• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

cichy-no-war

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Listopad 2008
  • Październik 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Luty 2007
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003

Najnowsze wpisy, strona 18


< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 79 80 >

notka codzienna #6

Alez obrodzilo komentarzami pod poprzednia krotka notka :)

Odniose sie do tylko jednego z nich (M!LLA) i to w kontekscie mojego dzisiejszego wykladu z aksjologii.

Czy ja wiem czy to dziwne, ze to zawsze ja mam pretensje do kobiet, ze nie dotrzymuja obietnic? Z premedytacja podkreslilem te dwa slowa.... bo (po pierwsze) nie zawsze mam pretensje, bo tylko gdy mam ku temu powod i (po drugie) nie tylko do kobiet, ale do wszystkich ludzi, ktorzy slowa nie dotrzymuja. Zostalem wychowany w okreslony sposob i poprzez dom, otoczenie, system religijno-filozoficzny oraz proces socjalizacji wytworzyl sie we mnie okreslony system wartosci. Przypuszczam, ze jak to w wiekszosci przypadkow to co najwazniejsze uksztaltowalo we mnie dziecinstwo i obecnosc w nim matki, ktorej spora czesc zasad przejalem dla siebie. I nie byloby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze sa to zasady, ktore odbiegaja od norm dzisiejszego swiata. W dzisiejszych hedonistyczno - sytuacjonistycznych czasach ja jestem czlowiekiem z bardzo mocno zakodowanym (wrecz opsesyjnie) deontologizmem.

Mialo byc nawiazanie do dzisiejszego wykladu: "Deontologizm jest podstawa wspolczesnej cywilizacji, gdyz wszystko opiera sie na zasadzie, ze umow nalezy dotrzymywac"....... wychodze z dziwnego zalozenia, ze moj wykladowca, choc czlowiek dosc mlody i niezwykle swiatly, jednak zyje w troche innym swiecie oderwanym od realiow. Zazdroszcze mu. W swiecie, ktory widze naokolo dotrzymywanie umow, slowo, obietnica.... to nie sa juz rzeczy swiete.... Dla mnie byly, sa i zawsze bede. Niezaleznie od kosztow, niezaleznie od wszystkiego umow nalezy dotrzymywac.... wiedzieli to juz starozytni.... wiec czy naprawde ze mna cos jest nie tak, ze dalej w to wierze? A moze to ten swiat zwariowal w swojej pogoni za egzystencja wyprana ze wszelkich uczuc i wartosci? Zyje sobie w swoim tempie i tak sie rozgladam wokol... patrze na swiat... na ludzi.... widze jak upadaja wartosci... widze jak znikaja swietosci... a wszystko to, bo ludzie nie maja juz czasu... ciagle za czyms pedza... chca wszystko natychmiast... milion mysli na sekunde... od zaraz caly swiat u swych stop... I po co Wam to? Ja chce tylko jednego.... zeby ludzie, ktorze mnie kochaja okazywali to w czynach a nie slowach. Czy to tak wiele?

dopisek: Nie. Ja tez nie jestem idealny. Gdy ludzie mowia mi, ze jestem dobrym czlowiekiem zawsze odpowiadam, ze sie myla. Jestem zlym czlowiekiem i zdaje sobie z tego sprawe. Jestem czlowiekiem pelnym slabosci i glupoty. Tak, jestem czlowiekiem slabym. Jestem czlowiekiem uksztaltowanym przez rzeczy, na ktore nie mial wplywu, a teraz brakuje mu sil, zeby to zmienic. Ja tez lamie obietnice. Ja tez mam chwile zwatpienia. Ja tez czasami biegne w wyscigu szczurow..... ale mam swoje wartosci.... kilka ich mi zostalo.... niektore sprzedalem, niektore umarly.... niektore zostaly zabite..... ale kilka mi zostalo...... Nigdy z nich nie zrezygnuje..... Dane slowo jest swiete.... Wiernosc i milosc sa podstawa zwiazku.... a Bog jest najwyzsza istota i miloscia w czystej formie.... to sa fundamenty mojego swiata. Bog.... slowo.... wiernosc.... milosc.... Kolejnosc jest dowolna. Nie moglbym spedzic zycia z osoba, ktorej swiat opiera sie na innych fundamentach. Taki juz jestem.

dopisek2: Jestem zlem, zalem, smutkiem, nienawiscia, pustka i brakiem zaufania........ bo „Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień.” (Ralph W. Emerson)

Dobrej nocy.

dopisek (az sie zalogowalem jeszcze raz jak mi sie przypomnialo, bo to rzecz, ktora mnie dzisiaj zbulwersowala): Dwa pytania:
1) jak mozna byc chrzescijaninem nie znajac biblii, judaizmu i nie wierzac w podstawowe dogmaty?
2) jak mozna nie lubic chrzescijanstwa nie znajac biblii, dogmatow, ani historii tej religii? Jak w ogole mozna nie lubic czegos, czego sie nie zna? Jak mozna sie wypowiadac o czyms o czym nie ma sie pojecia uzywajac kategorycznych sadow?

Jeszcze raz dobrej nocy :)
Z okazji wolnego musze jutro wstac o 7 ... ale jakos dam rade.

02 grudnia 2005   Komentarze (3)

notka codzienna #5

Sinusoida coraz mocniej wygina sie w dol.

Wiem... jestem slaby... zamiast uciac to juz teraz znowu daje sie nabierac na: "ale daj mi jeszcze jedna ostatnia szanse... tym razem obiecuje, ze sie uda".... naiwny jestem.

Dzis stracilem spora czesc (jesli nie calosc) mojej wiary w nia.

01 grudnia 2005   Komentarze (8)

notka codzienna #4

Sinusoida.

Znowu moje zycie wyglada jak cholerna sinusoida. Gdy robi sie juz lepiej... nagle wszystko sie sypie... a pozniej znowu lepiej.... po czym znowu sie sypie. Ja wiem... taki los... po prostu zycie tak wyglada..... ale czy nie mogloby byc tak, zeby kolejne fazy sinusoidy trwaly troche dluzej, bo nie zdazam nacieszyc sie szczesciem, gdy ono juz przechodzi w smutek i zal.

Czy ja naprawde jakis nienormalny jestem, ze marze o tym, zeby osoba, z ktora mam spedzic zycie spelniala obietnice, ktore sama sklada? Czy to naprawde tak nierealnie wiele?

CO JEST Z TYM SWIATEM?!?

30 listopada 2005   Komentarze (3)

notka codzienna #3

wykladowca: przypominam panstwu, ze zbliza sie termin skladania prac zaliczeniowych.
cichy (szeptem do Bartiego): to trzeba jakas prace napisac?

Hmmm.... chyba mam jakies niespodziewane zaleglosci na uczelni. Ale co to dla mnie... mam tylko 4 prace do zlozenia w dwa tygodnie........ Improwizacja.... tak..... to slowo bedzie mi towarzyszylo az do swiat.
Bedzie dobrze.

Bylem dzisiaj na rekolekcjach.... drugi raz w zyciu z wlasnej nieprzymuszonej woli..... nie zaluje.

dopisek: Musze zdementowac nieprawdziwa informacje jaka pojawila sie w komentarzu pod poprzednia notka.... otoz nie posiadam absolutnie zadnych talentow kulinarnych.... w zasadzie do niedawna umialem zrobic tylko herbate i kanapki.... teraz umiem juz przygotowac jajecznice, parowki na cieplo, tortille z kurczakiem i.... moje najnowsze "dziecko".... omlet, ktory dzis zrobilem drugi raz w zyciu i.... drugi raz sie udal ... ale tym razem sprawdzalem to tylko ja, bo nikt mi nie chcial towarzyszyc w sniadaniu. A nastepnym razem moze zrobie cos bardziej skomplikowanego..... Zastanawiam sie czy umialbym sam zrobic spaghetti, albo kotlet, bo ostatnio sporo patrzylem jak sie przygotowuje te potrawy..... ale raczej przeszkadzalem niz pomagalem w ich tworzeniu ;) Zreszta nie bede robil konkurencji mojej cudownej kobiecie, ktora specjalnie dla mnie nauczyla sie robic rosol...... Powiem Wam w tajemnicy, ze..... to byl jeden z lepszych rosolow jakie w zyciu jadlem :) ...... tylko tak sobie mysle, ze jedzenie obiadu o polnocy chyba nie jest polska norma :))

29 listopada 2005   Komentarze (2)

notka obiecana

I oto jest kolejna notka z cyklu codziennych..... w trzy dni po poprzedniej.... ale to nie tak, ze zlamalem swoja wlasna obietnice.... Po prostu ten weekend byl tak cudowny, ze komputer sluzyl mi jedynie do wlaczania muzyki i...... przypomnienia sobie przepisu na omlet.... tak, tak..... cichy oszalal i gotuje.... a jego biedna kobieta musi na sobie testowac jego kulinarne pomysly i.... jeszcze mowi, ze jej smakuje..... o nieszczesna :))) A tak powaznie to moj pierwszy w zyciu omlet byl pyszny (nie zebym sie chwalil :> )..... zreszta musial taki byc.... bo w ten weekend wszystko bylo cudowne.

W poprzedniej notce przekornie napisalem, ze chyba sie pomylilem i nie spedze zycia z I. .... a ostatnie dni zasypaly mnie milionem powodow do tego, zebym skasowal tamta notke.... O to wlasnie chodzilo :) Wierze, ze los jest przewrotny i ze gdybym wtedy napisal: "wszystko sie ulozy i w ogole jakos to bedzie" to.... byloby dokladnie odwrotnie.

W zasadzie nawet nie umiem nazwac wielu rzeczy, ktore przezylem w ostatnich dniach...... Magia? tak, to chyba byloby dobre slowo..... Dziewczyna, ktora nie znala niektorych podstawowych dogmatow wiary nagle zawierza swoje zycie Bogu..... facet, ktory czuje, ze drugi raz w zyciu zostal oszukany przez los nagle dostrzega w oczach kobiety, z ktora sie rozstaje cos takiego, ze w jednej sekundzie juz wie, ze historia sie nie powtarza i ze chce wlasnie z nia przezyc reszte swoich dni. Mowia, ze milosc jest czyms niematerialnym, czyms czego nie mozna dotknac ani zobaczyc.... trzeba ja poczuc..... Nieprawda.... ja widzialem milosc.... Widzialem w jej oczach.... wlasnie tego dnia.... wlasnie w tej sekundzie, gdy placzac mowila: "daj mi szanse... ja jestem inna.... zamiast slow beda czyny".... i..... dotrzymala slowa szybciej niz sie spodziewalem.

Zastanawiam sie tylko nad jednym... czy naprawde musialo do tego dojsc, czy naprawde musielismy stanac na krawedzi zeby pojsc dalej nasza droga. W pewien sposob ciesze sie, ze tak sie potoczyl ostatni tydzien.... bo mam wrazenie, ze teraz kocham ją mocniej niz kiedykolwiek wczesniej i.... jestem tego pewien bardziej niz kiedykolwiek.

dopisek: Wszyscy wokol mnie wiedza, ze jak sie nie wyspie to jestem potwornie marudny i nerwowy...... musze cos z tym zrobic.
dopisek do dopiska: jak sie chodzi spac o 5.30 to ciezko sie wyspac.
dopisek do dopiska dopiska: nie zaluje, ze sie dzis nie wyspalem.... to byla cudowna noc (i chodzi mi tu bardziej o sfere duchowa, zebyscie sobie nie pomysleli :)) ).

dobrej nocy. <mialem spac juz poltorej godziny temu, bo mam straszne tyly na uczelni.... coz.... jutro tez sie nie wyspie.... naszczescie moja kobieta tego nie doswiadczy..... za to biada ludziom na roku :) >

28 listopada 2005   Komentarze (2)
< 1 2 ... 17 18 19 20 21 ... 79 80 >
Cichy_no_war | Blogi