• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Archiwum październik 2003, strona 2


< 1 2 3 >

Deutschland

Uwielbiam wasz kraj. Nie sadzilem ze kiedys to powiem ale tak wlasnie jest. Kocham: wasze drogi ktorymi 42 km pokonuje sie w 15 minut, ceny - bo mimo ze jestescie bogatszym krajem to cygara ktorych fanem ostatnio sie stalem i sprzet fotograficzny macie duzo tansze niz w Polsce (zreszta nie tylko to) i (a moze przede wszystkim) kulture, ktorej brakuje tak wielu moim rodakom. Gdybyscie tylko mowili w jakims innym jezyku bo tego waszego nie sposob sie nauczyc (przynajmniej mi), albo gdybyscie przynajmniej znali jezyk angielski. Ach, jeszcze nie tak dawno jak ktos by mi powiedzial ze bede sie wypowiadal z uznaniem czy wrecz podziwem o Niemczech to bym go wysmial, ale wystarczy blizszy kontakt z cywilizacja zeby sie przekonac jak wiele nam brakuje do... zwyklej normalnosci i zapewne za mojego zycia nie bedzie mi dane moc szczerze powiedziec ze Polska jest normalnym, cywilizowanym krajem. Musialby sie zdarzyc cud zebysmy dorownali Niemcom nawet nie poziomem zamoznosci ale poziomem kultury i poszanowania drugiego czlowieka i jego wlasnosci. Zwykle wierze w cuda ale w tym przypadku wiem, ze zeby wydarzyl sie taki cud potrzeba wieeelu pokolen i zmiany mentalnosci.

A co mnie tak natchnelo do tych przemyslen o naszych, zachodnich sasiadach? to ze cala sobote spedzilem z Kizia na wspanialej wycieczce do przepieknego Bautzen zwanego przez Czechow: Budisyn, a przez nas: Budziszyn. To byl jeden z najlepszych dni jakie mialem w ostatnim czasie. Wlasciwie wszystko bylo doskonale, wlasnie tak jak marze zeby wygladal kazdy moj dzien: bez zadnych klotni, za to z duza iloscia usmiechu i milosci. No i jeszcze te zrobione razem z Kizia jakies 50 zdjec :) zeby tylko ladnie wyszly, az boje sie isc do labu.

Tak sobie przeczytalem ta notke i... nie pasuje mi ona do mnie, do czlowieka, ktory zawsze mowil o sobie ze jest patriota. Ale czy nie mozna byc patriota i jednoczesnie dostrzegac niedostatkow swojej ojczyzny. To tak jak ojciec ktory kocha swoje dziecko i bez slowa wszystko mu wybacza w gruncie rzeczy krzywdzi je bo slepa milosc nigdy nie prowadzi do niczego dobrego. A jak w klimatach patriotyczno-poslkich to jakis czas temu mimo ze bynajmniej nie jestem fanem hip hopu bardzo spodobal mi sie kawalek O.S.T.R'a "Kochana Polsko". Jest jakas prawda w tym utworze, a jego fragment z pozdrowieniami dla wszystkich hip-hopowcow ponizej:

"Kochana Polsko dzięki za mądrość choć idę pod prąd
za ludźmi którzy nazbyt zaufali pieniądzom
hańbiąc Twoje godło na bankietach z pompą
czekam na dzień w którym bez stresu spojrzę w bloku okno
niepokój z troską szczęście zastąpi, choć śmiem w to wątpić
wierzę że los który wartości skąpił
w końcu sam siebie wykończy oddając to co nasze
wiesz że każdy z nas ma patent by nie stać się judaszem
wśrod frajerow kreowanych przez prasę na zbawców
bohaterstwo miernikiem sejmowych wynalazków
Polsko, to jest bagno zwane rzeczywistością
spróbuj mnie odciąć bym mógł cieszyć się wolnością
to brzmi słodko jak Wedel gdzie eden
choć pod tym sam niebem nie każdemu Bóg przyświeca
poczuj prawdę która osiada na powiekach
to jest o miłości której nie zmierzysz w monetach..."

13 października 2003   Dodaj komentarz

sinusoida

Dlaczego raz to czuje, po czym mam wrazenie ze zniknelo juz na zawsze i nagle w najmniej oczekiwanym momencie powraca zeby zapewne po chwili znow zniknac. I tak ciagle i bez przerwy. Dlaczego choc jeden jedyny raz cos nie moze byc proste i oczywiste?

11 października 2003   Komentarze (3)

Bez tytułu

Dziwnie sie czuje. Ostatnio bardzo wiele dzieje sie w moim zyciu. Wlasciwie kazdy dzien moglbym okreslic powiedzonkiem mojej kolezanki: "dzien bez wala, dzien stracony"... zreszta kolezanki ktora kilka dni temu zrobila takiego wala ze dlugo, dlugo nikt nie zrobi nic rownie zaskakujacego, bo pamietam jak jeszcze tydzien temu skladala mi niemoralne propozycje (oczywiscie zartowala :) ) i zastanawiala sie czy zerwac ze swoim chlopakiem.... a teraz jest po uszy zakochana w... swojej dziewczynie :) Ale to wszystko co sie dzieje jest jakby obok mnie, niby blisko a jednak gdzies tam daleko, poza mna. A we mnie? a we mnie walka i niepewnosc. Ciagle te same mysli. Koniecznosc wyboru i ta swiadomosc. Swiadomosc ktora boli bardziej niz sama koniecznosc. Swiadomosc taka jaka towarzyszy bohaterom greckiej tragedii. Swiadomosc ze jakiego wyboru by sie nie dokonalo bedzie to wybor zly. I tak walcza we mnie: serce i umysl a od czasu do czasu jeszcze hormony. A ja nie mam pojecia ktora z tych sil wygra, boje sie tylko zeby nie skonczylo sie to remisem, bo brak decyzji to zawsze najgorsza decyzja bo to juz nie ten czas ze klopoty same sie rozwiazuje. Nie ta skala. no a mialem sie dzisiaj wczesniej polozyc bo juz o 23 na oczy nie widzialem a tu po cichu wybila 3.00. czas spac a mialem jeszcze tyle rzeczy do zrobienia (mam nadzieje ze nie powiem tak sobie jak bedzie sie trzeba zbierac z tego swiata).

10 października 2003   Komentarze (1)

dzien 6

Szosty dzien zatrucia. Mialo byc coraz lepiej ale niestety nie jest. Jakos tak utarlo sie w mojej swiadomosci ze im ochydniejsze w smaku zazywam medykamenty tym sa one skuteczniejsze. Jak widac mylilem sie bo biore coraz ochydniejsze specyfiki a i tak czuje sie coraz podlej. Jak juz wczoraj pisalem jedynym plusem tej choroby jest duzo czasu na lekture a duuzym minusem jest to ze mam za duzo czasu na przemyslenia. Efekt dzisiejszych przemyslen: doszedlem do wniosku ze nie ma ludzi idealnych. Wiem ze to dosc banalny i dla wiekszosci oczywisty wniosek ale mi zajelo 20 lat dojscie do niego i szczerze powiedziawszy dosc mocno mnie to zmartwilo w kontekscie mojego dalszego zycia. A wniosek drugi z dnia dzisiejszego: zyje w pozornym raju: jestem otoczony samymi kobietami (to taka meska wersja raju...moze nawet troche koraniczna). Mam dziewczyne a moi wszyscy przyjaciele (niestety mam ich tylko dwoje) to kobiety. A na czym polega ta pozornosc? Otoz wiekszosc rajow jest tak naprawde tylko zakamuflowanym wiezieniem i ostatnio tak tez sie zaczalem czuc. Nie dlatego ze jest mi zle z tymi ludzmi (wrecz przeciwnie) ale dlatego ze ostatnio Hela zwrocila moja uwage (zreszta zupelnie slusznie) na pewna rzecz: ja wlasciwie przestalem od pewnego czasu poznawac nowych ludzi. zamknalem sie w moim swiecie z moimi znajomymi i wystawilem na drzwiach tabliczke: "wstep wzbroniony". Ale nie zauwazylem przy tym ze ten raj moze sie okazac wiezieniem ktore sam sobie zgotowalem i ktorego drzwi bedzie mi bardzo ciezko otworzyc gdy przyjdzie taka potrzeba. A odczuwam taka potrzebe coraz bardziej i to nie tylko przez to co zachodzi miedzy mna a Kizia ale ogolnie przez wszystko co mnie otacza w tym moim malym swiecie. Acha, no i doszedlem do jeszcze jednego wniosku w czasie moich dlugich rozmyslan: jestem zlym czlowiekiem. Co prawda wiedzialem to juz kiedys ale teraz jakos tak mocno to do mnie dotarlo i naprawde mnie zabolalo bo nie chce takim byc. A jeszcze bardziej dreczy mnie swiadomosc ze ludzie wokol uwazaja mnie za dobrego czlowieka mimo ze na to nie zasluzylem. No i sie rozpisalem a mialem tylko sprawdzic czy pewien "helmut" nie przyslal mi maila i wracac do lozka bo jutro mimo namow otoczenia ide na uczelnie (zobaczymy czy wytrzymam).

06 października 2003   Komentarze (1)

5 dzien

Piaty dzien zatrucia. To juz przestaje byc smieszne. Powoli zaczynam sie martwic stanem mojego zdrowia i tym ze praktycznie nigdzie nie ruszam sie z lozka. Spie niemalze caly czas a jak juz sie obudze to... jedyne o czym marze to zeby znow zasnac. To nie jest normalne nawet jak dla mnie.

Duzo czasu na czytanie - plus tej calej sytuacji.

Duzo czasu na przemyslenia - chyba najwiekszy minus tej choroby, nawet wiekszy od samego bolu i dyskomfortu.

Wcale bym sie nie obrazil gdybym za chwile zasnal a jutro rano obudzil sie juz w pelni sil. Ale pewnie to tylko zludne nadzieje i dzien jutrzejszy znow spedze w lozku z ksiazka w reku. A dzisiaj chyba poraz pierwszy tak naprawde mocno pozalowalem ze tak pozno zaczalem czytac ksiazki bo zdalem sobie sprawe ze nie wystarczy mi zycia zeby przeczytac wszystkie ktore byloby warto. Ale pseudo pocieszeniem moze byc fakt ze na ogromnie wiele rzeczy ktore chcialbym zrobic nie starczy mi zycia :)

BTW: widzieliscie jakie kryteria trzeba spelnic zeby pojechac jako wolontariusz PAH do Czeczenii? Ale moze to i lepiej bo pewnie i tak nigdy by mi nie starczylo odwagi zeby zrealizowac to marzenie a tak przynajmniej mam swego rodzaju wymowke.

05 października 2003   Komentarze (1)
< 1 2 3 >
Cichy_no_war | Blogi