jesienne przesilenie
Cos zlego sie ze mna dzieje ostatnio. Zdrowie nie dopisuje.... za to glupich mysli i watpliwosci nie brakuje.
Tak wiem... to z braku slonca... napewno... jesienna deprecha zawitala do mojej glowy i trzeba ja czym predzej wypedzic.
Cholera!!! Jestem zly na siebie. Zle mi z tym wszystkim, bo wiem, ze Ona widzi, ze cos jest nie tak. Mam jakis kryzys. Od marca nie potrafilem marzyc o niczym innym, tylko o tym, ze chce byc z Nia.... a teraz po dwoch miesiacach.... glupi jestem... Zapytacie co sie dzieje? .... No wlasnie chodzi o to, ze wszystko jest swietnie. Nic sie nie zmienilo. Czyzbym odwykl od zycia w zwiazku? Nie wiem.... naprawde nie wiem co sie ze mna dzieje.... zrzucam to na ta szara smutna pogode.... ale to mi nie pomaga, bo jestem tym bardziej zly na siebie i na to, ze tak proste rzeczy jak czynniki pogodowe potrafia sterowac moimi uczuciami.
Jestem z cudowna kobieta, ktora ktoregos dnia bedzie wspaniala zona, studiuje to co lubie, fotografuje kiedy tylko mam ochote.... usmiech powinien mi nigdy nie schodzic z twarzy.... i tak wlasnie bylo.... az do ostatnich dni.... az do dzis. Absolutnie nic sie nie zmienilo.... ale jednak.... cos jest we mnie nie tak. Mam nadzieje, ze to cos szybko zniknie.
Odczuwam brak.... halasu. Potrzebuje calej nocy spedzonej w metalowych rytmach.... dobrej tequilli i mocnej muzy.... tego mi brakuje.... Szukalem spokoju i stabilizacji..... i mam to wszystko........ tylko czemu teraz zaczelo mi nagle brakowac czegos zupelnie przeciwnego, czego przy Niej napewno nie znajde.... "Zrobil sie jakis taki zimny... ale nie umialam zapytac".... ja taki nie bede.... To napewno tylko jakis chwilowy kryzys glupich mysli... Przeciez wiem, ze wspanialszej dziewczyny juz w swoim zyciu nie spotkam... przeciez wiem, ze to wlasnie z nia chce byc...... dzis w nocy snilo mi sie, ze ja zdradzilem.... dzis po raz pierwszy przez moja glowe przemknela mysl o rozstaniu..... szybko ja odgonilem.... nie moge pozwolic zeby wrocila.
Chyba po prostu za dobrze mi. Mam wszystko o czym tylko moglem marzyc.... mam nawet wiecej niz marzylem.... wiec moja podswiadomosc zaczyna wariowac..... Dawno nie dostalem od zycia po tylku i nie wiem co z tym faktem zrobic. A poza tym.... dzisiaj doszedlem do wniosku, ze lubie czasami potesknic. .... Boje sie... no cholera boje sie i tyle.... tak.... boje sie odpowiedzialnosci.... boje sie wszystkiego.... boje sie deklaracji, boje sie wielkich slow... boje sie wlasnych mysli... boje sie przyszlosci.... zycie kazdego dnia spelnia moje kolejne marzenia i rozwiewa kolejne watpliwosci.... ale na ich miejsce zaczely pojawiac sie nowe.
Dzisiaj mialem najgorszy dzien od paru miesiecy. A najgorsze jest to, ze nie stalo sie tak przez kosmiczny spisek, niekorzystny splot wypadkow, sily magiczne, czy innych ludzi..... tylko przeze mnie samego i moje mysli. I widzialem jej oczy proszace: "powiedz mi"..... ale nie umialem, bo sam nie potrafilem tego nazwac... nie wiedzialem co sie stalo, bo w zasadzie nie stalo sie nic... PRZECIEZ JESTEM SZCZESLIWY..... tylko... niech znow wyjdzie slonce... bo to chyba niedobrze, ze zaczynam sie bac samego siebie i swoich mysli. Wszystko jest kwestia psychologii i socjotechniki. Kazdego mozna "tanczyc".... a ja teraz potrzebuje.... zmanipulowac samego siebie.... bo wiem, ze te dzisiejsze mysli to nie jest prawda, to nie jestem prawdziwy ja..... "Byle dotrwac do wiosny"..... pamietam jak kiedys to sobie powtarzalem..... nie pomoglo.... teraz nie mam zamiaru tak mowic..... Ma byc znowu dobrze i to natychmiast.... Wstane jutro rano.... otworze drzwi.... przytule Ją i usmiechne sie do swiata.... niech tylko wyjdzie slonce.
dopisek: nowy miesiac... nowa notka..... nowe glupoty cichego.... i co tu komentowac..... skoro ja nie wiem co mi jest to... nikt nie wie....
Ide spac.... jutro wyjdzie slonce i skasuje ta notke.... albo zostawie ja jako pamiatke chwilowej glupoty :)
dopisek: dwa madre zdania:
1) ”Ego nihil timeo, quia hihil habeo.” Nic nie mam, więc niczego się nie boję. - moze wlasnie o to chodzi.... moze niczego sie nie balem poki nic nie mialem..... teraz mam wszystko, wiec przyszedl strach.... tylko... ze ja nie zaczalem sie bac, ze to wszystko strace.... zaczalem sie bac czy to wszystko jest napewno tym, czego chcialem i o czym marzylem;
2) "Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień." Ralph Waldo Emerson - to ja dzis bylem glupcem i smutasem.... przyznaje sie do tego.... choc inna osobe nazywalem dzis smutasem.... ale Ona i tak wiedziela.... i wlasnie za to Ją uwielbiam.
dopisek nr3: No i juz mi lepiej..... mialem chyba po prostu potrzebe 'wygadania' sie z tych swoich glupot. zobaczymy jutro.... napewno znow wszystko bedzie cudownie.