notka codzienna #58 i 59 (notka weekendowa)...
To byl swietny weekend.
I w zasadzie na tym moglbym skonczyc jego opis, bo i tak nie oddam slowami tego co jest we mnie... tych wszystkich dylematow, watpliwosci, a jednoczesnie.... pewnosci, szczescia i milosci.
Sobota:
- w koncu sie wyspalem :) .... a pozniej bylo jeszcze lepiej. cudowne popoludnie. sentymentalny spacer po jednym z naszych miejsc z poczatku troche mnie bolal, ale im dluzej szlismy tym czulem sie lepiej. Pozniej wspolnie sobie pobladzilismy po przedmiesciach Wroclawia.... choc to raczej wiocha zabita dechami.... az wyladowalismy na.... zakupach.... ech... maniacy.... Swiat stanal na glowie.... moja kobieta kupila mini spodniczke..... a ja .... brazowa koszule.... Pol roku temu ona twierdzila, ze nigdy nie wlozy zadnej spodnicy..... a ja nienawidzilem brazowego..... Ot prosze jak ludzie sie zmieniaja..... Chociaz przyznac musze, ze brazowego dalej nie lubie.... ale akurat ta koszula calkiem fajnie na mnie lezy :) Pozniej byl wieczor.... wspolny obiad.... a po nim.... pokoj pelen swiec a my przytuleni ogladalismy film..... Oczywiscie nie moglo to byc nic lekkiego, latwego i przyjemnego wiec.... "Mroczna Argentyna"..... znakomity film, choc bardzo wstrzasajacy.... ale niestety zycie jest wstrzasajace i to co sie dzialo swego czasu w Argentynie (i nie tylko tam .... i dalej sie dzieje) jest przerazajace. A pozniej byla noc....... wiecej nie powiem, bo.... lubie byc tajemniczy.... W kazdym razie.... uwielbiam te chwile gdy przebudzam sie nad ranem i widze jej zaspana twarz obok mojej.
Niedziela:
- obudzilem sie pierwszy..... o 10.... Ci, co mnie znaja pewnie przecieraja teraz oczy ze zdumienia :) Niestety omlety mojego autorstwa tym razem z niewiadomych przyczyn nie wyszly tak jak powinny.... ale i tak nie byly zle. Popoludnie spedzilismy na tym, ze Ona sie uczyla..... a ja oddawalem sie blogiemu lenistwu, jako, ze mam juz od dawna ferie.... W sumie nie dzialo sie nic.... ale dobrze mi bylo ze swiadomoscia, ze jest na wyciagniecie reki.... I mimo, ze bylem strasznie niewyspany nie pozwolilem, aby odbijalo sie to na moim nastroju..... w koncu mi sie udalo. Wieczorem wspolny wypad do Dominikanow i na zakonczenie dnia... kolejny film..... I oczywiscie znow w moich klimatach, czyli prawa czlowieka, empatia i tym podobne, a wiec "Aleja snajperow" (welcome to sarajevo). Bardzo dobry film, ktory juz kiedys widzialem.
A teraz klade sie spac. Jutro ide do roboty.... w zasadzie za mniej niz 7h juz w niej bede.
dobrej nocy.
btw: naprawde polecam te dwa wymienione w notce filmy, jesli ktos ich jeszcze nie widzial.