obietnica
Ostantio obiecalem sobie, ze wroce do starego zwyczaju i kazdego dnia bede pisal notke... chocby jedno zdanie, ale kazdego dnia.... obiecalem to sobie 4 dni temu.... ale ostatnio bardzo duzo mowilem o dotrzymywaniu obietnic, wiec zaczynam od dzis.
Ostatnie dni przyniosly mi przekonanie, ze pomylilem sie i nie spedze z ta osoba zycia.
(To napisalem ja, czyli cichy dnia 24-tego listopada, w dzien po pamietnej srodzie i poltorej dnia po pamietnej wtorkowej nocy)
dop.: wole przygotowac sie na najgorsze i pozniej ewentualnie pozytywnie rozczarowac.... niz tak jak kiedys wierzyc, ze wszystko bedzie dobrze, ze wszystko sie ulozy a potem... musiec budowac sobie zycie od nowa.
Tylko czemu tak cholernie boje sie, ze te uczucia, ktore byly we mnie tak pewnie zakorzenione jeszcze kilka dni temu juz nie wroca.... zupelnie tak jak kiedys.
Zafuanie.... w zasadzie ono jest wszystkim w zwiazku.... nie wiem czy potrafie znowu ufac tak bezgranicznie.
Kizii w pewnym momencie juz nie potrafilem.... czy bede umial znowu zaufac Tobie? Tego nie wiem i nie wiem kiedy bede wiedzial....... chyba, ze juz wiem... ale tak jak lata temu znow ulegam tym samym bezsensownym prosbom, ktore nic nie zmieniaja, a brzmia zawsze tak samo: "daj mi ostatnia szanse".
<tresc notki raczej nie do komentowania, a juz napewno nie do polemiki>