• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum marzec 2004, strona 1


< 1 2 3 >

podsumowanie dnia

w skali od 1 do 100:
chec dalszego zycia: 2.... no moze 3

sprawnosc intelektualna: 5

poziom uczuc: 0

"jednym" slowem: zyc mi sie nie chce, mysli mi sie ciezko a i tak wszystko jest mi obojetne....... wkladam rece do kieszeni i znajduje zgniecione bilety mpk..... czyzby sie sprawdzilo? czyzby stal sie cud i wehikul czasu zadzialal..... bo czuje sie zupelnie jak na poczatku liceum, tylko dlaczego zostalem przeniesiony wlasnie do tamtych zlych czasow? :( ale patrze w lustro i widze tych pare siwych wlosow i juz wiem ze dalej mam 21 lat, ze czas sie nie cofnal..... to tylko moje zycie zatoczylo kolo. kurwa, stara dupa ze mnie...... nie chce mi sie zaczynac wszystkiego od nowa :(

a teraz jeszcze na koniec tego ****** dnia przelatujac po programach zatrzymalem sie na discovery i co widze?..... no oczywiscie filmik o dziewczynie ktora uczy sie gaelickiego i tanczy jiga. swietnie. "idealne" zakonczenie "idealnego" dni.

..... nie pytajcie o cichego.... nie ma go juz. cos w nim umarlo. wlasciwie nie "cos"...... prawie wszystko. wszystkie marzenia, nadzieje i wiara w cuda...... zostal tylko jeden cel..... krakow.

....... fajnie sobie podramatyzowalem. zawsze lubilem kwieciscie pisac o moich malych problemach, bo tak naprawde gowno znacze w tym swiecie a moje problemy sa niczym w porownaniu z krwia ktora przelewa sie na ulicach Mitrovicy, glodem, ktory z dala od telewizyjnych kamer zabiera zycie dzieciakom w afryce, czy obozami filtracyjnymi w czeczenii. ja chcialem miec wszystko....... oni chcieli tylko dozyc nastepnego dnia.... wiec chyba nie mam prawa narzekac na wlasne zycie.

cytat z dzisiejszego wykladu: "Jesli na poczatku procesu planowania popelnicie bledy to za jakis czas..... one dadza wam takie numery ze sie nie pozbieracie" ..... powiem krotko: .... jedni zeby dosc do tej wiedzy potrzebuja doktoratu.... innym wystarczy jedno spojrzenie na swoje zycie.

piosenki na dzis nie bedzie, ale gdyby byla to byloby to cos leszka cichonskiego, tak na wspomnienie ostatnich pozytywnych chwil jakie zapisaly sie w mojej pamieci...... bo bluesa trzeba sluchac na zywo ..... teraz juz to wiem.

niech sie wam jutro spelnia marzenia, chocby nawet mial zdarzyc sie cud

19 marca 2004   Komentarze (5)

dzien sw. patryka

nawet nie wiem co napisac :( przy calej swojej elokwencji nie jestem w stanie nazwac tego co zrobilem ze swoim zyciem.

Czy to byl najtrudniejszy dzien w tym roku? tak.... a mial byc spelnieniem marzen i jednego z celow.

Spieprzylem wszystko. a jednak zagralem ze swoim zyciem va banque, choc zupelnie podswiadomie. chcialem miec wszystko..... ale wszystko przegralem. juz prawie czuje pod stopami to dno, ktorego bylem tak blisko juz nascie dni temu.

ide spac

Piosenka na dzis: Dzem - "Wehikul Czasu" .... czemu? kilka dni temu gdy po pewnej przerwie znow uslyszalem ta piosenke pomyslalem, ze wehikul czasu..... to naprawde bylby cud. ale po chwili przyszla refleksja, ze i tak nie wiedzialbym co mam z nim zrobic. Czy przeniesc sie o dwa lata wstecz do najcudowniejszej wiosny mojego zycia, gdy nigdy wczesniej ani nigdy pozniej nie bylem juz tak szczesliwy? A moze przeniesc sie o poltora roku do przodu, gdy (jesli sie uda) bede zapakowanym po dach samochodem ruszal w strone nowego zycia w krakowie? A moze przeniesc sie tylko o pare tygodni/miesiecy w przod liczac ze spelnia sie marzenia i zdarzy sie inny cud? teraz juz wiem.... "Wehikul czasu to bylby cud....."

 

 cichy. krakow 2005

(niech sie spelni)

18 marca 2004   Komentarze (2)

:)

Wkoncu sie usmiecham. Wkoncu jestem naladowany pozytywna energia.... zobaczymy na jak dlugo mi jej starczy. Pewnie niebawem sie skonczy ale narazie ciesze sie malymi rzeczami skoro niczego wiecej nie moge sie po swoim zyciu spodziewac. "marzenia trzeba spelniac synu" ..... pamietam tato. I dlatego dzisiaj wlasnie spelnilem jedno z tych malych marzen, ktore czekalo na realizacje dobry rok. Pare chwil temu wrocilem z koncertu Leszka Cichonskiego i to wlasnie to jest przyczyna mojego pozytywnego nastroju. Swietna muzyka, rewelacyjni gitarzysci, towarzystwo pieknej kobiety (przyjaciolki..... zeby nie bylo ;) ) i darmowe piwo........ czyli reasumujac: jeden z najlepszych wieczorow jakie spedzilem w tym roku. moze nawet najlepszy jaki spedzilem w tym roku w tym kraju. Jesli tak wyglada kazdy wieczor w raju to mysle ze to jest calkiem niezly powod zeby wierzyc w Boga :) oczywiscie zartuje, bo do doskonalosci jednak kilku drobnych rzeczy temu wieczorowi brakowalo a i w Boga nie wierze tylko dlatego ze w raju mialaby czekac nagroda. Zreszta jak sie niektorzy dzisiaj przekonali moja wiara wcale nie jest tak mocna i ortodoksyjna jak moglyby na to wskazywac pozory. Wlasciwie to ja dopiero szukam Boga.... zreszta kiepsko mi idzie bo zadaje mase pytan ale sam sobie zagluszam Jego glos i zapewne dlatego nie slysze odpowiedzi. Ale nie o teologii miala byc ta notka a o koncercie :) pierwszym moim koncercie na ktory poszedlem swiadomie, z wlasnej woli, przez nikogo nie zaproszony i za wlasne pieniadze i...... naprawde bylo warto. Warto nawet bylo wybaczyc Cichonskiemu pol godziny spoznienia, bo pozniej dal razem razem z Jackiem Jagusiem i dwoma mlodymi muzykami ktorych "przygarnal" do swojego tria naprawde swienty koncert. I nawet jestem w stanie wybaczyc mu ze nie doczekalem sie "hey joe", bo o dokladnie o 22.17 niejako na deser (a moze danie glowne) poplynely rytmy mojego ukochanego "litle wing" i.... bylo to jedno z trzech najlepszych wykon tego utworu jakie slyszalem w swoim zyciu, mimo ze na poczatku troche Jacek Jagus spalil ten liryczny utwor spiewajac jak na moj gust zbyt mocno, ale pozniej....... rewelacja.

Ale to nie "litle wing" zostaje piosenka dnia. Piosenka na dzis to:

Leszek Cichonski & Przyjaciele - "Have you ever loved a women" - za tekst, araznacje i samo wykonanie :>

A tak w ogole to dzisiaj uslyszalem ze robie duzo bledow ortograficznych i sie zdolowalem, bo naprawde sie staram ale to chyba jednak jest nieuleczalne i jakbym sie nie staral zostanie mi do konca zycia........ ale ja innym nie wypominam ile bledow robia w mailach do mnie :)))))

17 marca 2004   Komentarze (2)

cele na nowy rok/nowe zycie

Mamy juz marzec i to dzieki Bogu juz polowe, a ja dopiero teraz sfromulowalem sobie cele na nowy rok (wiem, jakis dziwny jestem :) ). To znaczy byly one we mnie juz od dawna ale teraz postanowilem je zapisac zeby pozniej, w grudniu, moc sie przed samym soba z nich rozliczyc. Zobaczymy jak mi pojdzie. Oto 11 celow Cichego na nowe zycie i 2004 rok:

 1) byc szczesliwym (czyli kochac ze wzajemnoscia)
 2) kupic skorzana kurtke, lenonki i czarny plaszcz (brak kurtki jeszcze jestem w stanie przebolec :) )
 3) odnalezc wiare utracona w morzu watpliwosci, grzechow i szarej codziennosci
 4) pisac, pisac i jeszcze raz pisac
 5) pojsc w Marszu Zywych
 6) poraz pierwszy uczcic dzien sw. Patryka tak jak irlandzka tradycja nakazuje
 7) sypiac wiecej niz po 4-5 godzin na dobe
 8) wstapic do amnesty international
 9) zaczac sie uczyc kolejnego jezyka
10) zapuscic wlosy
11) zrzucic troche niepotrzebnych kilogramow i poprawic kondycje
(kolejnosc jak najbardziej alfabetyczna, zeby nie wygladalo, ze ktorys z tych celow jest najwazniejszy)

Na dzien dzisiejszy najblizej jestem realizacji celow numer: 6 i 8. Do amnesty moze zapisze sie juz za 9 dni, a dzien sw. Patryka to juz za dwa dni i mam zamiar go spedzic przy kuflu zielonego piwa w rytmach irlandzkiej muzyki, chociaz narazie nie mam z kim pojsc, ale moze do srody zglosza sie jacys chetni o sercach wolnych od zazdrosci i innych chorych uczuc.... jesli nie to pojde sam.
Nad celami numer: 2, 10 i 11 juz pracuje chociaz narazie efektow nie widac ale licze ze nadejda.... chyba ze zaczna dziac sie cuda i dobrowolnie utrace moja fryzure. A tak swoja droga to dziwne uczucie miec znowu po tylu latach... grzywke :)
Cele numer 4 i 9.... nie mam wyjscia musze zrealizowac bo kto sie nie rozwija ten sie cofa... niestety ja sie cofam, wiec czas ruszyc do przodu, przynajmniej ze swoim intelektem i erudycja skoro nie mozna z calym zyciem.
Cel numer 5 - no poprostu musze, bo od wielu lat czuje taka wewnetrzna potrzebe. TYLKO NIECH MI KTOS POWIE KIEDY ODBYWA SIE MARSZ ZYWYCH bo jak sie znowu dowiem tak jak rok temu kilka godzin przed to troche jednak kiepsko.
i na koniec dwa najmniej realne cele: numery 1 i 3... tutaj juz nie wystarczy moja dobra wola, tutaj musialby sie zdarzyc cud. Ale przeciez ja wierze w cuda, a przynajmniej zawsze wierzylem wiec moze w koncu nie tylko bede wierzyl a naprawde cucu doswiadcze. Moze marzenia naprawde sie spelniaja? mam caly rok zeby sie przekonac.
Acha, zostal jeszcze jeden cel.... numer 7.... ale ten jest absolutnie nierealny i tu nawet cud nie pomoze :)

15 marca 2004   Komentarze (3)

notka dobe opozniona

Byl wieczor, jeden z tych, kiedy w powietrzu czuje sie juz nadchodzaca wiosne ale zima ostatnimi tchnieniami swojej egzystencji probuje jeszcze o sobie przypomniec. Jechal wolno, waska, ciemna uliczka, majac w glowie jedynie mglisty obraz mapy, ktora zostala w domu. Przebijal sie przez ciemnosc, az dotarl na miejsce. Wchodzil niepewnie po niewielkich schodach obawiajac sie tego co zastanie. Zbyt wiele razy ostatnio sie zawiodl. Otworzyly sie przed nim drzwi i... znowu zaczal wierzyc w ten narod, w ta mlodziez i w to ze sa na tym swiecie ludzie, ktorzy potrafia patrzec dalej niz tylko na czubek wlasnego nosa. To bylo spotkanie amnesty international. sala byla pelna. czul sie staro. moze dlatego ze ze swoja broda, ktora zakonczyla zywot w kilkanascie godzin pozniej wygladal naprawde jakby zblizal sie do czterdziestki, choc tak naprawde wszyscy byli w jego wieku. Usiadl z przodu, choc nigdy tego nie robi i rozejrzal sie. Pewna osoba zapytala go ostatnio dlaczego ma byc dumna z tego ze jest Polka. Dlugo szukal odpowiedzi, ktora przekonalaby jego samego, bo urodzil sie z patriotyzmem we krwi i do czasu gdy zadala mu to pytanie nigdy sie nad tym nie zastanawial. Teraz szukal czegos co byloby dla niego tym, czym dla Gabriela Garcii Marqeuza jest zapach guawy, czyms za czym teskni sie bedac daleko od ojczyzny. Teraz wystarczylo ze sie rozejrzal i juz wiedzial co to jest. Odnalazl swoja "guawe" w oczach kazdego z tych ludzi, bo moze i gmachy gdzie indziej wzniesiono bardziej strzeliste, moze gdzie indziej sa piekniejsze krajobrazy, moze gdzie indziej historia byla bardziej laskawa..... ale nigdzie nie ma takich ludzi jak w jego malej ojczyznie.... ludzi, przy ktorych odzyskuje sie wiare w to, ze swiat moze jednak nie byc tylko okrutnym i bezdusznym dowcipem kosmosu.

Piosenka na ten weekend: Timur Mutsurayev - "Vosstan, muslin"

<notka dedykowana wszystkim tym, dla ktorych Grozny i Gudermes to cos wiecej niz tylko nic nieznaczace nazwy na mapie dalekiego kraju>

14 marca 2004   Komentarze (2)
< 1 2 3 >
Cichy_no_war | Blogi