
W zasadzie ta czesc notki nie ma zbyt wiele wspolnego z dzisiejszymi wydarzeniami, chociaz podobno wszystko ma swoja przyczyne i powod. W kazdym razie na koniec troche o muzyce. Denerwuje mnie w naszym narodzie to powszechne uwielbienie tego co zagraniczne, przy jednoczesnym permanentym nie docenianiu wytworow rodakow. Skad sie bierze ta niesprawiedliwosc? Nie mam pojecia, ale bardzo nie lubie, gdy ludzie uparcie twierdza ze "w Polsce nie ma dobrej ostrej muzyki", albo ze "rock w naszym kraju umarl". W ogole muzyka w Polsce umiera, ale to nie prawda, ze gitarowe granie juz umarlo. Zyje. Nie na pierwszych stronach gazet, nie w telewizji, nie w radiu, ale jesli komus zalezy to znajdzie. Tak wiec szukajcie. Ja ostatnio znalazlem. Zespol nazywa sie Batalion d'amour a jedyna ich plyta, ktora posiadam to "dotyk iluzji". Zdaniem krytykow nie jest to szczytowe wydawnictwo tego zespolu ale nie to jest wazne. Ilu z Was slyszalo o tym zespole? Nie ma go. Ten zespol praktycznie nie istnieje...... jesli za prawdziwe przyjac twierdzenie ze istnieje tylko to co jest w mediach. A jednak wlasnie siedze otulony dzwiekami genialnego "W polowie drogi do nikad". Przesluchuje "dotyk iluzji" juz chyba setny raz i dalej nie moge przestac sie zachwycac ta plyta. Nawet juz nie razi mnie wokalista, ktory czasami ma problemy z poprawna wymowa. To jest niewazne, co zreszta udowodnil juz wiele lat temu Muniek Staszczyk. Liczy sie klimat, a ten jest niesamowity. Rockowy, gotycki, poetycki, romantyczny i rozmarzony. Moonlight zostal zdetronizowany.
Naprawde polecam Batalion d'amour wszystkim tym, ktorzy lubia dobra muzyke i tym, ktorzy nie wierza, ze Polak potrafi.
piosenka na dzis: Batalion d'amour - "W polowie drogi do nikad" (zakochalem sie w tej piosence i w tym tykscie wiec go Wam skopiuje)

"W połowie drogi donikąd spotkamy się
Chociaż wiem, ze to trudne postaram się nie ranić
Kolejna pusta noc i szepty wokół mnie
Na Twoich zimnych dłoniach zastygła moja krew
Coraz więcej chłodu wdziera się w moje serce
Nie czuję, nie czuję już nic I nie powiem już nic więcej
Wtulony w ciepło mroku chcę powoli zasnąć
W połowie drogi donikąd zgubiłem swoją duszę

W moim świecie nie ma miejsca na łzy
A jednak płaczę i czuję, przebaczam, zapominam
Tak bardzo chcę uciec od tych chwil
Choć jeden raz do końca zapomnieć...
A w moich myślach czuję dotyk twarzy Twej
I ciągle wierzę w te słowa, tak - nadal wierzę
W połowie drogi donikąd I tak spotkamy się
Lecz aby zwyciężyć nie wystarczy walczyć... "

Dziwne skojarzenie na koniec: przypomnial mi sie moj kruczy blog, ktorego juz nie ma.

film na dzis: "Trzeci cud" - REWELACJA. ogladalem poraz tysieczny i za kazdym razem robi na mnie takie samo, ogromne wrazenie. Polak potrafi.
dobrej nocy.

.....Czy wierzycie w zbiegi okolicznosci? A moze przypadki nie istnieja i to spotkanie mimo, ze trwalo sekunde mialo jakis cel? Czemu akurat dzisiaj, w dniu w ktorym chyba ostatecznie podjalem decyzje mogaca zmienic cale moje zycie? - dalej moje mysli kraza wokol pewnej windy w centrum miasta.

Ide spac. Jutro tysiac rzeczy do zrobienia a niestety nie nalezy do nich sen, wiec czego nie zrobie w nocy tego w dzien nie odrobie.

23 listopada 2004   Komentarze (7)

niezapomniana noc

Takich nocy dlugo sie nie zapomina i warto na nie czekac chocby latami.
Wspaniale towarzystwo, cudowni ludzie, niesamowita atmosfera i po latach czekania, wsrod niepowodzen i rozczarowan wkoncu duma i szczescie.

Dla niektorych moze to glupie, ale pewnie wiele osob mnie zrozumie, conajmniej tyle ile dzis udalo sie upchnac we wroclawskiej "13" i tym podobnych miejscach na calym swiecie.
Morze ludzi zlaczonych jedna pasja, oczarowanych magia miejsca, ktore jest gdzies daleko.

F.C. Barcelona rozgromila Real Madryt 3 do 0. Warto bylo czekac calymi latami na te noc. Ci, ktorzy nie rozumieja czym jest pasja i kibicowanie pewnie powiedza, ze to niska ocena wlasnej wartosci, czy niespelnione ambicje sprawiaja, ze kibicuje klubowi z miasta, w ktorym nigdy nie bylem. Ale tej jednej nocy psychologowie nie maja racji, tej jednej nocy to wszystko sie nie liczy, bo Barcelona to jest magia, ktora mozna poczuc nawet gdy mieszka sie daleko od niej. To jest ta sama magia i ten sam duch, ktory towarzyszy ludziom wypowiadajacym nazwe: Belfast (pozdrowienia dla wszystkich milosnikow Irlandii). To niesamowite uczucie swiadomosci ze nigdy nie bylismy w pewnych miejscach a jednak czujemy w nich czastke siebie, lub czastke ich w sobie.

22 spoconych facetow biega po prostokacie z trawy za zolta pilka a miliony na calym swiecie na to patrza. Czy to glupota? .... raczej wole slowo fenomen. I to fenomen, ktorego czescia jestem rowniez ja. Nie wstydze sie tego, wrecz przeciwnie, jestem dumny. Zwlaszcza dzis, gdy mam swiadomosc ze warto bylo byc cierpliwym.

Pozdrawiam (szczegolnie tych, ktorzy te pamietna noc z  20 na 21 listopada spedzili w klubie "13").

VISCA EL BARCA.
"CATALONIA IS NOT SPAIN"

dobrej nocy

21 listopada 2004   Komentarze (1)

znikajace dni

.... Gdzie sie podzial piatek? przed sekunda byl czwartek a teraz juz jest sobota.

Co sie dzieje. jak to mozliwe ze znikanal jeden dzien i to w dodatku dzien, ktorego ani nie przespalem, ani nie przepilem.

Dobrze, ze choc jedna dobra wiadomosc zostala mi po tym dniu w pamieci....... ale nie powiem zeby nie zapeszac, narazie tylko jednej osobie sie wygadalem...... co jak na mnie i tak jest duzym sukcesem :)

Pozdrawiam wszystkich, ktorym zycie ucieka tak szybko, ze nie sa nawet w stanie zobaczyc, w ktora strone.

20 listopada 2004   Komentarze (2)

juz koniec weekendu?

I w ten oto sposob dotarlem szczesliwie do konca dlugiego weekendu. Dotarlem szczesliwie? a kiedy byl ten dlugi weekend? Strasznie szybko ten czas plynie. Zycie zdecydowanie ucieka mi w zbyt duzym tempie i zdecydowanie zbyt malo udaje mi sie z niego czerpac i zapamietywac. A za kilka godzin znow na uczelni.... mam nadzieje, ze trafie, bo ostatnio tak rzadko tam bywalem, ze niektorych nowych wykladowcow naprawde nie pamietam. Dobrze, ze to ciagle ten sam adres, bo moglbym miec problem.

I dalej holduje zasadzie: 1 zla rzecz -> 1 dobry uczynek. Ot taki sposob leczenia wlasnej duszy i sumienia. Ostatnio dobitnie zrozumialem, a w zasadzie przekonalem samego siebie, ze tak naprawde wszystko co robimy, robimy dla samych siebie. Nie ma zadnych wyzszych celow, do ktorych dazymy, bo nawet jesli takowe sobie stawiamy to tak naprawde w pewnym momencie okazuje sie, ze nie byly one celami a jedynie srodkiem w osiagnieciu prawdziwego celu, czyli poczucia spelnienia, czy czegos co gornolotnie zwyklo sie nazywac szczesciem. Ale czy to zle? Chyba nie ma nic zlego w tym, ze ktos dazac do wlasnego szczescia, niejako przy okazji, pomaga innym. Przeciez tak na dobra sprawe na tym fundamencie opiera sie wiekszosc religii: miluj blizniego swego, a dostaniesz nagrode w postaci miejsca w raju. Nie ma mowy o tym zeby milowac blizniego swego bo tak jest fajnie. Za dobry uczynek jest nagroda i to ona, a nie sam dobry uczynek, jest celem. Jak to napisal Heinrich von Kleist: „Im więcej oddajemy z naszego życia innym, tym większa staje się jego wartość.". Tylko pytaniem pozostaje do czego ma sluzyc ta zwiekszona "wartosc naszego zycia"? Do tego zebysmy mogli byc z niego dumni? Do tego zeby po naszej smierci pamiec po nas pozostala? Do tego zeby inni nas doceniali? Czyli jednak nie ma bezinteresownosci, a przynajmniej jest duzo rzadziej spotykanym "zjawiskiem" niz nam sie wydaje.

W skrzynce na odpowiedz czeka mail, a 50 centymetrow od komputera czeka lozko......... przepraszam :(
dobrej nocy wszystkim

15 listopada 2004   Komentarze (5)

nowy miesiac

Kolejny miesiac zycia za mna.
Moze jakies male postanowienie na ten nowy miesiac? moze na przyklad takie, ze bede sie staral czesciej tu zagladac? postaram sie. szkoda, ze od paru dni brakuje tu pewnej osoby....... a podobno prezentow sie nie wyrzuca.... no coz chyba jednak sie myle. przykro :(
a ja jakos nie moge skonczyc mojej ulubionej ksiazki, czyli zbioru felietonow G.G. Marqueza, mimo ze gosci on w moim domu juz bardzo, bardzo dlugo. Ale od kilku miesiecy zakladka ciagle jest w tym samym miejscu. dokladnie szesc stron przed koncem, na samym poczatku przedostatniego felietonu, ktory zaczynalem czytac juz zbyt wiele razy i zawsze zatrzymywalem sie na pierwszym zdaniu: "Do Pragi jechalem po raz ostatni pietnascie lat temu......" i zawsze w tym momencie odkladam ksiazke. Tez kiedys bylem w tym miescie.... ale to musialo byc strasznie dawno temu skoro tak wiele sie od tamtej pory zmienilo. musialy minac cale wieki.... a tak naprawde minelo niewiele ponad pol roku.

Zmiana tematu:
W pewnym imperium zla, znajdujacym sie za wielka woda miejscowa ludnosc postanowila wczoraj wybrac sobie imperatora zwanego prezydentem. a ze ludnosc ta zbyt inteligentna nie jest to majac do wyboru dwoch kandydatow, akurat nieszczesliwym zbiegiem okolicznosci wybrali tego gorszego. zupelnie nie rozumiem tych amerykanow, ktorzy zaglosowali na Busha. przeciez wystarczylo sie rozejrzec po swiecie zeby zobaczyc ze to najgorszy kandydat. gdyby prezydenta USA wybieral globalnie caly swiat to poza samymi Stanami na Busha zaglosowalyby z cala pewnoscia tylko dwa kraje: Irak, gdzie demokracji nie ma, nie bylo i nie bedzie, oraz Polska, ktorej obywatele znani sa z tego, ze biorac udzial w wyborach sa w stanie wybrac sposrod grupy nawet tysiaca kandydatow dokladnie tego najgorszego i nie spelniajacego zadnych standardow. No coz, swiatu przyjdzie sie meczyc przez kolejna kadencje z jedynym prawdziwym imperium, na ktorego czele znow stoi czlowiek, delikatnie mowiac, nie najwyzszych lotow intelektualnych. dobrze, ze chociaz ma swiatlych doradcow, ktorzy sa w stanie wzniesc swe umysly na poziomy bezsensu nieosiagalne dla przecietnego smiertelnika, jak chocby
Donald Rumsfeld, ktory zablysnal taka oto wypowiedzia: "Informacje, z których wynika, że nic się nie dzieje, uważam za bardziej interesujące, ponieważ wiemy, że - jak wiadomo - są rzeczy, o których wiemy, że o nich wiemy. Wiemy też, że są znane niewiadome, to znaczy, że są rzeczy, o których wiemy, że nic o nich nie wiemy. Ale są również nieznane niewiadome - takie, o których nie wiemy, że o nich nie wiemy." 
Swiecie! Boj sie..... imperium kontraatakuje.

Zmiana tematu:
wroclaw - poznan - warszawa - 3 miasta w 3 dni. to lubie. odkad wszystkie problemy zeszlego miesiaca w cudowny sposob same sie rozwiazaly, a te ktore pozostaly staly sie tylko dziecinna igraszka zycie wydaje mi sie jakos dziwnie latwiejsze i sympatyczniejsze. rektor wzywa na dywanik? no i co z tego? w sobote parlament a ja nawet nie wyslalem zgloszenia? no i co z tego? po co sie przejmowac rzeczami, o ktorych za jakis czas nie bede nawet pamietal, a ktore tylko przyslaniaja przyjemnosc np. wynikajaca z wyjazdow.  I tylko jedno wkurza mnie nieprawdopodobnie. Dzis znow okradziono samochod pod moim blokiem. Tym razem padlo na sasiadow z parteru. Dwa tygodnie temu padlo na 3 auta, w tym na moje. Przy calym moim pacyfistycznym i pokojowym podejsciu do swiata, gdybym dopadl tych, ktorzy to robia to jednak na perswazji slownej by sie chyba nie skonczylo. tesknie za Norwegia, gdzie mozna zostawic radio w otwartym samochodzie i portfel lezacy na fotelu i pojsc na spacer, a po powrocie zastac swoj dobytek nietkniety. Czemu przyszlo nam zyc w takim zlodziejskim kraju? Ludzie!!! Nie kradnijcie, nie slyszeliscie, ze wladza nie lubi konkurencji?!?

Na koniec:
piosenka na dzis: INXS - Never Tear Us Apart, a konkretnie teldysk do niej, ktory "przesladuje" mnie od pewngo czasu i mimo, ze sama piosenka znudzila mi sie juz dawno zawsze ogladam go do konca,  chocby po to zeby powspominac te miejsca w ktorych kiedys bylem.

04 listopada 2004   Komentarze (4)
Cichy_no_war | Blogi