prawie miesiac
Prawie miesiac mnie tu nie bylo.... az strach pomyslec.... a kiedys nie moglem zyc bez bloga :)
Bede musial wrocic. Tylko to zawsze tak jest, ze obiecuje sobie "tym razem wieczorem cos napisze", a pozniej jak zaczynam analizowac to wszystko co wydarzylo sie od ostatniej notki o czym warto bylo napisac to.... stwierdzam, ze nie mam az tyle czasu na pisanie :)
To dzisiaj w skrocie najwazniejsze wydarzenia ostatniego miesiaca:
- Krakow ( hmmmmm :) )
- krytyczny stan mojego najlepszego przyjaciela (juz jest lepiej)
- krytyczny stan mojej znajomosci z Kizia (jest coraz gorzej)
- pierwsze wieksze klotnie.... a zaraz po nich pewnosc, ze to wlasnie z nia chce spedzic zycie
- spotkanie z rodzina przy okazji 1.11.
- mega jazdy w domu (juz jest lepiej... choc nie wiadomo na jak dlugo)
- zwyciestwo nie tego kandydata na prezydenta (ptasia grypa)
- wyklad dla UNESCO
Ogolnie... duzo sie dzialo przez ten miesiac.... No i co tu duzo mowic.... mimo, ze nie zawsze bylo kolorowo, mimo, ze nie zawsze los sie do mnie usmiechal to.... jest cudownie i.... jestem po prostu szczesliwy.... bardzo szczesliwy, bo nie ma nic cudowniejszego na swiecie niz przebudzic sie nad ranem, zobaczyc jej slodko spiaca twarz, przytulic sie i zasnac :)
Dobrej nocy.
Moze niebawem cos jeszcze napisze.