padam z nog
To byl bardzo zroznicowany dzien. Wlasciwie to byl naprawde dobry dzien, spedzony bardzo milo w jeszcze milszym towarzystwie i na ciekawych wykladach. Ale przeciez nie moglo byc do konca dobrze i musialem sie zalamac. Niestety klisza ktora wypstrykalem w czasie weekendowego wyjazdu do niemiec odmowila wspolpracy z niewyjasnionych przyczyn i okazalo sie ze naswietlonych jest niewiele ponad polowa klatek. Juz dawno nie bylem tak wsciekly i rozgoryczony, a najgorsze ze taki wyjazd nie predko sie powtorzy wiec nie bede mial poki co okazji zeby powtorzyc te zdjecia. Ale przynajmniej pociesza mnie to ze te ujecia ktore sie utrwalily na filmie wyszly naprawde niezle a przynajmniej tak jak chcialem. Ogolnie gdy opadly ze mnie te negatywne emocje i ogromny dol jakiego zalapalem gdy zobaczylem rezultat eskapady do bautzen to moge ocenic ten dzien jako naprawde udany. Jedno tylko smutne przemyslenie: dlaczego dla niektorych ludzi potrafie byc zadziwiajaco wyrozumialy, a innym wystarczy tylko moment zeby mnie zirytowac czy zdenerwowac i to nawet gdy nie czynia tego specjalnie?