• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 36


< 1 2 ... 35 36 37 38 39 ... 79 80 >

3 dni.....

Trzy dni pelne zawodow:

piatek:
- nie lubie jak dla ludzi liczy sie tylko: "ja, ja sam i tylko ja" i nikt inny poza nimi samymi ich nie obchodzi (cos jakby do Ciebie jubicz ale jednak nie o Tobie)

sobota:
- nie lubie ludzi ktorzy cos pozyczaja a pozniej udaja ze zapominaja oddac a gdy dyskretnie im sie o tym przypomni stwierdzaja: "kurwa, odkupie Ci" po czym odwracaja sie plecami i odchodza..... a gdy uplynie jakis czas maja pretensje o to, ze mam po czyms takim zla opinie o poziomie ich kultury

- nie lubie gdy ktos przez dwa tygodnie bardzo goraco zaprasza mnie na obiad a pozniej w restauracji kaze mi wyciagac portfel stwierdzajac ze kase pozyczyl komus zupelnie mu obcemu; (trzeba miec jakie priorytety w zyciu; poza tym do tej pory nie wiem czemu to mi bylo glupio i czemu to ja bylem smutny i zawiedziony skoro to ta osoba powinna sie wstydzic)

wtorek:
- dylemat samotnosci; z jednej strony pytanie: po co mi ludzie ktorzy ciagle krzywdza i zawodza a z drugiej strony ogromna potrzeba bycia blisko ludzi. ....... nikt nie przyszedl......... siedzialem tam kilka godzin, sam...... nikt nie przyszedl. jestem sam, nie mam nikogo i taka jest prawda bo tylko co do jednej-dwoch osob wiem ze nie mogly przyjsc (bo gdybym mial sesje albo mozliwosc pojechania za darmo na tydzien do holandii to sam bym nie przyszedl), reszta pseudo-przyjaciol poprostu nie chciala. i chociaz caly czas mam swiadomosc ze moja samotnosc byla swiadomym wyborem i w dalszym ciagu jestem przekonany ze odsuniecie na bok dwoch najwazniejszych osob w moim zyciu w ostatnich latach bylo jedynym slysznym posunieciem to po pol roku mam coraz wieksza potrzebe zapelnienia tej luki...... albo inaczej, bo nikt nie chcialby byc nazywany "wypelniaczem" albo "zapychaczem dziur".... mam potrzebe otworzenia sie na ludzi i wpuszczenia kogos nowego do mojego malego swiata. jacys chetni? .......... nikt? tak tez myslalem, ale w tym miescie zyje ponad 600 tysiecy ludzi wiec moze jednak choc jedna z tych osob zaryzykuje....... a jak nie to krakow ma jeszcze liczniejsza populacje (liczac z nowa huta) chociaz troche bardziej podstarzala, bo wkoncu to wroclaw jest miastem studentow.

btw: nie robcie interesow z ludzmi ktorych uwazacie za przyjaciol lub chcielibyscie ich widziec w takiej roli w przyszlosci. kasa niszczy najlepsze znajomosci...... a wiadomosc czekala na wyslanie......... dobrze ze jej nie wyslalem bo teraz bym zalowal........ a tak fajnie sie zapowiadalo

czy mi sie zdaje czy jestem jakims smutasem dzisiaj?.............. no tak to zapewne przez to ze Czechy przegraly z Grecja. to moze teraz napisze cos pozytywnego:
czy wiecie ze na poczcie nie mozna kupic kopert? ..... bo ja bylem delikatnie mowiac zdziwiony jak mi pani w okienku powiedziala ze kopert nie ma bo...... nie :)

i jeszcze plus dla soboty bo wyzej dostala az dwa minusy: bylem na carminie buranie (wkoncu!), ubrany w sposob zupelnie nie przystajacy do powagi miejsca, ani utworu ale wszedlem niemalze z ulicy. poza tym od zawsze twierdzilem ze nie wazne w jakim stroju mlodzi ludzie chodza do teatrow, czy oper......... wazne ze w ogole chodza i wkoncu zastosowalem ta zasade na sobie samym. bylo warto. muzyka z komputera nigdy nie bedzie sie mogla rownac z zywymi muzykami, cos fenomenalnego. jedne z najlepiej wydanych dziesieciu zlotych w ostatnich miesiacach.

hmmm......... uwierzycie jak napisze ze to miala byc notka zawierajaca 5 (slownie: piec) krotkich zdan? :p tak, to zdecydowanie moze byc problemem w mojej dziennikarskiej karierze: nie umiem pisac krotko i zwiezle. chyba zamiast do gazet bede musial pisac ksiazki........... pomysl juz jest, ale jeszcze musi dorosnac....... moze kiedys...... kto wie.

p.s. jutro przedostatnia szansa na zobaczenie moich zdjec w galerii bezdomnej. przypominam, po wejsciu na teren browaru mieszczanskiego trzeba sie trzymac lewej strony drogi a po minieciu stoiska z piwem i parasolek przejsc przez zielona brame (zawsze otwarta) i wejsc do budynku pierwszymi drzwiami po prawej stronie, a gdy jest sie juz w srodku wystarczy spojrzec w prawo, zrobic pare krokow i juz..... to sa wlasnie moje knoty........ niestety z tego co dzisiaj widzialem to wilgoc bardzo zle na nie podzialala ale jeszcze sie trzymaja. dobrze ze wystawa trwa tylko do soboty.

no naprawde jakby ta notke przeczytal ktos kto nie wie ze jestem urodzonym optymista pelnym wiary w siebie, swiat i innych ludzi to moglby pomyslec ze jakis smutas ze mnie :D

i ostatnie pytanie: jak Wy w ogole mozecie czytac taka mala czcionke....... chyba ze to mi tak wzrok polecial? zwiekszyc o jeden rozmiar czy tak jest dobrze?

dobrej nocy

02 lipca 2004   Komentarze (10)

zostalem bezdomnym

..... tak, tytul nie klamie. rzeczywiscie jestem bezdomny. decyzja zapadla w piatek a w zycie wcielona zostala w sobote. Przez najblizszy tydzien jestem bezdomny galernikiem, czyli mowiac mniej kolokwialnie przylaczylem sie do akcji pod tytulem: "galeria bezdomna" i postanowilem przemoc sie i wystawic moje fotografie na widok publiczny. serdecznie zapraszam do odwiedzania galerii a po szczegoly (wlacznie z mapka dojazdu) odsylam pod adres: http://www.galeriabezdomna.art.pl/pl/index.php?idz=wystawy&nr=31 .moje zdjecia wisza na parterze niedaleko stoisk z piwem :) .... latwo jest znalezc bo sa podpisane. a jutro od 15 do 19 organizuje wycieczki z przewodnikiem (czyli ze mna :) ).

a co poza tym u mnie? wczoraj popoludniu doznalem olsnienia ze dzis mam ostatni egzamin w sesji........... tak, tak, wiem, moje podejscie nie jest doskonale i napewno nie moge sluzyc za wzor kolejnym pokoleniom. ale na szczescie to byl tylko egzamin z angielskiego wiec strachu nie bylo. poszedlem, zaliczylem i juz mam wakacje. a srednia? a co sie bede chwalil ze najlepsza od czasow drugiej klasy podstawowki :P moze kiedys opatentuje moja metode nauki...... tylko obawiam sie ze ona dziala tylko na mnie bo wszyscy inni ktorzy probowali ja stosowac kiepsko na tym wyszli. no coz..... moze mam jakies wewnetrzne predyspozycje i wystarczy mi ze zaczynam sie uczyc jedna (no gora dwie) noce przed egzaminem...... "but kids, don't try this at home" :)

a tak w ogole to wczoraj chodzilem po ulicach z zabandazowanym psem, a teraz chodze z psem juz odbandazowanym ale za to lysym po bokach. mowi sie trudno, moze i wyglada troche niesymetrycznie ale skoro dzieki temu ma dluzej pozyc to nie ma znaczenia ze inne psy sie z niego smieja :) zreszta podobno jeszcze na wakacjach ma juz nie byc widac roznicy.

a teraz chyba powoli udam sie do lozka......... a moze jeszcze sobie wypije male bacardi w nagrode za kolejna zdana sesje? dawno nie pilem alkoholu....... tzn. do dzisiaj i biorac pod uwage ze sobotnia warka sie nie liczy bo to bylo dla wzmocnienia myslenia koncepcyjno-przestrzennego :)

do jubicz: co do pierwszego komentarza to pokazles jak zalosny jestes, co do drugiego komentarza to pokazales ze zbyt pochopnie oceniasz ludzi, ale przynajmniej potrafisz sie do tego przyznac wiec i tak jestes lepszy od wiekszosci ziemian. gratuluje (bez ironii). a co do tych dzieci w afryce, to nawet nie polecam Ci pojechac, poprostu poczytaj troche, postaw sie w ich sytuacji, skonfrontuj swoje codzienne problemy z ich problemami i wtedy chetnie z Toba podyskutuje na ten temat.

29 czerwca 2004   Komentarze (7)

krotko

coraz wieksze problemy z patrzeniem w lusto, coraz wieksze problemy z komunikowaniem ze swiatem zewnetrznym, coraz mnie czasu na wszystko.

............. a kazdego dnia w Etiopii umieraja dzieci.

25 czerwca 2004   Komentarze (8)

notka sentymentalna

Doszedlem ostatnio do wniosku ze pisanie bloga ma cos wspolnego z fotografia. Otoz aby robic zdjecia nie trzeba wcale miec aparatu. Aparat i klisza sluza jedynie do tego zeby moc sie pozniej pochwalic efektami znajomym i tak samo jest z blogiem. Zarowno zdjecia jak i notki powstaja tak naprawde w naszych glowach a to czy zostana zapisane na jakims nosniku jest juz sprawa drugorzedna (wiem, wiem, nie bylo to druzgacace i nazbyt nowatorskie odkrycie). i tak oto wlasnie czytasz droga blogowiczko/drogi blogowiczu notke, ktora tak naprawde powstala kilka dni temu, nawet nie pamietam kiedy dokladnie, jestem zbyt zmeczony zeby pamietac nazwy dni, zreszta nie ma to znaczenia. notka powstala gdzies miedzy poniedzialkiem a sroda, czyli mozemy zalozyc, wyciagajac srednia, ze byl to wtorek. Dzien byl sloneczny, godzina zapewne kolo poludnia, ja w stanie skrajnego wyczerpania zarowno fizycznego jak i psychicznego wracalem z jakiegos egzaminu, mialem ich ostatnio tyle ze nie wiem, z ktorego konkretnie, zreszta nie ma to wiekszego znaczenia. napewno bylo to po kolejnej nieprzespanej nocy, bo niestety nie umiem sie uczyc chocby przy najmniejszym szumie wiec robie to tylko gdy wszyscy normalni ludzi juz spia. wracalem sobie do domu jedna z glownych ulic mojego pieknego miasta, wzdloz ktorej panowie kosili trawe..... i wlasnie o tym bedzie ta notka. moze to i glupie ale to chyba bedzie dla mnie tym czym dla marqueza byl zapach guawy. zawsze uwielbialem zapach swiezo skoszonej trawy, ale nigdy nie kojarzyl mi sie z pieknymi, bezkresnymi lakami..... zawsze kojarzyl mi sie z trawnikiem pod moim domem.......... pod jednym z tysiecy takich samych blokowisk bedacych spadkiem po dawnych czasach i ludziach ktorzy probowali betonem zabic indywidualizm. widac jestem dzieckiem wspolczesnej cywilizacji mieskiej, ale ten zapach zawsze kojarzyl mi sie z wakacjami gdy najpierw odglosy kosiarki a pozniej ta won budzily mnie w moim lozku na szostym pietrze. i tak jadac do domu wzdloz tych swiezo skoszonych trawnikow, mimo otwartych okien.... nic nie poczulem. wiem ze to ze zmeczenia, wiem ze bylem wtedy tak otepialy ze nie poczulbym nawet kadzidla gdyby ktos podstawilby mi je pod nos, ale pomyslalem wtedy, ze to miasto juz nie jest dla mnie tym samym co kiedys, dalej je kocham, ale nie ma w nim "tego czegos"...... a moze tego kogos. nie wiem. marquez musial uciekac ze swojego kraju a pozniej cale zycie za nim tesknil, ja chce wyjechac z mojej malej ojczyzny zeby sie przekonac czy zatesknie i zeby sie przekonac czy gdzie indziej nie znajde swojej "guawy". jako ze nic nie czulem uznalem ze chociaz moje uszy potraktuje jakims doznaniem i podkrecilem glosnosc w radiu. polecial "ride on" zespolu cruachan (goraco polecam, dla mnie zdecydowanie piosenka nr 1 tego miesiaca) , fantastyczny kawalek. spokojne dzwieki poczatka tego utworu delikatnie mnie oplotly i weszly w glab mojej glowy przynoszac tam nowa mysl............. "ciekawe jak pachnie teraz trawa na plantach i jakby tam brzmial dla mnie cruachan". odpowiedzi nie znalazlem i wiem ze nie znajde jej jesli nie sprawdze tego empirycznie, choc napewno bedzie to jedna z najtrudniejszych decyzji w moim zyciu. zostal jeszcze rok. przez ten czas caly swiat moze sie zmienic, ale ta mysl........ nie moge sie jej pozbyc, choc wiem ze bylbym tam samotny, ze pewnie starcie rzeczywistosci z marzeniami wypadloby druzgocaco, ale jednak jest cos co nie pozwala mi zapomniec o tej mysli, ktora niespodziewanie wdarla sie do mojej glowy w pewne czerwcowe poludnie przyniesiona przez mlodych ludzi koszacych trawe i jedna piosenke, ktora oplata mnie swymi dzwiekami takze teraz

btw: ktos kto mnie dobrze nie zna moze pomyslec po tej notce ze jestem wariatem ("facet teskni za trawa").......... zaraz, zaraz............ wlasciwie to nawet bedzie mial racje.

Do Magrat: ............... przerazilas mnie w komentarzu do mojej poprzedniej notki, wywolujac w mej glowie mroczne wspomnienia z miesiecy ubieglych.......... czy piszac: "w koncu nie każdy ma zajęcia z p. Wójcikiem" mialas moze na mysli dr D.Wójcika? pewnie moje skojarzenie bylo zbyt daleko idace bo wkoncu jest to nazwisko dosc popularne w naszym kraju, ale przypomnialo mi mojego wykladowce, ktory takowe nosil a ktorego przedmiotu nie wspominam zbyt milo, chociaz bodajze 4 widnieje w indeksie :) a jak idzie organizacja spotkania Sekty Jeza? czy na niedziele wszystko bedzie gotowe?

19 czerwca 2004   Komentarze (5)

almost perfect day

A jeszcze popoludniu niewiele na to zapowiadalo. Dzien zaczal sie od ogromnych problemow ze zmobilizowaniem sie do nauki, a pozniej na domiar zlego jeszcze przyszla utrata nadziei na spelnienie marzenia, ktore bylo tak blisko a teraz oddala sie nieprawdopodobnie i zapewne zakonczy sie ogromny zawodem :( .... choc ciagle mam jeszcze iskierke nadziei....... juz niedlugo

Ale na szczescie wieczor uratowal ten dzien. tego wlasnie bylo mi potrzeba. totalny relaks. swietne towarzystwo, nowe miejsca i.... fotografia :) wkoncu zaspokoilem swoje uzaleznienie :) i to nic ze mialem sie uczyc tej nocy a dopiero pare chwil temu wrocilem do domu i jestem zbyt zmeczony zeby zrobic cokolwiek innego niz zanurkowanie w posciel i oddanie sie sennym marzeniom. za dwa tygodnie powtorka? kto wie, chociaz pewnie nie 100%. Ciekawe czy rownie dobrze bawilbym sie dzisiaj gdyby byl Kula, napewno wygladaloby to nieco inaczej, ale czy gorzej?

juz sie nie moge doczekac wtorku, bo zapewne wlasnie wtedy odbiore zdjecia bedace poklosiem dzisiejszego wieczoru i nocy..... oby wyszly dobrze :)

btw: jakos tak dziwnie boli mnie jezyk..... tak jakbym go nadwyrezyl.... to dziwne bo przeciez jestem malomowny, a to jest podobno najmocniejszy miesien w ciele czlowieka.... dziwne. dobrze ze egzaminy mam pisemne a nie ustne :)

ide.......... zmywac, a pozniej czym predzej do lozka zebym jutro wstal przed...... popoludniem..... wkoncu trzeba sie zaczac uczyc :)

do Magrat: jesli chodzi o haslo rozpoznawcze to proponuje: JEZOZWIERZ (tylko zeby sie nikt niepowolany nie dowiedzial :p ), natomiast co do daty to proponuje jakas wczesniejsza zeby czlonkowie Sekty nie zapomnieli przez ten czas hasla i zeby wszyscy byli obecni (bo np. mnie juz 10 lipca nie bedzie a boje sie ze pod moja nieobecnosc Konti moze zmonopolizowac stanowisko nadwornego gwalciciela :) ).

13 czerwca 2004   Komentarze (11)
< 1 2 ... 35 36 37 38 39 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi