• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum 13 czerwca 2005


poniedzialek

NIENAWIDZE PONIEDZIALKOW!

Wczoraj szedlem sciezka do raju.... dzis znow swiat mi przypomnial, ze ta sciezka prowadzi przez 10 000 mil piekla. /szybki quiz: odniesienie do jakiej piosenki pewnego irlandzkiego zespolu zawiera to zdanie?/

WITAJ W PIEKLE CICHY!

Sam przynioslem drewno.... los tylko podlozyl ogien. A teraz moja psychika plonie i nawet jej sie nie dziwie. Musze wyjechac. Dzis nad ranem moj organizm dal mi znac, ze dluzej takich dawek stresu i takiego tempa nie wytrzyma.

Potrzebuje choc jednego punktu oparcia w moim swiecie.... jednej rzeczy, ktorej bede mogl byc pewien. Nie ma nic takiego. Wszedzie tylko niepewnosc, watpliwosci i oczy, w których nie potrafie czytac.

Musze wyjechac. Chocby na pare godzin. Jutro to zrobie. A teraz ide spac.

Za kilka godzin sie obudze i swiat bedzie lepszy.... napewno. W koncu cos tam jednak udalo mi sie dzis zalatwic, choc dalej koniec moich studiow wisi na wlosku.

-> InnaM -> jesli bedzie mial miejsce splot szczesliwych wydarzen, to za trzy tygodnie bede dyplomowanym politologiem..... Politolog musi miec definicje. To, co nie ma definicji nie istnieje. Pozdrowienia :)

13 czerwca 2005   Komentarze (3)

niedziela

Nie umiem czytac z oczu innych ludzi mimo, ze jestem wzrokowcem.... ale przynajmniej jestem tego swiadom.... ale co z tego... ta swiadomosc wcale nie sprawia, ze mam w zyciu lzej.

Inni potrafia czytac z moich oczu... az za dobrze..... to sie chyba nazywa nierowna konkurencja, gdy ktos zaglada do najglebszych zakamarkow duszy..... tak, wiem..... sam na to pozwolilem.

Jestem absolutnym geniuszem w odczytywaniu znakow wysylanych przez plec przeciwna........ zartuje....... jestem kompletnym ignorantem w tej kwestii.... ale czasami udaje mi sie cos zgadnac.

Za 6 godzin zaczynam dzien na uczelni, a w programie sa przewidziane atrakcje takie jak: 3 zaliczenia i egzamin..... zaczalem sie uczyc 2 godziny temu. A dobrze by bylo zebym pare chwil jeszcze tej nocy przespal. To nie jest normalne. Zapytacie co robilem cala niedziele? nikt nie pyta? no to nie bede mowil. To mnie wlasnie boli..... ludzie w moim swiecie, ludzie mi bliscy.... boja sie zadawac mi pytania o mnie samego.... tak nie moze byc na dluzsza mete. Zjawila sie w moim swiecie nowa osoba i zamknela za soba drzwi do tego swiata..... ale zjawila sie pod koniec lutego...... wiec chyba juz czas zeby znalezc dla niej miejsce w tym swiecie..... bo zaczyna mi sie chwiac cala precyzyjnie przewidziana struktura tegoz swiata. .......... Prawde mowiac.... to ten moj maly wewnetrzny swiat calo trzyma sie jeszcze jedynie za sprawa jakiejs niezidentyfikowanej sily, bo juz dawno powinien sie rozleciec..... ale narazie jeszcze jakos to funkcjonuje.

Ostatnio z bardzo duzym zalem stwierdzilem, ze z piatki osob zamieszkujacych moj swiat..... czesc zna mnie zadziwiajaco slabo. Lepiej zna mnie osoba prawie zupelnie mi obca, z ktora wiekszosc moich rozmow konczy sie klotniami. Ostatnia rozmowa nie zakonczyla sie klotnia, a pewne zdanie zapadlo mi szczegolnie w pamieci:
"Ja wiem, ze tak naprawde jestes cieplym i skromnym czlowiekiem. Tylko, ze ukrywasz to pod maska. Za czesto chowasz sie za tymi maskami i ludzie mysla, ze Ty naprawde jestes ta osoba, ktora grasz"................... zaskoczyla mnie... trafila dokladnie w punkt. Odpowiedzialem: "Zdaje sobie z tego sprawe, ale nie wszyscy musza mnie znac, nie wszyscy musza mnie kochac. Ilosc miejsc w moim swiecie jest ograniczona i nie przewiduje nowego naboru, a po co mam pokazywac siebie ludziom, na ktorych mi nie zalezy". Caly problem polega na tym, ze moja rozmowczyni.... na ktorej zalezy mi co najwyzej jako na znajomej z konczonych wlasnie studiow.... odkryla mnie lepiej niz niektorzy stali mieszkancy mojego swiata. To tez nie jest dobra sytuacja.

A wlaczylem bloga, zeby przelac na niego jedna bardzo konkretna mysl. Ostatnio z kimkolwiek bym nie rozmawial, jesli jest to osoba inteligentna i rozmowa toczy sie w odpowiednie kierunki nie moge sobie darowac i nie zadac pewnego pytania. Nawet nie jestem w stanie juz zliczyc osob, ktorym zadalem to pytanie w przeciagu ostatnich miesiacy.... odkad poczulem, ze sam nie znam na nie odpowiedzi. Pytanie to brzmi: "czym jest milosc?". Jak do tej pory nikt nie udzielil mi odpowiedzi, ktora moglbym przyjac jako swoja, albo, ktora by mnie przekonala. Teraz pewnie czesc z Was zastanawia sie po co zadaje takie pytania........ bo nie wiem czym jest milosc, a poczulem jakis czas temu pragnienie przezycia tego uczucia.... ale jak moge je odnalezc, skoro nie wiem czym jest? Wiec zadaje to pytanie i dostaje bardzo rozne odpowiedzi. Najbardziej nie podoba mi sie zawsze odpowiedz: "tego sie nie da opisac slowami. jak przyjdzie to bedziesz wiedzial, ze to TO"....... banal i pojscie na latwizne. Ale po co wlasciwie to pisze? Przypomniala mi sie dzis pewna definicja milosci, ktora zaslyszalem kiedys...... zapewne bardzo dawno temu bo wydobyla sie gdzies z najdalszych zakamarkow mojej pamieci i.... nie moge sobie przypomniec czyje to slowa.... jesli ktos skojarzy to poprosilbym o podpowiedzenie mi kto jest autorem. A ta definicja brzmiala mniej wiecej tak: "Milosc jest wtedy, gdy Twoja ostatnia mysl przed zasnieciem i pierwsza zaraz po przebudzeniu, biegna do tej samej osoby"..... ja wiem, ze to spore uproszczenie.... ale podoba mi sie ta definicja..... szkoda, ze mija sie z prawda...... a moze nie?

Patrze na ta notke i stwierdzam, ze znow lece w banaly.... niestety jest to zawsze znak, ze moj umysl zostal napadniety przez fale zmeczenia. No to wracam do nauki. Milego nowego tygodnia.

P.S. Cytat dnia: "Nie ma sensu zadawac latwych pytan. Latwe pytania to strata czasu" ......... jak ja czasami cos palne to az szkoda gadac :) a pozniej sie dziwie, ze dostaje trudne pytania....... ale to dopiero poczatek trudnych pytan..... kolejne beda jeszcze trudniejsze......... a na koniec........ znow nad Bystrzyca..... znow w tym samym miejscu........ znow to samo pytanie...... wiem to...... historia sie powtarza........ tylko nie wiem jaka bedzie tym razem odpowiedz.... mam kilka dni na to zeby ją wymyslic........ Piekna jest wiosna w tym roku.... chociaz ja dalej jestem sam, chociaz "niebawem" odsunalem w blizej nieokreslona przyszlosc.... chociaz..... jeszcze milion rzeczy.... a ja i tak jestem szczesliwy :) 

13 czerwca 2005   Komentarze (1)
Cichy_no_war | Blogi