• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 35


< 1 2 ... 34 35 36 37 38 ... 79 80 >

dzien w ktorym peklo "niebo"

Ta notka miala wygladac inaczej. dlugo z nia zwlekalem bo czekalem na odpowiedni dzien, gdy bede mial duzo czasu i zapalu do tego zeby przelac na ekran monitora to wszystko co sobie zaplanowalem. miala to byc ostatnia czesc zapiskow z raju, troche o swientnych dwoch tygodnia ktore nastapily pozniej i male podsumowanie wakacji ktore juz prawie sie dla mnie skonczyly. Ale nie bedzie tego wszystkiego... a wszystko przez 3 dni.

Trzy dni, ktore wstrzasnely moim swiatem i obrucily go w pyl.

Dawno nie pisalem ale dzisiaj poczulem ze musze jakos uzewnetrznic swoje uczucia chocby stukaniem w klawiature i wykrzyczec swiatu ze to co sie wokol mnie dzieje WCALE MI SIE NIE PODOBA!!! nie chce takiego zycia, takich ludzi, takich sytuacji. w trzy dni stracilem wszystko i nikt nie jest sobie w stanie wyobrazic co czuje teraz i co czulem kilka godzin temu. ale przynajmniej czuje ze z kazdej porazki wychodze mocniejszy, wkoncu to co mnie nie zabija zaczyna mnie wzmacniac. moze tak ma byc? moze kazdy ma swoja droge i musi nia podazac? moze tak naprawde wszyscy jestesmy egoistami i tchurzami? nie wiem i.... narazie nie chce wiedziec.

za duzo ostatnio sie dzieje. zeby chociaz w kwestiach zawodowych sie zaczelo ukladac bo tak zawsze jak sie wszystko walilo to chociaz w pracy/studiach bylo dobrze a teraz ***** na calej linii.

.......... nie chce mi sie juz pisac. chyba wlasnie wyszlo ze mnie zmeczenie i emocje ostatnich godzin. czas spac. jutro rano znow do roboty w ktorej siedze caly dzien, wszyscy maja mnie gdzies, a ja nie mam z tego ani grosza a od dzisiaj to juz nawet satysfakcji nie mam......w skrocie praktyk ciag dalszy. dobrej nocy.

07 września 2004   Komentarze (5)

zapiski z raju cz.3

dni w raju mijaja coraz szybciej i z kazda chwila przyblizaja mnie do powrotu do szarej rzeczywistosci.......... 'choc przeciez wcale nie musi byc szaro'......... podpowiedziala cichemu dobra osoba. wiec moze nie bedzie szaro..... bedzie poprostu tak jak zawsze, ci sami ludzie, te same miejsca, powtarzajace sie sytuacje. gdy pierwszy raz bylem w norwegii ciagnelo mnie do tego zeby wiedziec co sie dzieje w Polsce i na swiecie, a teraz? teraz nawet jak juz wlaczam kompa to z daleka omijam portale z wiadomosciami, ucieklem od tego wszystkiego i naprawde znalazlem sie w innym swiecie. czemu nazywam Norwegie rajem? nie tylko dlatego, ze jest najpiekniejszym miejscem jakie kiedykolwiek widzialem, jest jakby w zupelnie innym wymiarze. nie ma tu zlych wiadomosci, bo i tak nie rozumiem tego co mowia w tej ich smiesznej telewizji, nie ma smutnych ludzi bo niby czym mieliby sie smucic, jesli nawet to nie jest raj to jest to napewno inny swiat. i ja w nim, z dala od tego wszystkiego czym otaczam sie w kraju. nie czytam tu nawet listy dyskusyjnej AI, problemy tamtego swiata zostaly gdzies daleko i wiem ze tak naprawde nie zniknely a nawet nie zmiejszyly sie, ale ja jestem gdzies poza nimi i przez te ponad trzy tygodniu oszukuje sam siebie mysla ze swiat wszedzie jest rownie piekny, zamozny i szczesliwy jak w Norwegii. .......... szkoda ze juz za tydzien prawda znow zakluje mnie w oczy i wedrze sie w kazdy zakamarek swiadomosci.
a poki co jestem w raju. wlasnie wrocilem z oslo a jutro jedziemy na lodowiec i przy calej mojej milosci do wszystkich istot zywych i pacyfistycznym nastewieniu do swiata........ jesli tym razem nie wejde na lodowiec to kogos zabije....... :p ............ pewna kiciasta osoba wie o kogo chodzi :p

a na koniec podobnie jak ostatnio dwa zdjecia........... sa tacy ktorzy twierdza ze czarno-biala fotografia zabija piekno Norwegii.......... ja uwazam inaczej....... poprostu b&w podkresla jej monumentalnosc.
Milego ogladania i pozdrowienia dla wszystkich takze od Kizii ktorej sie nie chce pisac bloga................... to sie nazywa zgubny wplyw ambrozji i innych rajskich (a raczje karaibskich) specyfikow na organizm mlodego czlowieka :p

BTW: do Magrat: ....... mam ja sobie takie trzy swoje ziemskie raje, trzy miejsca poza Polska ktore uwazam za przedsionek nieba, cos co Bog stworzyl zeby dac ludziom chociaz przedsmak tego co ich czeka w nagrode za zacne zycie. norwegie nazywam swoim rajem bo w pozostalych dwoch miejscach jeszcze nie bylem, ale kto wie, moze za jakis czas. te dwa pozostale moje przedsionki nieba to: katalonia i .......... irlandia. pozdrawiam.


a to moje ukochane miejsce.... kiedys opowiem wam pewna tragiczna historie ktora sie z nim wiaze ale to juz nie dzis. na pierwszym zdjeciu wodospad Monafosen a na drugim moje ulubiono Preikestolen. dobrej nocy.

03 sierpnia 2004   Komentarze (9)

zapiski z raju cz.2

Kolejne dni w raju mijaja niepostrzezenie. Czas plynie a ja mam dziwne poczucie ze biegnie troche zbyt szybko i ze koniec koncow patrzac w przeszlosc i tak stwierdze ostatniego dnia ze mozna bylo lepiej wykorzystac ten czas........... to pewnie dlatego ze jeszcze mnie nie bola nogi od lazenia po gorach :) ale jak mawial pewien slynny fotograf:: wszystkie moje zdjecia zrobilem nie dalej niz kilkaset metrow od samochodu :) ....... no i narazie tak wlasnie wyglada moj pobyt w norwegii......... ale co tu duzo mowic, nawet nie wchodzac na szczyty gor ten kraj jest rajem na ziemi. Ci co byli wiedza, Ci co nie byli niech zaluja. wstyd troche sie przyznac ale zapozyczylem od taty aparat syfrowy i "troche" knotow nim strzelamy, wiec ponizej mala probka piekna norwegii, ktorego niestety syfra oddac nie umiem.......... czlowiek starej daty jestem i ta nowoczesna technologia to nie dla mnie......... nie lubie jak aparat mysli za mnie :) chyba sie zapisze do LPRu.... jakis taki tradycyjny jestem :p ........... no dobra, moze jednak nie bo mam tu kolo siebie jakis dziwnych przeciwnikow tejze jedynej slusznej partii ktora wyprowadzi nasz uciemiezony narod spod eurojazma :D:D:D
Dobra, koniec tego politologicznego belkotu z lekkim przymrozeniem oka....... na koniec dwa zdjecia z Norwegii i gorace pozdrowienia dla tych wszystkich ktorzy w naszym pieknym, tropikalnym kraju smaza sie w upalach podczas gdy ja siedze przed kompem ubrany w polar :)

 
czyli cos w moich lekko mrocznych klimatach, bo przeciez cichy nie bylby soba gdyby, nawet w najpiekniejszym miejscu na ziemiii, nie trafil na jakis cmentarz :) ............ btw: wszelkie podejrzenia o nekrofrilie uwazam za bezpodstawne i do niczego sie nie przyznaje :p

 
............ a taka hytte kiedys bede mial............ taaaaaa............. jasne, ale widok z okna musi byc zniewalajacy.
btw: mam mala prosbe: dajcie znac czy dwa zdjecia wrzucone w ta notke dzialaja, bo niestety na kompie na ktorym teraz urzeduje niewiele da sie zrobic.
milego dnia :)

21 lipca 2004   Komentarze (4)

zapiski z raju cz.1

minal rok i znow jestem w norwegii. znow najpierw niemieckie autobahny, pozniej malownicze jeziora danii a na koniec prom do egersund i jeszcze tylko krotka jazda samochodem i cel osiagniety. o dziwo przywitala nas piekna pogoda i mam nadzieje ze takowa utrzyma sie jak najdluzej choc nawet nie licze na powtorzenie zeszlorocznego "lata stulecia" bo jak sama jego nazwa wskazuje takie rzeczy nie zdazaja sie tu kazdego roku. oczywiscie jak to z moim tata pierwszego dnia po przyjezdzie zwiedzanie trwalo 10 minut i polegalo na objechaniu nowej okolicy do ktorej sie przeprowadzil, a zakupy trwaly ...... kilka godzin. przemilcze ile pieniedzy na to poszlo bo to mialy byc naprawde oszczedne wakacje a zaczely sie niezbyt oszczednie.

przede mna jeszcze 24 dni w raju.......... oby pogoda byla dalej ladna a moja towarzyszka podrozy (jakie ladne nowe okreslenie :p ) nie plakala zbyt wiele to bedzie super.

pozdrawiam z norwegii a tych ktorzy sie za mna stesknili przepraszam ze tak dawno sie nie odzywalem. ide spac. juz 3 .00 w nocy, slonce juz prawie calkiem zaszlo (i to jest wlasnie niesamowite w lipcowych nocach w tym kraju :) ) a ja jutro wczesnie wstaje.

17 lipca 2004   Komentarze (4)

notka pisana dwa dni

To byl jeden z tych weekendow po ktorych czlowiek ma wrazenie ze wlasciwie byly doskonale i to nie dlatego ze rzeczywiscie takie byly, bo to przeciez niemozliwe, ale dlatego ze zdarzylo sie tak wiele przyjemnych rzeczy, ze o tych irytujacych nie ma sie ochoty pamietac. A wiec:

piatek:
- przedostatni dzien galerii bezdomnej..... wkoncu udalo mi sie kogos skusic na jej odwiedzenie :) i.... chyba ta godzinka czy dwie tak pozytywnie nastroily mnie na caly weekend. wlasciwie nie pamietam juz kiedy ostatnio tyle (i tak spontanicznie) sie smialem. a to wszystko dzieki towarzystwu osoby w stosunku do ktorej kiedys zachowalem sie bardzo....... a mimo to, ta osoba nadal sie do mnie odzywa i nawet zaryzykowalbym stwierdzenie ze mnie lubi. alez sie teraz zaczna domysly kim jest ta tajemnicza osoba :p juz slyszalem wersje wsrod osob czytajacych mojego bloga ze ta osoba byla Magrat ale byl to strzal niecelny. w kazdym razie spotkanie z ta osoba, ktora jak sie okazalo ma podobne podejscie do "artyzmu" jak ja nastawilo mnie bardzo pozytywnie do calej reszty weekendu.
- a pozniej byl wieczor i "polowanie na lysego"..... czyli (nie, nie zgadliscie, nie biegalem z kijem basebolowym za dresiarzami :) ) proba zrobienia w miejkim krajobrazie zdjec ksiezyca; proba zakonczyla sie niepowodzeniem ze wzgledu na wystapienie jakiegos dziwnego typu chmur i mam wrazenie ze tez z braku cierpliwosci, ale na szczescie plenerow miejskich nie zabraklo pod nieobecnosc ksiezyca. i tutaj wydarzyl sie pewien zgrzyt, ale z uwagi na bardzo mily przebieg weekendu nie pamietam (nie chce mi sie pamietac) o co chodzilo z ta tyrolska.
piatek - dzien bardzo udany

sobota:
hmm.... tu juz z jednoznaczna ocena mam wiecej problemow. moze i nie jestem dumny ze wszystkiego co tego dnia robilem i pewnie nawet mam do siebie o to troche zalu ale z drugiej strony gdyby cofnac czas to pewnie zrobilbym to samo. a dzien pokrotce wygladal tak: pobodka, prysznic i... wyjazd do galerii (juz nawet nie pamietam ile razy tam bylem). tym razem to byl juz ostatni akt mojej bezdomnosci. zdjecia zostaly zebrane, pamiatkowe fotki zrobione, mniej pamiatkowe zdjecia z nutka portretowosci i artyzmu rowniez. ogolnie milo i sympatycznie. pierwsza wystawa moich zdjec dobiegla konca. troche zal, ale moze to byl dobry poczatek a nie pierwsze i ostatnie wystawienie moich zdjec na widok publiczny. kto wie. pozniej oczywiscie okazalo sie ze plan dnia zostal zle ulozony i do ponownego "polowania na lysego" zostalo jeszcze troche czasu, wiec wraz z M. udalismy sie do Smolca na plenerek palacowo-ruiniasty. plener zakonczyl sie .... 4 zdjeciami :) pozniej jeszcze w drodze powrotnej poszukiwania makow ktorych juz nie bylo i..... znow zawod: ksiezyca nie widac :( ale na szczescie po obiedzie (chyba okreslenie kolacja byloby bardziej wlasciwe), buteleczce bacardi i kubanskim cygarze... czyli po paru godzinach ksiezyc wreszcie sie pojawil :) .... do domu wrocilem po 4 gdy od wschodu niebo bylo juz jasne promieniami powstajacego ku kolejnemu dniu slonca. swietny wieczor poza jedna nieprzyjemna rozmowa poruszona poraz 127 mimo ze za kazdym razem moja odpowiedz jest dokladnie taka sama.

reasumujac:
- wpuszczanie nowych (choc nie do konca w tym przypadku) ludzi do mojego swiata jak narazie zaowocowalo bardzo milym i radosnym spotkaniem (przynajmniej w mojej opinii)
- chyba jednak jestem nienormalny. pokazcie mi innego dwudziestolatka ktory cieszy sie jak zobaczy ksiezyc na niebie i leci przez cale miasto zeby tylko znalezc jak najlepsze miejsce do tego zeby wycelowac w niego obiektyw. chore, ale mam wrazenie ze kazdy ma jakies swoje male zboczenie :) ooo.... juz wiem, bede to nazywal zdrowym poziomem szalenstwa :)

a co z niedziela? a niedziela to juz pierwszy dzien nowego tygodnia wiec nie zaliczam jej do tego bardzo udanego tygodnia. raczej wraz z dniem dzisiejszym stanowi bardzo nieudane wejscie w nowy tydzien...... i pomyslec ze kiedys kochalem ta osobe i chcialem z nia spedzic zycie.

do Magrat: przykro mi z powodu prawka. a co do wystawy to licze ze to nie byla moja ostatnia wystawa wiec moze jeszcze bedziesz mogla nadrobic straty :)

btw: co do czcionki to na probe zwiekszam o jeden rozmiar zebym byl w stanie przeczytac wlasne notki :P

05 lipca 2004   Komentarze (4)
< 1 2 ... 34 35 36 37 38 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi