padlem
Jestem absolutnie wykonczony, zarowno fizycznie jak i psychicznie. Dobrowolnie doprowadzam sie nad krawedz skad wydostanie sie przychodzi mi z ogromnym trudem............ a po chwili i tak znow tam jestem.
Czlowiek, ktory zawsze umial myslec strategicznie i planowac a jednoczesnie nazywany byl "krolem improwizacji" ................. w dalszym ciagu tkwi w tej przekletej passie zlych decyzji. Gdzie sie podziala moja umiejetnosc planowania, gdzie sie podziala sztuka improwizowania wszystkiego na ostatnia chwile i wychodzenia calo? kazda moja decyzja obraca sie przeciwko mnie, a kazdy czyn wraca.... tylko ze z ladunkiem negatywnej energii.
a teraz czeka mnie 10 bardzo ciezkich dni, ktore zawaza na przyszlych kilku miesiacach, a jesli nie uda mi sie ich dobrze rozegrac to w perspektywie, jak znam siebie, beda mnie dreczyc przez wiele lat. jeszcze mam szanse spelnic marzenie, nie to najwieksze, ale tez ogromne, jeszcze jest szansa, jeszcze jest nadzieja........... ale tej ostatniej ubywa z kazda chwila. problem tylko w tym ze ...... nie mam koncepcji, a w tej jednej konkretnej sprawie akurat nie chcialem improwizowac........... bede musial.
ide spac. padam. pewnie pisze jakies bzdury, nie wiem, juz wlasciwie nie widze literek pojawiajacych sie na monitorze. jest godzina 0.35, noc z czwartku na piatek. jutro wolne. chyba jedyny plus tej calej sytuacji, choc pewnie i tak sie nie wyspie. mam inny plan. moze tym razem mi sie uda, choc ostatnio moje plany masowo nie wypalaja...... w przeciwienstwie do amerykanskich i izraelskich pociskow, ktore bezlitosnie morduja niewinnych cywili, tak jak to bylo wczoraj w Rafah czy dzisiaj przy granicy Iraku z Syria.
Minuta ciszy za to malzenstwo, ktore w dniu slubu razem odeszlo do raju.............................................................. [*] i za wszystkich, ktorzy gina bo mozni tego swiata, wygodnie siedzacy w swoich skorzanych fotelach maja za nic zycie ludzkie......... przeciez to tylko jakas statystyka. dolar i ropa....... to jest wartosc. Zycie niewinnych? kto sie tym przejmuje, jutro juz nikt nie bedzie pamietal o tych bezimiennych, ktorzy tylko chcieli przejsc ulicami swojego miasta w pokojowej demonstracji, albo o tych, ktorzy chcieli uczcic najpiekniejszy dzien w zyciu mlodej pary. ich juz nie ma a jutro nie bedzie pamieci o nich..... a ropa i dolary beda plynely dalej.
[*]
/chyba jednak naprawde blizej mi do bycia pacyfista niz terrorysta/