wracajac do swiata
I tak oto powoli wracam do swiata zywych :) Dzisiaj juz nawet udalo mi sie przejsc z pokoju do kuchni i z powrotem bez podpierania sie o sciane ani razu :) a wczoraj niestety musialem wygrzebac sie z lozka i pojechac do miasta zalatwic pare swoich spraw. Akcja "szybko zbijamy temperature czym sie da" zaowocowala zbiciem jej o prawie 2 stopnie w jedna dobe i tym ze w ogole bylem w stanie wczoraj wstac, ale oceniajac na chlodno........ czlowiek ktory zeby dojsc do toalety musi korzystac z pomocy scian...... nie powinien prowadzic auta (btw: z pokoju do toalety mam jakies dwa metry idac zakosami). No ale jak trzeba to trzeba. Na szczescie nie zrobilem krzywdy ani sobie ani nikomu innemu. Ale prawda jest taka ze bardzo nie lubie jezdzic jak jestem chory. Czas reakcji jest wtedy poprostu zenujacy. W sumie pojezdzilem po miescie jakies trzy godziny i wrocilem do domu juz na ostatku sil. .... Wrocilem spojrzalem w lustro i odkrywczo stwierdzilem: "hhhmmmm...... mam zarost"..... i wtedy sie naprawde przerazilem bo wczesniej nie zauwazylem ze wychodowalem sobie przez ten czas choroby pokazna brode :) No ale jak juz wspomnialem nie stworzylem wiekszego zagrozenia na drodze, a na uczelnie pojechac bylo trzeba.
btw: utopiliscie kiedys kaktusa w akwarium? ..... bo mi niestety udalo sie to wczoraj. Jak juz wrocilem do domu i padlem do lozka caly spocony i wykonczony jak po przebiegnieciu maratonu, nie majac ani sily ani ochoty zeby chocby wlaczyc radio czy telewizje gapilem sie relaksacyjnie jak sobie plywa "pan rybek" az ten nagle (podstepny udawacz) wykonal jakiegos dziwnego polamanca i zastygl w nienaturalnej pozycji na dnie. No to ja oczywiscie z panika w oczach i naglym zastrzykiem adrenaliny we krwii zerwalem sie z lozka i pobieglem w strone akwarium. Gdy juz do niego dopadlem, pospiesznie sciagalem wieko akwarium, na ktorym staly trzy kaktusy..... zbyt pospiesznie, bo dwie roslinki nie utrzymaly rownowagi i niestety wpadly do wody. Plus sytuacji? Przerazona atakiem z powietrza i wpadajacymi kaktusami ryba momentalnie odzyla :) A kaktusy cala reszte wczorajszego dnia suszyly sie w lazience i...... narazie zyja :)
A jak juz wczoraj bylem w miescie to przy okazji wstapilem sobie do labu zeby wkoncu odebrac moj pierwszy slajd :) .... I oto jest. Lezy przede mna. Juz wywolany. Obejrzany chyba z milion razy. Ach, co to byl za dreszczyk emocji gdy w labie pan S. wlaczal mi podswietlenie stolu zebym mogl zobaczyc jak wypadl moj debiut. btw: jesli ktokolwiek mial jeszcze watpliwosci co do tego ze jestem wariatem to przyznam, ze nie mam rzutnika do slajdow ani skanera :) Wiec ogladam sobie zdjecia wielkosci 3,5cm x 2,5cm ...... ale za to te kolory.... cos pieknego :) Tylko chyba jakis krzywy jestem, albo nie umiem prosto utrzymac aparatu bo jakos dziwnie na boki leca mi te zdjecia.
A jak moze uda mi sie w przyszlym tygodniu zeskanowac te zdjecia to wrzuce tu pare i sie pochwale :)
A dzis? Znow spedzilem prawie caly dzien w lozku ale goraczka jest juz minimalna, a kaszel nie powoduje juz bolu zeber i pluc. No i dobrze bo w sobote musze byc zdrowy. Po pierwsze, bo wlasnie w sobote rodzice wyjezdzaja na 5 dni, a po drugie, bo znow caly dzien spedze na kursie i nie chcialbym, jak Elvis tydzien temu, zarazac wszystkich obecnych. No i nie chcialbym tez utrudniac sobie odbioru wiedzy kaszlem bo jak narazie czuje ze to byla fajna decyzja ze zapisalem sie na ten kurs choc tak naprawde szanse ze kiedys bede pracowal w tym zawodzie mam pewnie dosc male..... ale trzeba wierzyc w siebie :)
Wracajac do dnia dzisiejszego to obejrzalem sobie "Armie Boga 2" i przyznam ze druga czesc zostala zrealizowana lepiej niz pierwsza, ale znow mam wrazenie ze z fajnego pomyslu napisano sredni i za krotki scenariusz i przez to efekt finalny pozostawia jednak troche do zyczenia. Wczoraj natomiast obejrzalem "Aleksandra" ...... ale jakos nie przypadl mi do gustu. To pewnie przez ten tytul..... jak mozna skrzywdzic dziecko takim imieniem? .......... to tak w kwestii usmiechu i pozdrowienia dla pewnej osoby, ktora kiedys czytala mojego bloga, a moze nawet nadal go czyta :P Ale szczerze mowiac sam film dosc przecietny, a twierdzenie tworcow ze wcale nie zrobili z Aleksandra homoseksualisty jest zupelnie bezpodstawne. Przedstawili Macedonczyka jako homoseksualiste, ktory obnosil sie z tym bardziej niz moi znajomi, ktorzy sa homoseksualni. Chociaz nie mozna im odebrac tego, ze jest to wersja prawdopodobna i wynikajaca ze sposobu wychowania chlopcow w tamtych czasach w swiecie kultury greckiej.
Ale nie tylko filmami czlowiek zyje w czasie choroby i gdy goraczka spadla mi na tyle, ze bylem w stanie korzystac z chociaz czesci swoich zasobow intelektualnych wracalem do lektury ksiazki, ktora zaczalem czytac juz dosc dawno temu a dostalem ja jeszcze wczesniej........ w czasach, od ktorych tak wiele sie zmienilo, ze to chyba musialo byc wieki temu. "Koniec swiata w Breslau" brzmi jej tytul i z zalem musze przyznac, ze Marek Krajewski (jej autor) znow wpedzil mnie w kompleksy. Chociaz moze sama tresc fabuly w swej koncowej fazie niezbyt mi przypadla do gustu to jednak jestem pod ogromnym wrazeniem precyzji z jaka autor posluguje sie slowem i jezykiem (pomijajac juz podziw dla starannosci odtworzenia klimatu miedzywojennego Wroclawia). Chcialbym kiedys umiec tak pisac w moim ojczystym jezyku :)
A teraz chyba juz czas na mnie. Za 8 godzin musze wstac. Wlasnie dopadla mnie okrutna swiadomosc, ze ferie zblizaja sie do konca. Od poniedzialku znow studia, praca licencjacka i do tego jeszcze praca.... a ja, przez ta chorobe, wcale nie czuje zebym odpoczal.
A jak juz o odpoczywaniu w czasie choroby mowa to wroce jeszcze na chwile do wczorajszej wizyty w labie:
Pan S. - cos dlugo pana nie bylo.
ja - bo przez ostatnie cztery dni lezalem w lozku chory.
Pan S. - zazdroszcze panu.
ja - czego?
Pan S. - tego lozka
ja - ale to zadna frajda lezec w lozku z goraczka.
Pan S. - no tak, rzeczywiscie zawsze to milej lezec w lozku z ........ (cisza i usmiech).... ale i tak panu zazdroszcze.
I za to wlasnie lubie tego pana.... poza tym ze lubie go za to, ze jest fachowcem starej daty, takim jakich dzisiaj juz prawie sie nie spotyka.