notka codzienna #29
Weekend dobiega konca. Nawet nie wiem kiedy zlecia. W piatek ogladalismy pokoje. W sobote przeprowadzka... A niedziela jak zawsze umknela gdzies tak niepostrzezenie, ze w zasadzie jestem w stanie z niej przypomniec sobie tylko cudowny wieczor.... choc byl okraszony kilkoma lzami mojej kobiety, ale tym razem tak dla odmiany nie wywolanymi przeze mnie. Wkurzaja mnie czasem jej rodzice.... Juz teraz... na kilka lat przed slubem wiem, ze z tesciami to ja nie bede dobrze zyl.... ale coz :)
Spokojnego nowego tygodnia wszystkim.... Ja jak zawsze duzo bede improwizowal i polegal na przyjaciolach :)