A jednak... tym razem mi sie udalo. Zalozylem sie z losem o poltora miesiaca mojego zycia i... wygralem. A juz watpilem, ze jeszcze to potrafie. Jest pewna przypowiesc o niewidomym zebraku i czlowieku ktory mu pomogl. Jeszcze wczoraj myslalem, ze jestem tym niewidomym.... dzis wierze, ze jestem kims pomiedzy nimi... ale wierze tez, ze znow mam szanse zeby byc tym czlowiekiem, ktory jednym zdaniem potrafi zmieniac swaiat. Wierze, ze dostalem druga szanse. Wierze, ze zawsze warto grac o wszystko i warto zakladac sie z losem.
A niedotrzymana obietnica z tytulu tej notki polega na tym, ze mialem napisac gdzie bylem przez te 3 dni, gdy nie bylo mnie w kraju... niestety czas mnie goni, a miala to byc notka ilustrowana wiec niech to poki co pozostanie tajemnica.
Wesolych Swiat wszystkim blogowiczom zycze.
a co do tego ze mam przyjaciela, choc nie wierze w przyjazn.... rozne sa rodzaje przyjazni