• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 54


< 1 2 ... 53 54 55 56 57 ... 79 80 >

obojetnosc

nawet juz mi sie nie chce pisac. najpierw tysiac mysli, zlosc, pozniej wyciszenie i poczucie obojetnosci. przeciez cokolwiek zrobie i tak nic sie nie zmieni. wiec nie napisze nic o tym co mnie dzisiaj wieczorem zabolalo. bo niby po co? zeby sie wygadac? wygadalem sie juz sam sobie na spacerze z psem.

ale napisze o czyms innym o czym nie zdazylem na spacerze opowiedziec temu glupiemu chochlikowi ktory siedzi gdzies we mnie.

ostatnio a konkretnie wczoraj i dzis popoludniu zrobilo mi sie cholernie wstyd i za kazdym razem spowodowane bylo to przez jedna osobe.

najpierw w niedziele gdy wracalismy od rodziny mama w samochodzie zaczela rozmowe:

- na jakie studia wybiera sie Kizia?

- nie mam pojecia, zreszta ona tez.

- no ale ma chyba jakies zainteresowania?

- y....... poza fotografia raczej zadnych.

- to gdzie bedzie studiowac?

- tego nikt nie wie, o ile wogole bedzie.

I dzisiaj na basenie druga rozmowa, tym razem z Afi czyli ta osoba w ktorej znalazlem bratnia dusze przynajmniej w kwesti tego ze mamy  bardzo podobne dylematy odnosnie naszych zwiazkow:

- dostajesz czasem prezenty od Kizii?

- taaa... w ostatnich miesiacach dostalem pomadke do ust i gabke do wycierania szyb w samochodzie.

I zrobilo mi sie cholernie glupio gdy o tym mowilem i nawet nie o to chodzi, ze Afi dostaje prezenty od swojego faceta, ktory nawet nie zdaje sobie sprawy jak zle jest miedzy nimi. zrobilo mi sie glupio bo widze ile kasy Kizia przepuszcza i jak "czesto" o mnie mysli. i nie chodzi mi tu o to ze chcialbym dostac alufelgi, czy telewizor plazmowy bo nie o to chodzi. chodzi o zwykla pamiec i o myslenie o drugiej osobie. a co gorsza to jedno pytanie zadane przez Afi przypomnialo mi jak Kizia kilka tygodni temu kupila mi plyte O.S.T.Ra mimo ze wie ze nie lubie hip-hopu. i mimo ze udawalem ze sie ciesze to jednak nie bylem w stanie wtedy ukryc moich emocji. Kizia to zauwazyla zabrala ta plyte, odzyskala kase i oczywiscie jak zwykle rzucila obietnice ktorej nigdy nie miala zamiaru dotrzymac. za kazdym razem jak to wspominam to mnie telepie ze zlosci, bo gdyby wziela ta plyte w cholere, wypieprzyla gdzies do kosza albo odzyskala kase i przepieprzyla na siebie sama tak jak zwykle to robi, nie byloby problemu ale oczywiscie musiala mnie oklamac i obiecac niewiadomo co. NIENAWIDZE gdy obiecuje mi sie cos i sie nie dotrzymuje slowa. i nie wazne czy chodzi tu o glupi prezent zamiast ktorego dostalem jakas pomadke a ona przechulala ta kase, czy o cokolwiek innego. poprostu nienawidze klamstwa. czy to az tak ciezko zrozumiec? widac niektorym az za ciezko i nie wiem po jaka cholere to pisze, zwlaszcza ze zmeczenie i odrobina rumu robi swoje i pewnie tak zakrecilem to co napisalem, ze i tak nie zrozumieliscie i albo wyszedlem na jakiegos pieprzonego materialiste albo na idiote. nie wiem co gorsze. /jak ktos ma ochote napisac ze jednak wyszedlem na idiote to poprosze zeby sie tym razem powstrzymal :) /

18 listopada 2003   Komentarze (5)

juz po weekendzie?

czemu nie moge sie pozbyc wrazenia, ze w mojej glowie i sercu zyje sobie jakas mala perfidna i wredna istota :( co ja bym dal za to zeby chociaz przez chwile wszystko bylo proste i jasne. chyba bym oszalal ze szczescia... chociaz niektorzy twierdza ze juz jestem stukniety. i naprawde coraz czesciej mam wrazenie, ze nie roznie sie niczym od tych wszystkich moich znajomych ktorzy juz korzystaja z uslug psychologow albo powinni to uczynic ale boja sie przyznac przed samymi soba ze potrzebuja pomocy. czasami mam takie schizofreniczne wrazenie ze jest we mnie jeszcze jedna osoba, ktora podpowiada mi co mam robic i myslec, a co gorsza nie umiem sie jej przeciwstawic. a ostatnio czuje ze ta istota, ktora siedzi gdzies tam w moim sercu, umysle czy duszy (nie wazne jak to nazwiemy) bawi sie w taka glupia gre, w ktora bawia sie male dzieciaki wrozac sobie milosc przez wyrywanie platkow kwiatom... "kocha, nie kocha, kocha, nie kocha..."... i tak bez konca. mam tego dosc ale nie umiem nic z tym zrobic. jedyne co mnie pociesza to, to ze ostatnio poznalem osobe, ktora ma identyczne problemy i tak samo jak ja wie jak powinna je rozwiazac ale mimo to nie moze zdobyc sie na odwage (a moze to cos innego niz odwaga?). jakos tak zawsze lepiej sie zyje ze swiadomoscia ze nie jest sie osamotnionym ze swoimi problemami i ktos inny, gdzies tam gryzie sie z podobnymi myslami. ciagle tylko dreczy mnie takie pytanie: "za co ona mnie kocha"? i ciagle nie moge znalezc odpowiedzi. i jeszcze jedno: "dlaczego po 20 miesiacach tego zwiazku tylko ja mam watpliwosci; co takiego stalo sie we mnie a nie zaistnialo w Kizii?" i tez nie wiem. jak to powiedzial jeden z moich profesorow: "zadawanie prostych pytan to tylko strata czasu"... ale ja mam wrazenie ze czasami zadaje sobie za trudne pytania, na ktore albo nie jestem w stanie znalezc odpowiedzi albo zbyt sie tych odpowiedzi boje.

- dlaczego jestes zly?
- nie jestem.

.... obojetnosc jest gorsza od zlosci. ale nic nie moge poradzic na to ze pojawia sie we mnie, tak jak dzis rano, gdy wstalem z okrutnym poczuciem bezsensu i braku przyszlosci tego zwiazku. a pozniej to znika i znowu wydaje mi sie ze jest dobrze. a pozniej.... i tak w kolko... kocha, nie kocha, kocha, nie kocha..... mam dosyc samego siebie.dzisiaj wieczorem w mojej glowie pojawilo sie marzenie, ktore pozwolilo mi na chwile zapomniec o tym wszystkim i nie pozwalalo mi myslec o niczym innym... jaka szkoda ze to nierealne. ale przynajmniej ucieklem na chwile myslami gdzies daleko. czasami trzeba marzyc.

a na rozweselenie chociaz wcale nie jestem bardzo przygnebiony wypowiedz mojej ciocii, po tym jak przelaczajac kanaly w TV trafila na wybory miss polski: "ooo... pokazuja te modystki" ( i tak sie zastanawiam kim sa modystki? chyba polaczeniem modelek z....? :) )

16 listopada 2003   Komentarze (3)

1/3 weekendu

a moze jednak zbyt pochopnie sie wystraszylem i wszystko bedzie tak jak dawniej a przynajmniej bardzo podobnie?  chociaz co do sylwestra juz wlasciwie stracilem nadzieje na jakies sensowne i bezbolesne rozwiazania i coraz bardziej mi sie to wszystko kojarzy z ubieglym rokiem. oby final byl lepszy.

a tak wogole to gdyby nie to ze Efa oblala egzamin na prawko to bylby to naprawde w pelni udany dzien ale i tak byl baaardzo pozytywny.... tylko skad nagle we wroclawiu wzielo sie tyle samochodow i takie gigantyczne korki?

BTW: dzisiaj potwierdzilo sie to co podejrzewalem juz od pewnego czasu..... jestem wrednym cynikiem.... i wogole dowiedzialem sie ze mam jeszcze pare innych "fajnych" wad ale chyba musi tak byc bo sam przeciez kilka dni temu doszedlem do wniosku ze nie ma idealow :)

15 listopada 2003   Komentarze (3)

wszystko sie zmienia

Powoli przestaje nadazac za zmianami w moim zyciu. nie moge sie dogadac z ludzmi z ktorymi jeszcze nie tak dawno rozmawialem na kazdy temat i rozumielismy sie nawet bez slow. chyba wszystko sie zmienia. mam wrazenie ze od tego tygodnia juz nic nigdy nie bedzie takie samo. jestem o tym wrecz przekonany i to niezaleznie od tego jak wiele slow i gestow padnie. po dzisiejszej rozmowie nie sadze zebym byl jeszcze kiedykolwiek w stanie rozmawiac z Hela tak jak za dawnych dobrych czasow i traktowac ją tak samo jak kiedys. czy podobnie bedzie z Efa? tego jeszcze nie wiem, ale napewno juz nie bedzie tak samo, choc tak bardzo tego chcialem, tak bardzo sie balem ze cos moze popsuc ta przyjazn i.... cios przyszedl ze strony z ktorej sie tego nigdy nie spodziewalem. Jak to napisala w swoim dzienniku Anne Frank: "Ludzi poznaje sie dobrze dopiero wtedy, kiedy sie z nimi raz porzadnie poklocilo. Dopiero potem mozna oceniac ich charakter". I chyba wlasnie cos takiego mnie teraz spotkalo tylko dlaczego dwa razy w tak krotkim czasie i przy okazji dwoch tak wiele dla mnie znaczacych osob?

a tak poza tym to troche mi sie dzisiaj przykro zrobilo jeszcze dzieki Kizii i tego ze uswiadomilem sobie pewne rzeczy a wlasciwie przypomnialem kolejne obietnice ktorych nigdy nie spelnila.

No i wogole jakis cud sie zdarzyl gdy bylem w stolycy bo tylko ja i Kizia znamy haslo do mojej skrzynki pocztowej a tu tymczasem jacys arabscy terrorysci wlamali sie na mojego maila i przeczytali list od Efy. A to podli talibowie, no bo ktoz by inny mogl to zrobic skoro mnie nie bylo a Kizia oczywiscie nie przyznaje sie do niczego. w kazdym razie nie ladnie ze strony tej osoby bo tajemnice korespondencji cenie ogromnie i kazdy kto mnie zna wie o tym doskonale. Wiec strzezcie sie niedobrzy terrorysci ktorzy wlamujecie sie na moja poczte.

13 listopada 2003   Komentarze (4)

weekend?

Gdzie ten weekend? ktos mowil o jakims dlugim weekendzie? to czemu czuje sie bardziej zmeczony i wypompowany niz tydzien temu? jakis chyba dziwny jestem. a moze dziwna jest ta cala sytuacja wokol mnie? zapewne to i to. czuje ze trace wszystkich moich przyjaciol. najpierw Kelo, pozniej pierwsza klutnia z Hela i od tamtej pory wlasciwie brak kontaktu, a teraz pierwsza klutnia z Efa. A gdyby jeszcze pare miesiecy temu ktos mnie o to zapytal to bez sekundy zawahania powiedzialbym ze Ci ludzie beda przy mnie do konca moich dni. A teraz? Kelo i Heli juz wlasciwie nie ma, chociaz H. jak rozmawiamy raz na dwa tydognie to cos tam przebakuje o kolezenstwie. A Efa.... jakos tak lawinowo to poszlo. mam nadzieje ze ta lawina zatrzyma sie zanim bedzie za pozno. a wszystko w przeciagu paru tygodni. Wszystko bylo dobrze dopoki wierzylem, mimo ze wiedzialem ze to nierealne, ze jesli nawet nie jest idealna to jest najbardziej zblizona do idealu osoba jaka znam (nie chodzi mi tu tylko o ideal dziewczyny ale wogole czlowieka jako takiego), ale wkoncu zaczalem dostrzegac ze chyba jednak niekoniecznie i ze zupelnie inaczej patrzymy na pewne sprawy. dla jednych najwazniejsza jest kariera za wszelka cene dla innych ludzie i idealy w ktore wierza. i nie mam tu do nikogo pretensji bo to tylko moja wina ze jestem glupim idealista mimo ze zycie tak czesto uczy mnie ze nie ma na swiecie miejsca dla takich jak ja. tak sobie czasem mysle, ze idealisci umieraja samotnie (mam na mysli brak przyjaciol). i powoli zaczynam sie godzic z tym, ze tak tez bedzie ze mna. i nawet juz ta mysl nie boli mnie tak jak kiedys. Moze dlatego ze teraz wiem ze to w duzej mierze moj wybor i moja wina, ze dzialam na ludzi odpychajaco, ze na kazda osobe ktora poznajac mnie ma pozytywne odczucia przypada sto ktore z miejsca mnie nienawidza. Jestem wrednym cynikiem. Ale zycie jest wredne i cyniczne.

Chociaz nic jeszcze nie jest przesadzone i wszystko sie moze zdazyc a ja nigdy, az do ostatniej chwili nie przekreslam ludzi, do samego konca wierzac, az do zdania: "zycze Ci milego zycia". wkoncu to tylko jedna klutnia tylko ze znamy sie juz pare lat i nigdy wczesniej sie nie klucilismy, a ja coraz czesciej przekonuje sie ze to ze ja slucham ludzi najuwazniej jak sie tylko da wcale nie oznacza ze wszyscy i zawsze odplacaja mi tym samym. a lawine zawsze zaczyna jeden kamien. a teraz boje sie ze za moment pojdzie druga lawina, bo mam wrazenie ze pewne bliskie mi osoby zachowuja sie ostatnio delikatnie mowiac nieuczciwie wobec mnie i nie mam tu juz na mysli Efy.

A co do komentarza niejakiego reksia pod poprzednia notka to odpowiem zapozyczonym zdaniem: "Nigdy nie kluc sie z glupcem, ludzie moga nie dostrzec roznicy.". Ja jestem otwarty na polemike ale nie z kazdym mozna polemizowac bo wymaga to odpowiedniego poziomu kultury i inteligencji, co dla wielu osob jest progiem nie do przeskoczenia. koniec, kropka, ucinam dyskusje. no moze jeszcze jedna uwaga: jesli juz chcecie sie klucic z glupcem to nie robcie przynajmniej bledow ortograficznych i gramatycznych bo wtedy taka osoba naprawde mysli ze trafila na kogos rownego sobie. a ja mam nadzieje ze jednak nie. i obym mial racje.

Tak popatrzylem na ta notke ktora pisze zamiast juz dawno spac i chcialem ja poskracac, ale po co? przeciez to moj pamietnik i moje zycie, a jak komus zalezy albo jest ciekaw to i tak doczyta do konca. tym ktorym sie udalo gratuluje.... chyba naprawde Wam sie nudzi albo jestescie Kizia lub Efa :)

12 listopada 2003   Komentarze (1)
< 1 2 ... 53 54 55 56 57 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi