• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 58


< 1 2 ... 57 58 59 60 61 ... 79 80 >

Bez tytułu

Dziwnie sie czuje. Ostatnio bardzo wiele dzieje sie w moim zyciu. Wlasciwie kazdy dzien moglbym okreslic powiedzonkiem mojej kolezanki: "dzien bez wala, dzien stracony"... zreszta kolezanki ktora kilka dni temu zrobila takiego wala ze dlugo, dlugo nikt nie zrobi nic rownie zaskakujacego, bo pamietam jak jeszcze tydzien temu skladala mi niemoralne propozycje (oczywiscie zartowala :) ) i zastanawiala sie czy zerwac ze swoim chlopakiem.... a teraz jest po uszy zakochana w... swojej dziewczynie :) Ale to wszystko co sie dzieje jest jakby obok mnie, niby blisko a jednak gdzies tam daleko, poza mna. A we mnie? a we mnie walka i niepewnosc. Ciagle te same mysli. Koniecznosc wyboru i ta swiadomosc. Swiadomosc ktora boli bardziej niz sama koniecznosc. Swiadomosc taka jaka towarzyszy bohaterom greckiej tragedii. Swiadomosc ze jakiego wyboru by sie nie dokonalo bedzie to wybor zly. I tak walcza we mnie: serce i umysl a od czasu do czasu jeszcze hormony. A ja nie mam pojecia ktora z tych sil wygra, boje sie tylko zeby nie skonczylo sie to remisem, bo brak decyzji to zawsze najgorsza decyzja bo to juz nie ten czas ze klopoty same sie rozwiazuje. Nie ta skala. no a mialem sie dzisiaj wczesniej polozyc bo juz o 23 na oczy nie widzialem a tu po cichu wybila 3.00. czas spac a mialem jeszcze tyle rzeczy do zrobienia (mam nadzieje ze nie powiem tak sobie jak bedzie sie trzeba zbierac z tego swiata).

10 października 2003   Komentarze (1)

dzien 6

Szosty dzien zatrucia. Mialo byc coraz lepiej ale niestety nie jest. Jakos tak utarlo sie w mojej swiadomosci ze im ochydniejsze w smaku zazywam medykamenty tym sa one skuteczniejsze. Jak widac mylilem sie bo biore coraz ochydniejsze specyfiki a i tak czuje sie coraz podlej. Jak juz wczoraj pisalem jedynym plusem tej choroby jest duzo czasu na lekture a duuzym minusem jest to ze mam za duzo czasu na przemyslenia. Efekt dzisiejszych przemyslen: doszedlem do wniosku ze nie ma ludzi idealnych. Wiem ze to dosc banalny i dla wiekszosci oczywisty wniosek ale mi zajelo 20 lat dojscie do niego i szczerze powiedziawszy dosc mocno mnie to zmartwilo w kontekscie mojego dalszego zycia. A wniosek drugi z dnia dzisiejszego: zyje w pozornym raju: jestem otoczony samymi kobietami (to taka meska wersja raju...moze nawet troche koraniczna). Mam dziewczyne a moi wszyscy przyjaciele (niestety mam ich tylko dwoje) to kobiety. A na czym polega ta pozornosc? Otoz wiekszosc rajow jest tak naprawde tylko zakamuflowanym wiezieniem i ostatnio tak tez sie zaczalem czuc. Nie dlatego ze jest mi zle z tymi ludzmi (wrecz przeciwnie) ale dlatego ze ostatnio Hela zwrocila moja uwage (zreszta zupelnie slusznie) na pewna rzecz: ja wlasciwie przestalem od pewnego czasu poznawac nowych ludzi. zamknalem sie w moim swiecie z moimi znajomymi i wystawilem na drzwiach tabliczke: "wstep wzbroniony". Ale nie zauwazylem przy tym ze ten raj moze sie okazac wiezieniem ktore sam sobie zgotowalem i ktorego drzwi bedzie mi bardzo ciezko otworzyc gdy przyjdzie taka potrzeba. A odczuwam taka potrzebe coraz bardziej i to nie tylko przez to co zachodzi miedzy mna a Kizia ale ogolnie przez wszystko co mnie otacza w tym moim malym swiecie. Acha, no i doszedlem do jeszcze jednego wniosku w czasie moich dlugich rozmyslan: jestem zlym czlowiekiem. Co prawda wiedzialem to juz kiedys ale teraz jakos tak mocno to do mnie dotarlo i naprawde mnie zabolalo bo nie chce takim byc. A jeszcze bardziej dreczy mnie swiadomosc ze ludzie wokol uwazaja mnie za dobrego czlowieka mimo ze na to nie zasluzylem. No i sie rozpisalem a mialem tylko sprawdzic czy pewien "helmut" nie przyslal mi maila i wracac do lozka bo jutro mimo namow otoczenia ide na uczelnie (zobaczymy czy wytrzymam).

06 października 2003   Komentarze (1)

5 dzien

Piaty dzien zatrucia. To juz przestaje byc smieszne. Powoli zaczynam sie martwic stanem mojego zdrowia i tym ze praktycznie nigdzie nie ruszam sie z lozka. Spie niemalze caly czas a jak juz sie obudze to... jedyne o czym marze to zeby znow zasnac. To nie jest normalne nawet jak dla mnie.

Duzo czasu na czytanie - plus tej calej sytuacji.

Duzo czasu na przemyslenia - chyba najwiekszy minus tej choroby, nawet wiekszy od samego bolu i dyskomfortu.

Wcale bym sie nie obrazil gdybym za chwile zasnal a jutro rano obudzil sie juz w pelni sil. Ale pewnie to tylko zludne nadzieje i dzien jutrzejszy znow spedze w lozku z ksiazka w reku. A dzisiaj chyba poraz pierwszy tak naprawde mocno pozalowalem ze tak pozno zaczalem czytac ksiazki bo zdalem sobie sprawe ze nie wystarczy mi zycia zeby przeczytac wszystkie ktore byloby warto. Ale pseudo pocieszeniem moze byc fakt ze na ogromnie wiele rzeczy ktore chcialbym zrobic nie starczy mi zycia :)

BTW: widzieliscie jakie kryteria trzeba spelnic zeby pojechac jako wolontariusz PAH do Czeczenii? Ale moze to i lepiej bo pewnie i tak nigdy by mi nie starczylo odwagi zeby zrealizowac to marzenie a tak przynajmniej mam swego rodzaju wymowke.

05 października 2003   Komentarze (1)

moc bloga

nigdy nie sadzilem ze jedno zdanie moze wywolac tyle zamieszania. a wystarczylo kilka slow ktore napisalem w poprzedniej notce zeby nagle caly swiat stanal na glowie. i nagle okazalo sie ze jednak nikt nie wie co tam tak naprawde siedzi w tej mojej chorej glowie. i dobrze. przynajmniej teraz wiem ze jednak jeszcze czasem potrafie byc zagadka nawet dla tych ktorzy znaja mnie najlepiej bo tak naprawde chyba ja sam jestem dla siebie w pewnym sensie zagadka. Nie mam pojecia skad sie bierze teraz ta cala pozytwna energia we mnie. Nie wiem co sie zmienilo, ktore czynniki otaczajacego mnie swiata ewaluowaly w ostatnim czasie i pozytywnie na mnie wplynely. Wlasciwie to wydaje mi sie ze nic sie nie zmienilo. Problemy pozostaly wciaz te same. Moze tylko Kizia bardziej sie stara je ukrywac a ja bardziej udaje ze sie nimi nie przejmuje a czasem wrecz ze nie istnieja. I.... narazie to dziala :) Znowu przestalem myslec o przyszlosci i to mi zdecydowanie pomaga bo wiekszosc moich problemow brala sie stad ze za bardzo sie wszystkim przejmowalem. A przeciez w zyciu nie chodzi o to zeby byc szczesliwym za 10 lat tylko zeby byc szczesliwym tu i teraz bo za 10 lat moze nas juz nie byc.

23 września 2003   Komentarze (5)

NIE

NIEEEEEEEE. Dlaczego? Gdy juz bylem pewny, gdy wkoncu podjalem ta decyzje, gdy uswiadomilem sobie ze inaczej byc nie moze... czemu akurat teraz zaczalem sie wahac. Przeciez dobrze wiem ze to tylko przyzwyczajenie, ze juz wlasciwie nic poza wspomnieniami i rzeczami materialnymi nas nie laczy. Przeciez wiem ze to wcale nie jest tesknota, poprostu przyzwyczailem sie ze ktos poszcza sygnaly, pisze smsy i maile. To napewno tylko to. Jak to napisal Friedrich Nietzsche do ktorego chyba nigdy sie nie przekonam ale mam ogromny szacunek dla jego madrosci i nie odrzucam calej jego mysli: "Kochamy życie nie dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do życia, lecz dlatego, że jesteśmy przyzwyczajeni do kochania". Ale to nie tylko o kochanie zycia chodzi. O wszystkie inne jego aspekty tez. Poprostu przyzwyczailem sie do pewnych rzeczy a teraz zapewne przyjdzie mi sie odzwyczaic. Tylko dlaczego zaczalem sie wahac skoro wiem ze tak bedzie lepiej i ze jest to i tak nieuniknione. Po co robic cyrk, po co wylewac kolejne lzy, po co robic sobie znow nadzieje ktore zostanie sprzedana, oklamana albo poprostu zdeptana? Dzisiaj poraz pierwszy od wielu lat poczulem ze jestem tak naprawde samotny, ze wlasciwie zostala mi jedna przyjaciolka (ktorej tez nie moge powiedziec calej prawdy bo nie wiem czy i jej bym nie stracil), pies i rybka i... nikt wiecej. Poczulem ze zmarnowalem te 20 lat. Wrocily demony przeszlosci, ale nie dam im sie. Chce zyc i przede wszystkim chce byc szczesliwy wbrew wszystkiemu i wszystkim.

19 września 2003   Komentarze (9)
< 1 2 ... 57 58 59 60 61 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi