notka codzienna #6
Alez obrodzilo komentarzami pod poprzednia krotka notka :)
Odniose sie do tylko jednego z nich (M!LLA) i to w kontekscie mojego dzisiejszego wykladu z aksjologii.
Czy ja wiem czy to dziwne, ze to zawsze ja mam pretensje do kobiet, ze nie dotrzymuja obietnic? Z premedytacja podkreslilem te dwa slowa.... bo (po pierwsze) nie zawsze mam pretensje, bo tylko gdy mam ku temu powod i (po drugie) nie tylko do kobiet, ale do wszystkich ludzi, ktorzy slowa nie dotrzymuja. Zostalem wychowany w okreslony sposob i poprzez dom, otoczenie, system religijno-filozoficzny oraz proces socjalizacji wytworzyl sie we mnie okreslony system wartosci. Przypuszczam, ze jak to w wiekszosci przypadkow to co najwazniejsze uksztaltowalo we mnie dziecinstwo i obecnosc w nim matki, ktorej spora czesc zasad przejalem dla siebie. I nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze sa to zasady, ktore odbiegaja od norm dzisiejszego swiata. W dzisiejszych hedonistyczno - sytuacjonistycznych czasach ja jestem czlowiekiem z bardzo mocno zakodowanym (wrecz opsesyjnie) deontologizmem.
Mialo byc nawiazanie do dzisiejszego wykladu: "Deontologizm jest podstawa wspolczesnej cywilizacji, gdyz wszystko opiera sie na zasadzie, ze umow nalezy dotrzymywac"....... wychodze z dziwnego zalozenia, ze moj wykladowca, choc czlowiek dosc mlody i niezwykle swiatly, jednak zyje w troche innym swiecie oderwanym od realiow. Zazdroszcze mu. W swiecie, ktory widze naokolo dotrzymywanie umow, slowo, obietnica.... to nie sa juz rzeczy swiete.... Dla mnie byly, sa i zawsze bede. Niezaleznie od kosztow, niezaleznie od wszystkiego umow nalezy dotrzymywac.... wiedzieli to juz starozytni.... wiec czy naprawde ze mna cos jest nie tak, ze dalej w to wierze? A moze to ten swiat zwariowal w swojej pogoni za egzystencja wyprana ze wszelkich uczuc i wartosci? Zyje sobie w swoim tempie i tak sie rozgladam wokol... patrze na swiat... na ludzi.... widze jak upadaja wartosci... widze jak znikaja swietosci... a wszystko to, bo ludzie nie maja juz czasu... ciagle za czyms pedza... chca wszystko natychmiast... milion mysli na sekunde... od zaraz caly swiat u swych stop... I po co Wam to? Ja chce tylko jednego.... zeby ludzie, ktorze mnie kochaja okazywali to w czynach a nie slowach. Czy to tak wiele?
dopisek: Nie. Ja tez nie jestem idealny. Gdy ludzie mowia mi, ze jestem dobrym czlowiekiem zawsze odpowiadam, ze sie myla. Jestem zlym czlowiekiem i zdaje sobie z tego sprawe. Jestem czlowiekiem pelnym slabosci i glupoty. Tak, jestem czlowiekiem slabym. Jestem czlowiekiem uksztaltowanym przez rzeczy, na ktore nie mial wplywu, a teraz brakuje mu sil, zeby to zmienic. Ja tez lamie obietnice. Ja tez mam chwile zwatpienia. Ja tez czasami biegne w wyscigu szczurow..... ale mam swoje wartosci.... kilka ich mi zostalo.... niektore sprzedalem, niektore umarly.... niektore zostaly zabite..... ale kilka mi zostalo...... Nigdy z nich nie zrezygnuje..... Dane slowo jest swiete.... Wiernosc i milosc sa podstawa zwiazku.... a Bog jest najwyzsza istota i miloscia w czystej formie.... to sa fundamenty mojego swiata. Bog.... slowo.... wiernosc.... milosc.... Kolejnosc jest dowolna. Nie moglbym spedzic zycia z osoba, ktorej swiat opiera sie na innych fundamentach. Taki juz jestem.
dopisek2: Jestem zlem, zalem, smutkiem, nienawiscia, pustka i brakiem zaufania........ bo „Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień.” (Ralph W. Emerson)
Dobrej nocy.
dopisek (az sie zalogowalem jeszcze raz jak mi sie przypomnialo, bo to rzecz, ktora mnie dzisiaj zbulwersowala): Dwa pytania:
1) jak mozna byc chrzescijaninem nie znajac biblii, judaizmu i nie wierzac w podstawowe dogmaty?
2) jak mozna nie lubic chrzescijanstwa nie znajac biblii, dogmatow, ani historii tej religii? Jak w ogole mozna nie lubic czegos, czego sie nie zna? Jak mozna sie wypowiadac o czyms o czym nie ma sie pojecia uzywajac kategorycznych sadow?
Jeszcze raz dobrej nocy :)
Z okazji wolnego musze jutro wstac o 7 ... ale jakos dam rade.