• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 23


< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 79 80 >

Cortes

30 lipca 2005 roku.... choc kalendarz juz zmienil date dla mnie ciagle trwa ten dzien. Siedze w swoim pokoju, a przede mna na biurku lezy... niebieskie pudelko z cygarem.... a na nim bialymi literami wymalowany napis: "J. Cortes" .... Pamietam jak dzis dzien, w ktorym kupilem to cygaro.... pamietam osobe, z ktora je kupowalem, pamietam miejsce i...... przede wszystkim pamietam obietnice, ktora wowczas sam sobie zlozylem.... obietnice odnosnie chwily, gdy zapale to cygaro...... dzis jest ta chwila. Tym razem Cortes nie trafi juz do pudelka.... jeszcze tylko ulubione Mexico Libre i powedruje na balkon.... zeby obietnicy stalo sie zadosc.

Tak.... jestem szczesliwy...... Tak.... moja droga do nikad... nie jest juz droga do nikad..... Tak..... nie ide juz sam ta droga. I... chocby swiat mial sie skonczyc jutro..... i chocby moj swiat mial sie jutro zawalic ( o co ostatnio mam tez troche obaw.... ale to juz inny temat )..... to dzis jestem szczesliwy i nic mi tego szczescia nie odbierze.
Jechalem przez noc.... mrok rozrywaly jedynie swiatla mojego auta i potezne blyskawice.... a ja sluchalem Skycladu i...... myslalem.... to juz nie o mnie..... "I walk my path to heaven through ten thousand miles of hell"........ nie w czasie terazniejszym.... w przeszlym tak........ i tak sobie myslalem.... jak wiele zdan, ktore powiedzialem, ktore przeczytalem, ktore byly mi tak bliskie........ dzis przestaly byc aktualne...... czy dzis? no wlasnie......... w zasadzie chyba juz wczesniej...... dzis jedynie przyszla pewnosc.

Pamietam pewien wieczor na Ostrowie Tumskim....... pamietam pewne zdanie, ktorego ani wtedy.... ani nigdy pozniej nie wypowiedzialem..... ale ktore bylo wtedy w mojej glowie i bylo tak potezne i silne, ze o niczym innym nie bylem w stanie myslec...... Marquez oczywiscie....... "Najbardziej odczujesz brak jakiejś osoby, kiedy będziesz siedział obok niej i będziesz wiedział, że ona nigdy nie będzie twoja"........... a jednak....... i choc jeszcze w tej chwili na wspomnienie tamtego wieczoru..... czuje ten "brak"....... to jednak..... jest to juz tylko wspomnienie......Przyjaciel powiedzialby, ze to wspomnienie tego... ze w siebie nie wierze...... i pewnie mialby racje....... nie wierzylem..... choc wszyscy wokol wierzyli...... moze wlasnie dlatego ja nie wierzylem.... bo moje zycie zawsze toczy sie na przekor wszystkim.

Znow zamykam oczy i.... znow widze Ostrow.... ale tym razem z innej strony.... tym razem jestem sam...... ale jednak rozmawiam z kims..... powiedzialem jedno zdanie i.............. juz wtedy wiedzialem Panie..... ze mi wywiniesz taki numer..... czulem to.... bo przeciez wszystko juz mialem zaplanowane..... wszystko wiedzialem..... podjalem decyzje.....wszystko mialo sie zaczac od nowa...... Krakow...... a Ty mi znow udowodniles... ze to co ja sobie mysle.... ze to co ja sobie zaplanuje...... jest niczym wobec absolutu...... dziekuje :) [jesli ktos z Was, moi drodzy blogowi przyjaciele..... zechce sprobowac domyslic sie jakie to zdanie powiedzialem wtedy Bogu...... nie probujcie..... gwarantuje Wam, ze nie zgadniecie...... nawet Ty.... mistrzyni zgadywanek i domyslow.... jestem pewny :) P.S. I to zdanie wcale nie oznacza, ze nie zloze papierow na Jagiellonke, choc moze troche tak brzmiec]

Jeszcze raz zamykam oczy....... widze wzgorze........ hehe....... zawodna pamiec..... nie pamietam jego nazwy.......... Zizkow.... a przynajmniej tak sie nazywa dzielnica, gdzie sie ono znajduje.... jednak nie taka zla ta moja pamiec...... Widze to wzgorze w pewna noc..... pewne noce..... dwa razy siedzialem na tym wzgorzu.... dwa razy palilem tam cygaro...... nie Cortesa...... rok po roku..... to samo miejsce..... podobne noce....... podobne mysli......... rok temu sie pomylilem....... to nie byla ta osoba..... nie znalazlem szczescia.... w tym roku...... wierze, ze sie nie pomylilem......... ze z tamtego praskiego wzgorza moje mysli biegly w dobrym kierunku.... ze biegly do wlasciwej osoby....... nigdy nie myle sie dwa razy.

Koniec tego "zamykania oczu".... koniec wspomnien....... zbyt piekna jest terazniejszosc zeby wracac do przeszlosci.
Ide zapalic...... rytual czas zaczac :)

A na koniec:
Tak........ bede beznadziejnie banalnym romantykiem....... bede "swiergolacym wrobelkiem"........ bede........ nie wazne jak to nazwiecie....... jesli tylko zycie mi na to pozwoli to taki wlasnie bede...... taki jak bylem pewnej wiosny bardzo dawno temu.... gdy jeszcze bylem innym czlowiekiem.... choc nazywalem sie tak samo.... bo wlasnie o ten moment chodzi..... o tych pare ulotnych chwil....... i ja wiem.... ze mroczny wyglad tego bloga nie pasuje do takiej osoby........ wiem, ze ciezko nazwac "swiergolacym" czlowieka..... przed ktorym male dzieci uciekaja z placzem.......... ale coz..... najwyzej pare osob przestanie czytac tego bloga......... wcale sie nie zdziwie..... sam, gdy bylo mi zle.... unikalem jak ognia blogow ludzi szczesliwych..... bo szczesciem nie mozna sie zarazic..... trzeba je przezyc..... trzeba go doswiadczyc samemu...... w przeciwnym wypadku........ nie zrozumie sie szczescia innych.... a jedynie poglebi wlasne doly.

Dopisek:
Nie pytajcie mnie co czuje..... bo nie potrafie tego nazwac
Nie pytajcie mnie co bedzie.... bo nie wiem
..... ale wiem, ze nie zmarnowalem zadnego dnia swojego zycia..... ze kazde doswiadczenie nauczylo mnie czegos nowego..... kazda osoba na mojej drodze byla wazna...... nawet Ci, ktorych nie ma juz w moim swiecie i ktorzy wylatujac z niego chcieli jeszcze jak najwiecej brudu za soba zostawic..... to wszystko mnie uksztaltowalo...... i choc sa rzeczy, ktorych zaluje..... choc sa rzeczy, z ktorych nie moge byc dumny to...... zamykam oczy i usmiecham sie..... nie do tego co bylo...... nie do tego co bedzie....... ale do tego co jest tu i teraz...... dokladnie tu i teraz..... i..... jesli zycie nie jest jedynie dowcipem kosmosu..... to ten usmiech bedzie trwal.

Czas zapalic..... choc pewnie moglbym napisac duzo wiecej :)

Cytat na dzis: "Być może Bóg chciał abyś poznał wielu złych ludzi zanim poznasz tę dobrą, abyś mógł ją rozpoznać kiedy ona się w końcu pojawi." oczywiscie G. G. Marquez........ P.S. Dzieki Bogu...... mialem tez okazje spotkac na swej drodze wielu wspanialych ludzi.... to tak z pozdrowieniami dla pewnej mojej czytelniczki :)

Piosenka na dzis .... zbyt wiele by ich bylo :)
Spijcie dobrze...... ja ide na balkon....... choc nie jest to juz moj ulubiony balkon....... ale powiedzmy.... ze zachowal tytul ulubionego balkonu w tym miescie :)

31 lipca 2005   Komentarze (8)

przerwa

TYMCZASOWO ZAMKNIETE Z POWODU WYJAZDU :)

A jednak udalo sie. Nikt nie byl w stanie zepsuc mi tego wyjazdu..... bo marzenia trzeba spelniac i w koncu w tym roku stane na szczycie Tarnicy i przejde sie Polonina Wetlinska! A jeszcze dzis rano wyjazd byl w zasadzie odwolany, a napewno wisial na wlosku.... ale udalo sie.... jak zawsze.... pelna improwizacja i wszystko na ostatnia chwile.... to jest wlasnie styl cichego..... tak zyje i tak zalatawiam swoje sprawy. Tylko jednego nie robie w pospiechu (bez skojarzen)....... jest pewna osoba, ktora sprawila, ze przestalo mi sie w zyciu spieszyc :)

Czuje, ze w te wakacje w koncu zapale Cortesa.... zbyt dobre jest to cygaro, zeby tak dlugo czekalo na zapalenie.... ale gdy je kupowalem wiedzialem juz dokladnie kiedy go posmakuje.... a teraz czuje, ze ten czas sie zbliza....... chociaz pewnosc siebie gubila nawet najwiekszych tego swiata...... dlatego niczego nie jestem pewny........ zyje i ciesze sie kazdym dniem..... kazdym slowem.... kazdym gestem i kazda chwila. Tego mnie nauczyly ostatnie miesiace.

Szczesliwy czlowiek pojechal na wakacje. Wroce za jakis czas.... i to jeszcze nawet w tym miesiacu. Trzymajcie sie cieplo i.... oby pogoda dopisala nam wszystkim :)

14 lipca 2005   Komentarze (1)

kolejny piekny dzien

I oto mam za soba kolejny cudowny dzien, spedzony ze wspaniala osoba :)
I tylko jeden jedyny incydent probowal zaklucic mi radosc z dnia dzisiejszego.... z mojego swiata wyleciala osoba, ktora zamieszkiwala w nim najdluzej... no coz zrobilo sie troche luzniej w tym moim swiecie.... ale wszyscy najwazniejsi na ta chwile ludzie na szczescie w nim pozostali i nigdzie sie nie wybieraja. tak naprawde i tak wiedzialem, ze kiedys odejdzie..... zbyt wiele frustracji.... ktorej nie lubie.... w malej osobce..... ktora kiedys.......... hehe..... fajne wspomnienia.... to jest to co mi pozostanie... wspomnienia i jej wklad w moja osobe..... dziwne........ dzis zapalam swieczke za osobe..... przez ktora kupilem pierwszy w zyciu swiecznik..... dalem jej ten swiecznik rok temu....... teraz pewnie wyladuje w smietniku....... ale w moim pokoju stoi juz 20 swieczek i swiecznikow..... zanim ją poznalem nie bylo zadnego.

"Wszystko sie kiedys konczy"..... widac tak mialo byc. Widac moj swiat nie jest stworzony dla takiej ilosci osob.... piatka lokatorow to bylo zbyt wiele........ zapewne nigdy nie poznasz nowej mieszkanki tego swiata..... chociaz ona tak bardzo chciala poznac Ciebie. Zegnaj [*] .... "milego zycia".... powiedzialem kiedys Twojemu ukochanemu..... teraz mowie tez Tobie.

P.S.1. Wbrew pozorom jestem szczesliwym czlowiekiem :)
P.S.2. Wbrew pozorom to byl naprawde wspanialy dzien...... a to, ze jedna osoba dzieki mnie wyleciala ze studiow, a inna wyleciala z mojego swiata to tylko smutne dodatki..... bo przeciez nie wszystko moze byc idealnie.
P.S.3. Wbrew temu, ze ostatnio ciagle pisze, ze jestem szczesliwy..... nadal jestem sam...... chociaz nadal kobiet wokol mnie nie brakuje...... tylko, ze ja sobie upatrzylem taka jedna jedyna, inna niz wszystkie i.... mimo, ze czasami nazywa mnie "wstreciuchem"..... mysle, ze tez mnie lubi :)
P.S.4. Chocby to miala byc ostatnia rzecz jaka zrobie w zyciu...... stane w te wakacje na szczycie Tarnicy....... nikt i nic mnie nie powstrzyma.

A teraz czas juz spac. To byl piekny dzien..... choc napewno nie mozna o nim powiedziec, ze byl konstruktywny :))

12 lipca 2005   Komentarze (3)

zmiany

Te wakacje zmienia moje zycie...
... ale nie o zmiany chodzi. chodzi o to, ze cokolwiek sie stanie jestem szczesliwy tu i teraz. sama droga, choc dluga i kreta, choc moze sie okazac, ze prowadzi donikad........ samo podazanie moja droga przez zycie sprawia mi przyjemnosc. I tylko zal, ze nie ma komu powiedziec o tym, ze jestem szczesliwy, o tym, ze czwartek byl jednym z najlepszych moich dni w tym roku.... wszyscy maja swoje problemy, zmartwienia albo radosci...... a jedyna osoba, ktora bylaby ciekawa i chcialaby wysluchac.... jest teraz w dalekim kraju i nie predko wroci..... wiec przelewam na karty tego bloga, chociaz skrawki swoich uczuc i wspomnien...... skrawki, bo wiem, ze moje szczescie sprawia, ze lzy pojawiaja sie w oczach niektorych .... choc nie potrafie tego zrozumiec i choc boli mnie to strasznie.

Ide przed siebie. Nie patrzec w przeszlosc, bo ona juz nie wroci. Nie patrze w przyszlosc, bo wole poczekac co przyniesie mi los. Moja teoria swiata troche ostatnio ewoluuje. Nadal twierdze, ze wszystko co nas w zyciu spotyka zalezy tylko od nas... ale teraz zaczynam rozumiec, ze jest to przywilej, a nie jazmo. W dodatku przywilej, z ktorego mozemy swiadomie rezygnowac zdajac sie na los/Boga/magiczne sily wszechswiata (*w zaleznosci od wiary niepotrzebne skreslic). Zrozumialem ostatnio pewna rzecz: nie chce nikogo ciagnac swoja droga, to nie ma sensu.... ludzie sami powinni decydowac o sobie, bez zadnych naciskow, bez manipulacji.... a jesli ktos sam zechce pojsc za mna moja droga...... uciesze sie.
Dziwny paradoks.... ja... czlowiek, ktory zawsze twierdzil, ze sam kreuje swoja rzeczywistosc i swiat.... teraz mowi, ze swiadomie z tego rezygnuje, ze nie chce juz "tanczyc" i woli byc "tanczonym".... ale mimo to jestem..... szczesliwy..... a moze nie "mimo to"..... a "dzieki temu".

Podobno rzadko to robie..... podobno rzadko przyznaje sie do pomylek...... dzis to zrobie....... powiedzialem dawno temu przyjacielowi pewne zdanie, ktore brzmialo mnie wiecej tak: "....... to bedzie piekna........ wspaniala....... krotka znajomosc"........ przyznaje....... mylilem sie wtedy.... choc teraz juz wiem, ze musialem sie zmienic zeby ta przepowiednia sie nie spelnila. Nikt nie zauwazyl tej zmiany, choc byla zasadnicza..... chyba nawet ja sam zdalem sobie z niej sprawe dopiero ostatnio...... i..... to nie jest krotka znajomosc.

Chyba na starosc staje sie czlowiekiem bardziej cierpliwym..... chociaz to dziwne, bo z biegiem lat czas ucieka coraz szybciej, a mi spieszy sie coraz mniej...... ale wiem, ze tylko dzieki temu do mojego swiata nie wrocila ciemnosc.

I na koniec maly plagiat.... piosenka na dzis, ktora podpatrzylem na innym blogu....... z pozdrowieniami dla pewnego sympatycznego Gibbona.... choc dedykacja jest dla kogos innego :)
Piosenka na dzis, ktora wlasnie plynie z moich glosnikow to: Bill Withers - "Ain't No Sunshine":

"Ain't no sunshine when she's gone.
It's not warm when she's away.
Ain't no sunshine when she's gone
And she's always gone too long
anytime she goes away."

Dopisek: dla scislosci.... dalej jestem czlowiekiem stanu wolnego.... zeby nie bylo.... chociaz chyba nie zawsze to widac :) /uwaga: ..... nie probujcie zrozumiec koncowki tego zdania.... zakladam, ze kazda interpretacja bedzie bledna, a poza tym.... ja lubie byc czasami tajemniczy  :) /
Dobrej nocy :)

09 lipca 2005   Dodaj komentarz

Cuba libre

Cuba libre, czyli mieszanka amerykanskiego imperializmu z karaibska dusza.... rum i cola..... pewien symbol.... bynajmniej nie polityczny. 5 buteleczek zostawionych na specjalna okazje. Pierwsza okazja juz sie nadazyla.... skonczylem licencjat. Wlasnie z tej okazji stoi przede mna smukla butelka z logiem nietoperza.

Samotny wieczor posrod swiec.... jakze inny od poprzedniego wieczoru.

Umiecie cieszyc sie malymi rzeczami?

Ja sie ucze.... powoli i nie zawsze mi to wychodzi... ale ucze sie. Chyba w koncu rozumiem, ze nie sam cel jest zrodlem szczescia, ale droga, ktora sie zmierza. Droga, ktora mozna samemu wybrac. Ide wiec swoja droga i usmiecham sie do kazdego dnia. Widzieliscie kiedys swietliki? Pewnie tak. Ja jestem mieszczuchem. Nigdy nie widzialem ich tyle, ile ostatniego wieczoru. Posrod ciemnosci nocy wylanialy sie przynoszac jasnosc. Niesamowity widok, gdy az po horyzont nie bylo zadnego innego zrodla swiatla..... tylko swietliki i rozgwiezdzone niebo.

Przyjaciel bylby ze mnie dumny.... powiedzialby pewnie, ze pogralem po calosci.... ale nie o to chodzilo.... chociaz pewnie i tak by mi nie uwierzyl....... stwierdzilby znow, ze "to przeciez niemozliwe, zeby to miejsce nie dzialalo". Ale nie o to przeciez chodzi, zeby to miejsca ksztaltowaly nasza swiadomosc.... slowa tez nie..... to dusza ma ksztaltowac to, co jest w nas. Dziwne, ze to napisalem..... ja czlowiek wierzacy w potege umyslu i to do tego stopnia, ze wierze, ze jestesmy w stanie kreowac swoja podswiadomosc i na wlasne zyczenie pewne uczucia wyzwalac a inne minimalizowac..... chyba jednak nie wszystko zalezy od umyslu....... ale nie mowcie nikomu, ze cichy to przyznal..... bo i tak zaprzecze :)

Dwoje ludzi, ktorzy nie potrafia sobie wyobrazic wspolnego zycia....... prawie rownie mocno jak nie potrafia sobie wyobrazic bycia z kims innym.... kolejny paradoks w moim swiecie. Lubie ten swiat. Jest zwariowany i rownie chwiejny jak moja osobowosc......

- Czules bol, gdy powiedzialam "nie"?
- ....... nie..... czulem, ze i tak jeszcze zmienisz zdanie.

Czy ja naprawde jestem zadufany w sobie? Pewnie troche jestem....... ale po tylu latach braku wiary w samego siebie.... chyba nie zaszkodzi mi, gdy teraz bede wierzyl, ze jednak cos znacze i moge byc kims waznym...... zwlaszcza, ze jednak czasami zdaza sie, ze mam racje.

I chociaz tak na dobra sprawe nie wiem, jak brzmi pytanie: "czy w ogole?" a moze raczej "kiedy?"..... ale nie to jest istotne.... ciesze sie malymi rzeczami....... tymi swietlikami wczoraj...... tymi czternastoma plonacymi swiecami i cuba libre dzisiaj....... kazdym slowem....... kazdym spojrzeniem w dusze....... kazdym usmiechem......... i kazdym dobrym czlowiekiem, ktory spotkal mnie w mojej drodze donikad i powiedzial: "chce pojsc z Toba"..... ale narazie musze przystanac..... nie zauwazylem, ze wszyscy zostali gdzies z tylu..... wiec usiade sobie na chwile tu gdzie jestem i poczekam........ nigdzie mi sie przeciez nie spieszy..... juz nie ciagne ludzi za soba...... poczekam cierpliwie az sami wyrusza z poprzedniej stacji...... nie wiem czemu uzywam liczby mnogiej...... przejdziemy sie?
hehe.... szkoda, ze zycie nie jest tak proste jak pisanie bloga.... szkoda, ze boje sie, ze ta droga naprawde moze prowadzic donikad...... wiec przystanalem nie dlatego, ze chce czekac...... a dlatego, ze boje sie isc dalej....... nigdy nie bylem przesadnie odwazny...... bo co jesli dojde do kresu tej drogi...... rozejrze sie i zobacze, ze wokol nie ma nikogo............ nie umiem zawracac...... zawsze ide do przodu, albo wcale.

Koniec drinka..... koniec notki.
I tak wczoraj gdy po polnocy jechalem przez opustoszale miasto znalazlem w schowku auta jakas stara plyte, wlaczylem ja, a z glosnikow poplynal Dzem........ i niech ta piosenka, ktora wtedy zabrzmiala bedzie piosenka na dzis (choc pamietam, ze pare miesiecy temu juz byla, ale znow "nabiera nowej aktualnosci", jak to mawial J. Kaczmarski):

Piosenka na dzis: Dzem - "Geronimo":
"A kiedy przyjdą zabrać duszę mą
Za to życie poplątane
Spojrzę w niebo prosto w słońce
Może już ostatni raz
Pozostawię gdzieś za sobą
Świat cierpienia pełen zła
Kiedyś chciałem być szczęśliwy
Czy już zawsze będę sam?

Nie tracę nadziei na lepszy los
Być może coś zmieni płynący czas

Pójdę prosto przez nurt rzeki
Którą zapomnieniem zwą
Moje grzechy - kamień w sercu
Czy pomoże teraz ktoś?

Nie tracę nadziei na lepszy los
Być może coś zmieni płynący czas
Nie tracę nadziei na lepszy los
Być może coś zmieni "

Przepraszam, to jeszcze nie koniec notki. A w zasadzie koniec tamtej........ ale teraz kajam sie i oto specjalna notka skrocona z pozdrowieniami dla Jarci: "od poniedzialku jestem Bartek z wyższym" :)))

01 lipca 2005   Komentarze (3)
< 1 2 ... 22 23 24 25 26 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi