notka codzienna #61
Ja wiem, ze to wszystko to tylko komercha, chora globalizacja i powszechna amerykanizacja.... czyli wszystko czego nie znosze... ale nie to bylo dzis wazne.... Wazne bylo tylko to, ze byl to cudowny dzien. Lepszy niz moglem sobie wymarzyc, piekniejszy niz moglem zaplanowac.
W ramach nauki asertywnosci, wychodzenia z inicjatywami i takimi tam..... Ja mialem sie niczym nie przejmowac i zdac na moja kobiete i to, co ona wymysli na ten dzien..... I.... z wrazenia szczeka mi opadla. Bylo cudownie. Wszyscy poszli do kin .... wiec my poszlismy do teatru na znakomite "Okno na parlament"... a pozniej romantyczna kolacja w greckim stylu.... a przed tym wszystkim.... w trakcie i... po.... to co najwazniejsze, czyli ogromnie duzo czulosci, ciepla, szczescia i milosci. Piekny byl ten dzien. Dlugo moglbym pisac... ale i tak nie oddalbym tego jak wspaniale sie czulem.
Jestem dumny z mojej kobiety, z tego jak przelamuje wlasne slabosci i jak sie stara.... Chcialbym miec tyle sily co ona, mimo, ze czasami gubi sie w prozaicznych sprawach..... Kocham ją i kazdemu zycze zeby znalazl takie szczescie jak ja.
Dobrej nocy wszystkim walentym i walentynkom :))