mam juz tego dosyc
Mam dosyc tego ciaglego pospiechu, tego owczego pedu w ktorym bierzemy udzial kazdego dnia. Ja wiem ze czas sie nie spieszy, to tylko ja nie nadazam. Chcialbym dogonic czas. NIE!!! nie chce za nim gonic. Ja chce wysiasc z tego pociagu. Cudowne popoludnie spedzone z Kizia przeminelo, tak szybko przemknelo, zostalo juz tylko wspomnieniem, czas pedzi dalej, a ja tak bardzo chcialbym go zatrzymac. Mam dosyc tego ciaglego biegu w ktorym za niczym nie moge nadazyc. Czy moge sie jeszcze wycofac z tego wyscigu szczurow? NIE, juz nie. juz jest za pozno. teraz to juz jest bieg o moje zycie. musze nadazyc, choc tak czesto brakuje mi sil. a gdzie jest meta? co jest nagrada za udzial w tym wyscigu? czy warto? po co to robimy? czy nie lepiej byloby sie zatrzymac i posmiac z tych ktorzy tak pedza? ale czy mamy jakis wybor?